Jak to czasami bywa, miewam problemy z rozpoczęciem wstępu … Nie inaczej jest tym razem. Nie znalazłem żadnych słów, cytatów, które w jakiś należyty sposób mogłyby przedstawić główny temat poniższego wywodu. W pewien sposób nawiążę do tematyki aktualnego numeru, a więc … święta. Tak, Bożego Narodzenia również, jednak recenzowany "materiał", również może być powodem do "świętowania". Bowiem otrzymujemy krążek, na którym to wytłoczona jest legenda, która kształtowała się na przełomie wieków .
Depeche Mode. Niech podniesie rękę ta persona, która nie zna brytyjskiej formacji. O samej legendarności grupy może świadczyć jej twórczość, która swoimi początkami sięga lat 80. Poszukując słów, które są w stanie w pewien sposób scharakteryzować zespół, natrafiamy głównie na: intrygujący, specyficzny i nieokiełznany (kolejność losowa). Te trzy określenia odzwierciedlają muzykę-intrygująca ze względu na fakt, że początkowo przejawiała się w nurcie rockowo-popowym, później z kolei "zahaczała" o synth-pop dając muzykę, którą dziś możemy słuchać. Skład zespołu zmieniał się w początkowych fazach tworzenia. Dziś zespół tworzy charyzmatyczny frontman grupy - Dave Gahan, kompozytor Martin Lee Gore oraz osoba, która w jakiś sposób łączy dwie poprzednie postacie, a konkretnie Andy Fletcher.
Grupa, może pochwalić się bogatą dyskografią, która liczy ponad 16 albumów (nie licząc recenzowanego). Pierwszy z nich został wydany w roku 1981, był to "Speak & Spell"- nie był to może "poziom" dzisiejszych utworów grupy, bowiem muzyka bazowała na prostych rytmach, które były wykorzystywane na ówczesnych dyskotekach. [Nie ma sensu abym przedstawiał cały dorobek grupy, gdyż jest on dosyć duży, a nawet krótki opis albumów mija się z celem]. Od roku '81 albumy ukazywały się niemal co rok, jednak ich poziom był różnorodny (jednak trzeba zaznaczyć, że każdy nowy krążek grupy, zawierał w sobie perełkę, która była pewnego rodzaju "znakiem rozpoznawczym" albumu). Takowe perełki przyniósł również najnowszy album zespołu (Playing the Angel), do których można przyporządkować m.in. Suffer Well i Precious. Jednak brakowało czegoś co mogłoby dopełnić w jakiś sposób dotychczasowe osiągnięcia - nie było płyty, która byłaby podkreśleniem tematu, kropką nad "i" etc. To "coś" już jest.
Jakkolwiekby to nazwać - "Najlepsze z …", "Najlepsze od …" w każdym razie jest to twórczość Depeche Mode. Z ogromnej biblioteki tytułów otrzymaliśmy 18, które przodowały na listach przebojów przez ostatnie ćwierćwiecze. Mamy tu więc (wg kolejności na krążku): Personal Jesus- chyba najsłynniejszy z tematów Martina Gore'a (Reach out and touch faith!),
Just Can't Get Enough, przebojowy tytuł z pierwszego albumu grupy (niedawno wykorzystany w reklamie "pewnej" marki odzieżowej), Everything Counts to z kolei wokalny duet Gahana i Gore'a (specyficzny poprzez swoją różnorodność-ociężałe zwrotki, natomiast refren bardzo swobodny). Czwarta pozycji nie muszę (chyba) przedstawiać - Enjoy the Silence- jeden z najlepiej rozpoznawalnych tytułów … cieszmy się ciszą. Następnie mamy przyjemność usłyszeć jedne ze starszych kawałków m.in. Shake The Disease, See You oraz It's No Good. Ósmą pozycję na płycie zajmuje "Dziwna miłość"- ("perełka" albumu Music For the Masses) - przebojowy kawałek a co za tym idzie, wpadający w ucho. Kolejnym tytułem jest wspominany powyżej Suffer Well-pewnego rodzaju powrót do korzeni, jednak nieco mniej wyraźniejszy (mam na myśli rytm, refren). Dream On, People Are People - znów rewelacyjne utwory-pierwszy to przyjemny kawałek z dobrą partią gitary (akustycznej) w tle, drugi to nieco starszy "numer" z albumu Some Great Reward . Pod numerem dwunastym ujawnia się nam niedawno wydany singiel (Martyr), swym "majstersztykiem" może nie dorównuje poprzednim pozycjom, mimo to przyjemnie się go słucha. Dwa następne tytuły to porcja hitów z albumu Songs Of Faith And Devotion. Spokojny i nastrojowy - Walking In My Shoes oraz bardziej rockowy I Fell You. Pozostałe kawałki to m.in. Precious - "skarb" z albumu Playing the Angel, Master And Servant-dynamiczny duet (Dave i Martin). Dwa końcowe tytuły, to również nie odbiegające swą klasą wykonania, czyli New Life i w końcu Never Let Me Down Again. Jak widać (i słychać) płyta to dosyć ciekawe zestawienie muzycznych dokonań zespołu. W sprzedaży dostępna jest również bonusowa wersja "The Best Of …" z krążkiem DVD, na którym to możemy znaleźć 20 teledysków oraz trzydziestominutowy zapis historii Depeche Mode (Mniam!)-to się nazywa bonus … w pełnym znaczeniu tego słowa.
Bez wątpienia doczekaliśmy się wartościowej pozycji, która swym wnętrzem zauroczy każdego, zarówno osoby "nie w temacie" jak i fanów, którzy w nowym zestawieniu poczują drugą świeżość słuchanych utworów. Wydanie jest również pewnego rodzaju trofeum dla samego zespołu - lata oryginalnej twórczości w końcu zaowocowały … Cóż mogę powiedzieć ? Tak samo jak trylogia Sienkiewicza w bibliotece, Starcraft w podręcznym zaopatrzeniu stratega, tak i ta płyta powinna się stać własnością każdego, kto ceni prawdziwą wartość muzyki … oraz chce mieć choć część jej historii.
Zawartość:
Personal Jesus, Just Can't Get Enough, Everything Counts, Enjoy The Silence, Shake The Disease, See You, It's No Good, Strangelove, Suffer Well, Dream On, People Are People, Martyr, Walking In My Shoes, I Feel You, Precious, Master And Servant, New Life, Never Let Me Down Again.