Nie tylko Star Wars i Marvel. Własne filmowe uniwersum dostaną również… Szybcy i Wściekli
Zaledwie wczoraj pisaliśmy o ambitnych planach Disneya na rozbudowę filmowego uniwersum Gwiezdnych wojen o „spin offy” i „prequele”. Podobny plan ma Univrsal Pictures w stosunku do swojej najbardziej dochodowej serii.
Szybcy i Wściekli zapisali się w historii kina kilkukrotnie. Nie tylko z powodu najbardziej irracjonalnych scen, ale również śmierci Paula Walkera oraz rekordowych zysków. Czy to wystarczy, aby zamienić markę znoszącą złote jaja w kultowe uniwersum, które będzie nas faszerować filmami w tempie ostrzału z karabinu maszynowego? Oczywiście, że tak!
Próba stworzenia spójnego uniwersum zostanie podjęta po premierze Furious 8.
To właśnie debiut tego filmu ma pokazać, czy Szybcy i Wściekli radzą sobie bez Paula Walkera. Jako, że moją ulubioną odsłoną jest Tokio Drift, jestem przekonany, że dobry film akcji z szybkimi samochodami, głośną muzyką i na wpół rozebranymi kobietami jest jak najbardziej w zasięgu Universala. Ba, sam taki film obejrzałbym znacznie chętniej, niż kolejną pisaną na kolanie przygodę Vina Disela.
Zdaniem tego aktora, w wytwórni planują opowiedzieć tak zwane „origin story” co ważniejszych postaci. Swój własny film miałby dostać między innymi gigantyczny Dwayne Johnson. Jestem przekonany, że poświęcona mu wysokobudżetowa produkcja byłaby tak surrealistyczna, jak to tylko możliwe. Poprzeczka została zawieszona naprawdę wysoko, ale jestem przekonany, że łamanie gipsu i spadanie z wieżowca prosto na samochód to dopiero początek możliwości scenarzystów.
Szybcy i Wściekli to nie jedyne „niechciane” uniwersum, jakie powstanie w najbliższym czasie.
Dokładnie takie same plany są kreślone wokół Transformerów. Ktoś wpadł na szalony pomysł, jakoby z filmów Baya dało się zespawać coś spójnego, zrozumiałego i atrakcyjnego na tyle, że świat Autobotów i Deceptikonów pochłonie nas bez reszty. Nie twierdzę, że to niemożliwe. Jednak biorąc pod uwagę poziom poprzednich produkcji z Optimusem i resztą, na uniwersum robotów złapią się chyba tylko najmłodsi amatorzy kina.