REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

"Temat na pierwszą stronę" Umberto Eco to pozycja spóźniona o jakieś dwie dekady - recenzja sPlay

Najnowsza powieść Umberto Eco, "Temat na pierwszą stronę", ma dwie zasadnicze wady. Jest dość banalna i zbyt krótka.

19.05.2015
13:46
Temat na pierwszą stronę Umberto Eco to pozycja spóźniona o jakieś dwie dekady - recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

Choć zdarza mu się przynudzać, bardzo sobie cenię twórczość Umberto Eco. Przede wszystkim za erudycję i język, bo większość wykreowanych przez niego fabuł nie do końca mnie porywa. Tak też jest i tym razem.

Głównym bohaterem "Tematu na pierwszą stronę" jest Colonna, życiowy przegrany, który chwyta się różnych prac, by jakoś związać koniec z końcem.

temat na pierwszą stronę

Kolejna jego fucha ma być dość niecodzienna. Redaktor Simei proponuje mu, by uczestniczył w procesie powstawania nowej gazety, która zatytułowana będzie "Jutro". Colonna, który ostatecznie przyjmuje propozycję Simeiego, ma tworzyć teksty z gruntu nierzetelne, oparte na spekulacjach i plotkach. Chodzi o to, by różne grupy nacisku, wobec których będą wysuwane oskarżenia, zapłaciły właścicielowi jutra, by ten zamknął gazetę. Na koniec Colonna ma jeszcze opisać całą tę inicjatywę w książce.

"Temat na pierwszą stronę" to krótka powieść, w której znajdziemy wątki z wielu różnych gatunków - między innymi thrillera, romansu i groteski.

Biorąc pod uwagę rozmiary tej książeczki, chyba za dużo zostało w niej upchane, przez co sporo tu fragmentów dość rozmytych. Całość napisana jest bardzo dobrze, utrzymana w cudownie sarkastycznym tonie, a sam temat jest mi skądinąd bliski, jednak w tym wypadku Eco nie przedstawił nic, co nie byłoby już od dawna oczywiste.

Raczej dla nikogo nie będzie szokującym fakt, że media kreują w pewnym stopniu rzeczywistość, tuszują niewygodne dla siebie – albo dla innych, ważnych osób - sprawy, że chodzi wyłącznie o to, by dotrzeć do jak największego grona odbiorców i dobrze się sprzedać, nie o misję, uczciwość czy rzetelność.

Początkowo czyta się to świetnie, z czasem jednak przyjemność z lektury słabnie.

REKLAMA

Wydawało mi się, że może gdyby rozbudować „Temat na pierwszą stronę” do nieco słuszniejszych rozmiarów, byłoby lepiej, ale po namyśle dochodzę do wniosku, że w tej historii dziś już nie ma większego potencjału. Lata temu uchodziłaby zapewne za celną i złośliwą satyrę, o której szybko zrobiłoby się głośno. Teraz jest już chyba na to za późno. Przeczytać można, ale nieznajomość tej pozycji raczej nikogo nie uczyni uboższym.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA