REKLAMA

Pierwsza książka Disney’a ze świata Gwiezdnych Wojen dowodzi, że szturmowcy to również kobiety

Disney na dobre wziął się za porządki w świecie Gwiezdnych Wojen. Co może boleć największych fanów, medialny gigant upodobał sobie zwłaszcza starą trylogię, przygotowując uniwersum pod nadejście nowych filmów. Tym sposobem pierwsza kanoniczna książka Disney’a – „Star Wars: A New Dawn” – raz na zawsze rozstrzyga kwestię szturmowców.

Star Wars: A New Dawn - szturmowcy to również kobiety
REKLAMA
REKLAMA

Po premierze pierwszego zwiastuna „Star Wars: Episode VII – The Force Awakens” podniósł się lament wśród części z internautów. Widoczny na zdjęciu John Boyega w kostiumie szturmowca był dla nich czymś niezrozumiałym i zupełnie nie na miejscu. Opierając się na filmowej wiedzy, zwłaszcza młodsi stażem miłośnicy Gwiezdnych Wojen upierali się, że siły Imperium to przecież klony. Stąd obecność mężczyzny, w dodatku czarnoskórego, to herezja i zadzieranie z podstawowymi zasadami w uniwersum. Oczywiście internauci się mylili.

star wars episode VII the force awakens 1

Jeszcze przed przejęciem praw do marki przez Disney’a było wiadomo, że wkrótce po objęciu władzy przez Palpatine’a ten zniszczył inkubatory klonów.

Władca Imperium bał się technologii, która może wpaść w niepowołane ręce i stworzyć armię zdolną do obalenia jego nowo-powstałych rządów. Imperator ograniczył klonowanie do kopiowania swojego własnego ciała, ze względów bezpieczeństwa nie dzieląc się tymi możliwościami z nikim innym. Chociaż wciąż nie wiadomo, czy dokładnie taki sam kanon został zachowany przez Disney’a, jedno jest pewne – do czasów starej trylogii klony przestały służyć Imperium.

Jako jednostki znacznie szybciej dojrzewające, klony najpewniej „zużyły się” znacznie wcześniej niżeli miałoby to miejsce w przypadku normalnych żołnierzy przechodzących w stan spoczynku. Klonów nie oszczędzała również wieloletnia wojna na międzyplanetarną skalę, która zakończyła się sformowaniem Imperium. Autorytarne rządy potrzebowały z kolei żołnierzy do utrzymania pokoju. Bez technologii klonowania Palpatine nie miał innej możliwości jak po prostu rozpocząć tradycyjny, naturalny pobór.

star wars klony fabryka

Pytaniem nie jest to, dlaczego John Boyega nie jest klonem, ale dlaczego ma czarny kolor skóry. Tutaj producenci mają pole do popisu.

Doktryna Imperium była pod tym względem dosyć jasna, co możemy wywnioskować podczas oglądania starej trylogii. Wszyscy wyżsi rangą funkcjonariusze Imperium byli po pierwsze ludźmi, po drugie białoskórymi. Na mostkach kapitańskich czy w salach narad nie było miejsca dla czarnoskórych postaci, co dopiero przedstawicieli innych ras. Imperium bardzo często traktowało „odmieńców” jako obywateli drugiej kategorii, tanią siłę roboczą bądź wręcz niewolników. Autorytarne rządy cechuje wyraźny podział klasowy i rasowy. Chociaż nigdy nie zostało to wypowiedziane wprost, widać to jak na dłoni w każdym epizodzie starej trylogii.

Przeciętny szturmowiec nie jest jednak jednostką o wysokiej randze. Nie wykluczone, że jako typowe „mięso armatnie” na szturmowców nadawali się ludzie o każdym kolorze i odcieniu skóry. Jeżeli nie było tak od razu po narodzinach Imperium, bardzo możliwe, że z czasem sytuacja wymusiła tego typu ustępstwa na imperialnej doktrynie. Jak widzieliśmy na zwiastunie „Star Wars: Episode VII – The Force Awakens” wyniszczająca wojna między siłami Imperium i Republiki wciąż trwa. Wojna z kolei potrzebuje ofiar. Stąd Imperium bardzo szybko mogło przestać być wybredne komu daje swoje pancerze oraz laserowe bronie, o ile jest to jednostka zdolna do walki.

star wars stormtrooper

No dobrze, a co ze szturmowcami – kobietami?

Zgodnie z pierwszą książką w uniwersum Gwiezdnych Wojen po przejęciu praw do marki przez Disney’a, szturmowcami mogły być również ludzkie kobiety. To zupełne novum w serii. O ile zamaskowani, biali żołnierze nie pokazywali nikomu swojego koloru skóry, tak nigdy w całej starej trylogii nie słyszałem ani jednego szturmowca o kobiecej barwie głosu bądź pancerzu skrojonym na bardziej wydatne kobiece kształty. Disney to zmieni.

„Star Wars: A New Dawn” to pierwsza kanoniczna książka Disney’a. Jej akcja ma miejsce pomiędzy trzecim i czwartym epizodem i stanowi wstęp do emitowanej na Disney XD animacji „Star Wars: Rebels”. To w niej czytelnik poznaje głównych bohaterów późniejszej bajki, ich historie oraz motywacje. Przy okazji spotyka również pierwszego kobiecego szturmowca w całej historii uniwersum, chociaż bardzo łatwo jest to przeoczyć. Na całe szczęście zdjęcie strony z niedawno opublikowanej książki nie pozostawia cienia wątpliwości. Zobaczcie zresztą sami:

star wars szturmowce kobiety
REKLAMA

W tym momencie ciężko mi jednoznacznie napisać, co stoi za motywacją Disney’a. Mam nadzieję, że jest to coś znacznie więcej niż tylko polityczna poprawność. Czarnoskórzy szturmowcy? Naprawdę nie mam nic przeciwko. Szturmowcy – kobiety? Jestem zdecydowanie na tak. Skoro płeć piękna odnajduje się we współczesnym wojsku, dlaczego ma tego nie robić w fikcyjnym świecie sci-fi? Przy wszystkich tych zmianach chciałbym jednak, aby została zachowana harmonia oraz spójność świata. Przykład „Star Wars: A New Dawn” może pokazywać, że Disney’owi wcale na tym nie zależy. No chyba, że epizody IV – VI oglądałem naprawdę nieuważnie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA