REKLAMA

"Tajemnice lasu", czyli baśń z niecodziennym morałem. Recenzja sPlay

To mogła być naprawdę udana historia, jest w niej bowiem wszystko to, co trzeba, by zainteresować widza. Są książę, a nawet dwóch, biedne dziewczyny, których życie rychło ma zostać odmienione, klątwa, którą trzeba odczarować i zła wiedźma, która w istocie jest po prostu nieszczęśliwą, samotną kobietą. Rob Marshall, reżyser "Tajemnic lasu", skądinąd mający na swoim koncie udane produkcje, takie jak "Wyznania gejszy" czy "Chicago", nie udźwignął jednak jej ciężaru. Broadwayowski musical na ekranie nie urzeka, a zwyczajnie zaczyna męczyć.

"Tajemnice lasu", czyli baśń z niecodziennym morałem. Recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

Jeśliby wziąć pod uwagę każdy z elementów z osobna wypadają one całkiem nieźle. Aktorzy być może nie zachwycają, ale rzeczywiście grają przyzwoicie, a zwłaszcza duet książąt (Chris Pine i Billy Magnussen), których występ na tle wodospadu wypada wyśmienicie. Partie śpiewane przykuwają uwagę, choć trzeba przyznać, że pod koniec seansu człowiek nie ma już serca, by potrafić żyć tą muzyką, ale jeśli chodzi o kostiumy i kreację świata przedstawionego lepszej baśni rzeczywiście nie można sobie wymarzyć. Niestety, wszystko to złączone w jedną całość sprawia wrażenie chaosu. Niepotrzebny patos miesza się tu z pastiszem, a opowieść niemiłosiernie zaczyna się dłużyć.

"Tajemnice lasu" to wariacja na temat najbardziej popularnych baśni, takich jak historia o Roszpunce, Jacku i jego magicznej fasoli czy Kopciuszku.

Mamy młode małżeństwo, piekarza (James Corden) i jego żonę (Emily Blunt), którzy nie mogą mieć dzieci. W międzyczasie poznajemy też Kopciuszka (Anna Kendrick), który terroryzowany jest przez swoją macochę (Christine Baranski) i przybrane siostry (Lucy Punch i Tammy Blanchard), Czerwonego Kapturka (Lilla Crawford), który wyrusza do babci, mieszkającej w lesie i Jacka (Daniel Huttlestone) oraz jego matkę (Tracey Ullman), którzy postanawiają sprzedać krowę, nie dającą mleka. Losy wszystkich postaci splatają się, zostają oni bowiem wrzuceni w wir wydarzeń związanych z odczynieniem klątwy, którą Czarownica (Meryl Streep) rzuciła bardzo dawno temu na rodzinę piekarza.

Widzowie musicalu są świadkami różnych zdarzeń i motywów, które znane są każdemu od dzieciństwa.

INTO THE WOODS

Czerwony Kapturek spotka więc Pana Wilka (w tej roli mocno burtonowski Johnny Depp), Jack dostanie za swoją krowę kilka ziaren fasoli, a Roszpunka straci swój piękny, kukurydziany warkocz. Historie te jednak nie doczekają się typowych morałów. "Tajemnice lasu" rezygnują bowiem z klasycznego przedstawienia baśni, gdzie wszystko kończy się dobrze, a bohaterowie żyją długo i szczęśliwie. Fabuła musicalu wychodzi o krok dalej, czyli tam, gdzie zaczyna się prawdziwie życie, a śmierć i kara spotykają nie tylko tych złych. Zresztą w tej opowieści nikt nie jest tylko dobry, albo tylko zły. Postaci nie są czarno-białe, a tak naprawdę są ludźmi z krwi i kości, mającymi swoje wady, pragnienia i bolączki.

Cała koncepcja jest tak naprawdę dość zabawna i przewrotna, ale kolejne losy, które poznajemy po standardowym, szczęśliwym zakończeniu dłużą się w nieskończoność.

Wiem, że to właśnie to, co dzieje się w drugiej połowie filmu, pozwala określić jego sens, ale mam wrażenie, że całość została przedstawiona zbyt szczegółowo i łopatologicznie. Historia, która nie chce być naiwna dzięki ostatnim scenom taka się właśnie staje, a widz ma poczucie, że cholera, chyba wolałby, żeby wszyscy mieli się dobrze i byli tylko postaciami z baśni.

INTO THE WOODS
REKLAMA

Jeśliby porównać "Tajemnice lasu" do "Czarownicy", a przecież obie produkcje oscylują wokół tych samych tematów i chcą być alternatywne wobec sztandarowych opowieści, te pierwsze wypadają naprawdę blado. "Czarownica" wciągnęła mnie bez pamięci, wywołała śmiech i łzy. "Tajemnice lasu" nie poruszyły we mnie tak naprawdę nic i myślę, że bardzo szybko o nich po prostu zapomnę.

Moda na baśnie trwa nieprzerwanie, już niedługo będziemy mogli zobaczyć "Kopciuszka" na wielkim ekranie. Tym razem obejdzie się chyba bez żadnych udziwnień i może dobrze. Po "Tajemnicach lasu" przyda się trochę odpoczynku od takich produkcji. A szkoda, bo naprawdę czekałam na ten film.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA