Zmienił się jego status, optyka, on sam także dojrzał. Sprawdzamy nowy album Taco Hemingwaya
Jaka jest Warszawa i jej mieszkańcy A.D. 2019? Sprawdzamy nową płytę Taco Hemingwaya - „Pocztówka z WWA lato '19”.
OCENA
To miasto już nie pachnie jak szlugi i kalafiory. A może po prostu podmiot liryczny nie zwraca już na to takiej uwagi. Teraz to miasto betonu i smogu. Autor wybiera się na spacery wtedy, kiedy naprawdę musi. Zmienił się jego status, optyka, on sam także dojrzał.
Po roku 2018, erze silnego skupiania się na sobie („SOMA” + „Café Belga” + „Flagey”), czas wymienić lustro na teleskop i wrócić do obserwowania miasta i społeczeństwa. - wyjaśnia Taco Hemingway w zapowiedzi nowej płyty.
Powrót Taco Hemingwaya do takiej narracji to dobre rozwiązanie, by zatrzymać dotychczasowych fanów i nie znudzić ich opowieściami o nadmiarze i dobrobycie. To już nie to samo, co EP-ki „Trójkąt Warszawski” czy „Umowa o dzieło”, jednak nowemu wydawnictwu bliżej do tamtych tytułów, niż chociażby do poprzedniego albumu Taco, czyli „Café Belga”.
Taco unika mediów, a jego introwertyzm jak zawsze wychodzi z każdej szczeliny nowej płyty. Autor otworzył się jednak w końcu na gości. Zestaw zaproszonych przez niego artystów może z daleka wyglądać na przypadkowy. Jest to jednak grupa wyjątkowych indywidualistów, którzy w większości są dociekliwymi obserwatorami. Podobnie jak Taco.
Pezet rapuje, że jest „z WWA - miasta rapu, miasta przestępstw”, gdzie „każdy zagina czasoprzestrzeń, bo za długi dzień”. Dawid Podsiadło śpiewa o tym, że „pooznaczali mnie na zdjęciach / a ja czuję falę wstydu / gdy widzę siebie w ich objęciach / i choć pijany szukam obiektywu”. Rosalie dorzuca swój świetny wokal do „Sanatorium”, a w kąśliwym „WWA VHS” odzywa się Ras.
Jednak nie tylko obecność znamienitych gości stanowi o sile tego albumu.
Taco znów popisuje się sprytnie ubranymi w słowa obserwacjami, które czasem bawią, innym zaś razem wbijają kij w mrowisko. Punktują problemy społeczne („W kraju, w którym ludzie nienawidzą swoich rodaków / Pomoc dla niepełnosprawnych, kurwa, z moich podatków? / Nie ma szans!”) albo komentują hedonistyczne postawy („Dzisiaj tańczą przy Wiśle / Chcą gwiazdek jak Michelin / Wszystkie plany tak mgliste / Żyją w bajce jak Disney / Dziwne panny w MISBEHAVE / Przydałby w życiu się quicksave”). Autor tych wersów sam był, a może nadal jest, częścią tej zalanej, imprezowej Warszawy. Choć przez ostatnie kilka lat oddalił się od tej rzeczywistości, jego puenty nadal często trafiają w punkt.
Wśród numerów mówiących o wspomnianej imprezowej Warszawie, o piątkach w wannie i dobrych radach, znalazł się kawałek z naprawdę przygnębiającymi wersami. „Delikatny posmak bycia ludzką parodią / Z domieszką strachu, że będziesz rodziców kopią” - nawija Taco pod bity wyprodukowane przez Catz 'n Dogz. Te słowa, udające przejażdżkę po gatunkach wina, kojarzą mi się bardziej ze stanem umysłu na kacu po dwudniowym piciu. Bezsilność, zniechęcenie, rezygnacja - z czym wam to się kojarzy?
Taco Hemingway zapewnia, że nowy album to tylko zbiór pocztówek z wakacji, raczej luźnych obserwacji, aniżeli pogłębionych wniosków. Nie zachęca do rozważań i analiz, jednak trudno tego nie robić. Wśród punchline'ów kilka naprawdę mocnych i ważnych fraz. A zdanie „Antysmogowa maska w moim carry-on baggage” będzie hitem tych wakacji.