„Tenet” Christophera Nolana to tak naprawdę sequel „Incepcji”? Fani spekulują, że jest to możliwe
W miniony piątek do kopii filmu „Hobbs i Shaw” w IMAX został dołączony teaser nadchodzącego filmu Christophera Nolana „Tenet”. I nie trzeba było długo czekać, by pojawiły się teorie, jakoby miałby to być sequel „Incepcji”.
Na tym etapie nie można niczego wykluczyć. Mimo wszystko, poza trylogią Batmana, Christopher Nolan nie wchodził kilka razy do tej samej rzeki i jako jeden z nielicznych hollywoodzkich gigantów serwuje widzom oryginalne produkcje. Stały się one jego znakiem rozpoznawczym i certyfikatem jakości. Każdy fan Nolana wie, że idąc na jego filmy czeka go coś, czego jeszcze nie widział, bądź się nie spodziewał.
W tym kontekście, jeśli przyjmiemy, że teorie fanów są prawdziwe, a „Tenet” jest sequelem „Incepcji”, można czuć się trochę rozczarowanym. Bo wtedy byłoby to rozwinięcie (w najlepszym wypadku) pomysłu z tego uniwersum, a nie coś kompletnie nowego. Sam zresztą cenię jego twórczość za to, że jest oazą oryginalnych pomysłów. Fakt, że „Incepcja”, pomimo ogromnego sukcesu komercyjnego, nie doczekała się sequela był dla mnie dotąd czymś odświeżająco pozytywnym i godnym pochwały.
Z drugiej strony Nolan póki co nie zjadał własnego ogona i zawsze dbał o to, by pokazać widzom coś nowego i coś, czego się nie spodziewali. Tak od strony formalnej, jak i fabularnej. Nawet ostatnia „Dunkierka”, która zapowiadała się na klasyczne kino wojenne, okazała się przy okazji przejmującym traktatem o nieuchronności przemijającego czasu. W tym przypadku pokazanej za pomocą trzech przestrzeni czasowych, na których rozgrywał się film.
Zresztą - motyw czasu przewija się w większości filmów Nolana. I to na różne sposoby.
O „Dunkierce” już wspomniałem. „Memento” z kolei pokazuje, jak czas działa od tyłu, cofając się od przyszłości do przeszłości w kwestii chronologii zdarzeń. „Incepcja”, poprzez materię snów, w niektórych sekwencjach zakrzywiała pojęcie upływu czasu, który podczas śnienia mógł trwać dla naszego mózgu o wiele dłużej niż w rzeczywistości. A to wydłużanie czasu też mogło narastać zależnie od poziomu snu, w którym się znajdujemy. Także w „Interstellar” okazało się, że bohater grany przez Matthew McConaugheya cały czas komunikował się ze swoją córką, nawet za czasów jej dzieciństwa, będąc „widmem” z przyszłości.
Czas prawdopodobnie odgrywać będzie istotną rolę w filmie „Tenet”. Ci, którzy widzieli teaser w kinach donoszą, że pojawiają się na nim tagline’y: „Czas na nowego protagonistę” oraz „Czas na nową misję”. Potem ukazuje się główny bohater, grany przez Johna Davida Washingtona (syna Denzela), który zaplątany jest w pętlę czasową i cofa się w niej.
Sam fakt, że tytuł ten jest palindromem również może być nawiązaniem do tego, w jaki sposób Nolan planuje poruszyć temat upływu czasu.
Jest to na razie oczywiście gdybanie, ale może rzeczywiście jest coś na rzeczy. Te zdania o „nowym protagoniście” i „nowej misji” każą przypuszczać, że jest to dalszy ciąg wcześniej znanej historii i wychodzi na to, że jedyną pasującą jest ta z „Incepcji”. Tym bardziej, że w oficjalnym opisie filmu „Tenet” jest wspomniane, że rozgrywa się on w „świecie międzynarodowych szpiegów”. Im więcej szczegółów się pojawia, tym bardziej pasuje mi do tego „Incepcja”.
Oczywiście, póki co jest to błądzenie we mgle i dopisywanie pasujących elementów do układanki, której nie widzieliśmy na oczy. Nie przeszkodziło to jednak np. serwisowi The Hollywood Reporter również pogdybać nad tym zagadnieniem. Według tamtejszej redakcji w „Tenet” możemy zobaczyć rozwiniętą wersję technologii znanej z „Incepcji”, która pozwala już nie tylko na podróże w snach ludzi, ale też i w czasie.
Oczywiście jeśli „Tenet” okaże się sequelem „Incepcji”, wtedy dość otwarte zakończenie tego drugiego traci na znaczeniu i zmuszeni będziemy je zawęzić do stwierdzenia, że to co widzimy w finale „Incepcji” nie jest snem, a rzeczywistością.
Odbiera to trochę wyjątkowości wcześniejszemu filmowi Nolana, ale z drugiej strony, jeśli reżyser ciekawie to rozwinie, okaże się to grą wartą świeczki.
„Incepcja” niezmiennie mnie fascynuje, pomimo że oglądałem ten film niezliczoną ilość razy.
To moim zdaniem idealny przykład na to, że kino popularne może też poruszać ambitne tematy i być wymagającym doświadczeniem dla widza. Może zmuszać do myślenia. A przy tym stać się kasowym przebojem i to na ogromną skalę. Przypominam, że „Incepcja” zarobiła w światowych kinach ponad 828 mln dol. To jeden z najbardziej kasowych oryginalnych (w tym nie opartych na żadnej książce, komiksie czy istniejącym pierwowzorze) filmów w historii kina. Niestety nadal pozostaje wyjątkiem w tej regule. Kto wie, jeśli „Tenet” okaże się sequelem „Incepcji” to jest szansa na to, że Christopher Nolan ma też i swój własny, oryginalny i nowatorski pomysł na instytucję sequeli.
Wszystko stanie się jasne 17 lipca 2020 roku, bo wtedy „Tenet” pojawi się w kinach. Nie mogę się doczekać już samego zwiastuna.
W rolach głównych występują m.in. John David Washington, Robert Pattinson, Michael Caine, Aaron Taylor-Johnson, Elizabeth Debicki, Kenneth Branagh.