REKLAMA

Animowany Batman na Amazonie zrobi wam święta. Tak powstaje Mhroczny Rycerz

Co wyjdzie z obdarcia Bruce'a Wayne'a z przypisanej mu samotności i nieustannej walki z przestępcami? Szczęśliwy tatusiek. Tak przynajmniej uważają twórcy "Świątecznej przygody małego Batmana", która chwilę temu zadebiutował na Amazon Prime Video.

świąteczna przygoda małego batmana amazon prime video co obejrzeć
REKLAMA

Tutaj nie ma Bruce'a Wayne'a, którego pokochaliśmy i którego wizerunek przez lata pielęgnuje się w różnych mediach od samego jego początku. Twórcy osadzają go w zupełnie innych kontekstach. Oczywiście świątecznych, ale nie tak, jak robił to Tim Burton w "Powrocie Batmana", gdzie nawet choinkowe lampki złowrogo migotały. Podobna wywrotowość w ogóle reżysera Mike'a Rotha nie interesuje. Bo świątecznym klimatem woli rozjaśniać ten cały mhrok, zwyczajowo towarzyszący Człowiekowi Nietoperzowi. Lubi się nawet z niego nabijać, kiedy każe bohaterowi zachwycać się swoją brodą, mającą rzekomo odstraszać wrogów. Ewentualnych, gdyż nie musi już walczyć przestępczością.

To nie jest dekonstrukcja superbohaterskiego mitu Mrocznego Rycerza w stylu "LEGO Batman: Film". Gotham nie tonie tu w wiecznej nocy. Superprzestępcy nie rozrabiają na ulicach, bo wszyscy zostali schwytani. Nawet Arkham Asylum zmieniło się ze szpitala psychiatrycznego dla przestępców w żłobek i przedszkole. Miasto jest obecnie najbezpieczniejszym miejscem na Ziemi, a Batman dla relaksu jeździ sobie ciężarówką czyszczącą ulice. Bo Bruce Wayne i jego alter ego nie są tu najważniejsze, ani nawet w jakikolwiek sposób ważne. Jak sam tytuł wskazuje, "Świąteczna przygoda małego Batmana" skupia się na jego synu.

Więcej o Batmanie poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA

Świąteczna przygoda małego Batmana - recenzja filmu na Amazon Prime Video

Chociaż Damian Wayne nie jest wymyśloną na potrzeby filmu postacią, twórcy odcinają się od jego komiksowej genezy i charakteru. Poznajemy go jako zapatrzonego w ojca rozrabiakę, kiedy bawi się wraz z kotką w Człowieka Nietoperza i Kobietę Kot. Przypadkiem wpada do jaskini Bruce'a, który podbiega do niego z przerażeniem, czy jego ukochane dziecko przypadkiem nie zrobiło sobie krzywdy. Jak można się łatwo domyślić, w miarę rozwoju akcji przyjdzie mu się nauczyć nieco odpuszczać. W tym samym czasie główny bohater przestanie już tęsknić do dorosłości. "Świąteczna przygoda małego Batmana" okazuje się bowiem peanem na cześć dzieciństwa, odebranego przyszłemu Mrocznemu Rycerzowi wraz z zabójstwem rodziców.

Świąteczna przygoda małego Batmana - Amazon Prime Video

Na wezwanie Ligi Sprawiedliwości w wigilię Bożego Narodzenia Bruce musi polecieć na drugi kraniec Ziemi, aby sprawdzić pewną anomalię. Wtedy właśnie para złodziejaszków obiera sobie za cel jego posiadłość, z którymi Damian będzie musiał się zmierzyć w stylu "Kevina samego w domu". Prowizoryczne i sklecone na szybko pułapki stają się popisem młodzieńczej inwencji i festiwalem bezceremonialnej przemocy, docenionymi przez samego Jokera. Scenarzyści Morgan Evans i Jase Ricci lubią tu bowiem przepisywać mitologię Mrocznego Rycerza na język bardziej przystępny dla dzieci. Dlatego Książę Zbrodni zrobi z młodego Batmana przestępce-wandala.

Świąteczna przygoda małego Batmana stawia sobie za cel odmłodzenie skostniałego Batmana.

Z tego właśnie względu chętnie odcina się od swoich korzeni. Znika tu cała powaga kreskówek z lat 90. Nie ma niuansów psychologicznych w stylu "Maski Batmana", ani innych animacji ze stajni DC. Scenarzyści atakują nas absurdem znanym z "Młodych Tytanów: Akcji", przy których Evans zresztą pracował. Na widok batsygnału mieszkańcy Gotham wariują więc i wjeżdżają samochodami w ogień, a Joker wścieka się niczym Czerwony z "Krowy i Kurczaka". Wszystko przez to, że twórcy uciekają tu w bezkompromisową egzaltację.

REKLAMA

Chęć naderwania więzi ze spuścizną Mrocznego Rycerza przejawia się już w sferze wizualnej. Kreska "Świątecznej przygody małego Batmana" jest bowiem niechlujna. Może pochwalić się charakterem seriali Cartoon Network z pierwszej dekady XXI w. Roth reżyserował swego czasu "Niezwykłe przypadki Flapcjacka" i to właśnie z jego emfazą do nas przemawia. Nie boi się uciekać w rejony obrzydlistwa, kiedy trzeba troszeczkę rozrzedzić świąteczną atmosferę przy rodzinnym stole Wayne'ów, albo pokazać połamane żebra Bruce'a. Film staje się przez to dziecięcym bełtem na dotychczasowej poetyce superbohaterskich animacji Warner Bros.

"Świąteczna przygoda małego Batmana" nie uznaje niskich tonów. Humor wynika tu z napięcia między powagą a zdziecinnieniem Damiana, który jak mantrę powtarza wpojone mu przez ojca credo superbohatera, nawet kiedy szuka pomocy u Świętego Mikołaja. Ten film chełpi się swoimi głupotkami, żeby wbić młodym widzom do głowy naiwne morały. Nawet Joker nie tyle tęskni tu za zbrodnią, ile czasem spędzonym z przyjaciółmi - w tym samym Mrocznym Rycerzem. Bane, Trujący Bluszcz, Bane i cały katalog występujących na ekranie villainów zostaje więc upupiony. Na szczęście w taki sposób, że na koniec wraz z bohaterami chce się śpiewać Jingle Bells, Batman Smells.

"Świąteczną przygodę małego Batmana" obejrzycie na Amazon Prime Video.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T16:16:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Gorath. Droga gniewu: pożeracze fantasy, po prostu przeczytajcie tę książkę

"Gorath. Droga gniewu" to kolejna powieść fantasy z cyklu Janusza Stankiewicza, która zadebiutowała jesienią minionego roku. Jeśli jesteście fanami tej serii, to lektura 3. tomu z pewnością jest już za wami. Jeżeli jednak z twórczością tego autora nie mieliście jeszcze okazji się zapoznać, to najwyższy czas nadrobić zaległości - niezależnie od tego, czy zaczytujecie się w fantastycznych książkach, czy raczej omijacie je szerokim łukiem.

gorath
REKLAMA

Od 2022 r. Janusz Stankiewicz co roku przedstawia czytelnikom nową powieść z tytułowym półorkiem Gorathem w roli głównej. Do książek "Gorath. Uderz pierwszy" i "Gorath. Krawędź Otchłani", które ukazały się nakładem wydawnictwa Alegoria (obecnie, po odkupieniu przez autora praw do książek, seria ukazuje się pod szyldem Sinister Project: inicjatywy autorskiej, którą tworzy wraz z Jarkiem Dobrowolskim i Kają Flagą-Andrzejewską), dołączył w minionym roku 3. tom cyklu, czyli "Gorath. Droga gniewu". Tym razem autor postanowił nieco rozszerzyć wykreowany przez siebie magiczny świat i skupił się nie tylko na przygodach Goratha, ale również dał więcej przestrzeni pozostałym bohaterom. I - jak zwykle - zrobił to doskonale.

REKLAMA

Gorath: Droga gniewu - opinia o powieści fantasy

Przypomnę, że w poprzednich częściach Gorath zostaje wysłany przez Kathanę Marr na Wybrzeże Szkutników, gdzie ma za zadanie przeniknąć w szeregi gildii zabójców - Nocnych Cieni. Gdy półork morduje niedoszłą ofiarę Cieni, celowo zwraca na siebie uwagę zabójców (aby dostać się w ich szeregi). Siły Kathany Marr ostatecznie kładą kres Nocnym Cieniom, a sam półork po wykonanym zadaniu decyduje się przenieść na Wyspy Południowe. Planuje tam zacząć uczciwe życie, jednak na dobrych chęciach niestety się kończy.

Po brutalnej wojnie z ostatnimi królestwami leśnych elfów, która odcisnęła ponure piętno na wyspiarskiej społeczności, Gorath trafia w szeregi rywalizujących ze sobą gangów przestępczych. Niedługo później półork przyjmuje zlecenie od jednej z dawnych klientek Nocnych Cieni, co prowadzi go na piracki statek dowodzony przez kapitana zwanego Czarnym Żniwiarzem. Zadaniem jego załogi jest zdobycie statku Theran, zamorskiego ludu z Natanbanu, i przejęcie znajdującego się na nim pewnego artefaktu, który pragnie posiąść jeden z Kathanów z Imperium.

"Gorath: Droga do gniewu" to kontynuacja przygód Goratha, który próbuje odzyskać kontrolę nad własnym losem - wciąż nie odpowiedział sobie na pytanie, czy podczas wojny z Dominium Natanbanu uda mu się odkupić swoje winy, a także przed czyim obliczem przyjdzie mu stanąć: Marr czy Bovis-Tora. Tymczasem Czarny Żniwiarz, który został przywódcą bandyckiej florty, wyrusza wraz ze swoją załogą w krwawy rejs, a elf Evelon udaje się w podróż do elfiej stolicy, aby przygotować swój naród do nadchodzącej wojny.

Jestem pełna podziwu, że Stankiewiczowi udało się stworzyć niesamowity świat, który sukcesywnie w każdej swojej kolejnej powieści rozwija. Ponownie możemy poczuć wiatr we włosach i morską bryzę na statku Czarnego Żniwiarza, zasmakować przepychu w zamczysku Bovis-Tora, a także przenieść się na ulice elfickiej dzielnicy, Dolnego Strumienia. Autor po raz kolejny dał mistrzowski popis, jeśli chodzi o pogłębione, bogate i szczegółowe opisy miejsc, które są tak skonstruowane, że, zamiast nudzić, jeszcze bardziej pozwalają zanurzyć się w świat przedstawiony.

To samo dotyczy różnorodnych przedstawicieli poszczególnych grup społecznych - w powieści natknąć się można nie tylko na orków, ale również na elfy, piratów czy krasnoludów, a każda z tych frakcji jest starannie opisana. Swoją drogą jest to spore ułatwienie dla czytelników, którzy w natłoku imion nowych bohaterów mogą wrócić na początek książki i zweryfikować, kto należy do Elity Władzy Imperium, Orków Siczowych, Frakcji Baronessy, Elfiej Opozycji, Piratów, Gangsterów czy Sił Natanbanu. A jest to istotna kwestia, ponieważ w najnowszym "Gorathcie" autor pochyla się nad pozostałymi bohaterami, poszerzając swoje uniwersum o historie opowiedziane z innej perspektywy.

"Gorath. Droga gniewu" to po prostu kolejna solidnie napisana książka fantasy, z którą powinien zapoznać się nie tylko każdy fan gatunku - myślę, że pożeracze innego typu powieści również mogą z "Gorathem" poeksperymentować. Ja, choć jestem miłośniczką kryminałów, do kolejnych tomów z cyklu Stankiewicza wracam z ekscytacją, bo wiem, że nie zawiodę się pod względem warsztatu autora. I mimo że w kwestii fantasy jestem raczej laikiem, to powieści Stankiewicza czytam z przyjemnością - stworzył on bowiem brutalny, krwawy i fantastyczny świat, w którym warto zostać na dłużej.

REKLAMA

O książkach czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-18T11:43:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:46:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:18:21+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T08:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA