REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Znowu wpadłam jak śliwka w kompot. The Killing powrócił w wielkim stylu

1 sierpnia wrócił jeden z najlepszych, jeśli nie po prostu NAJLEPSZY serial, jaki kiedykolwiek oglądałam, "The Killing". Wszyscy ci, którzy podzielają moje zdanie, modlili się do Netflixa, by miał ich w opiece. Ołtarzyk z wizerunkiem bydlaka Underwooda zmietli na chwilę pod biurko, bo na głównym planie wśród blasku świec pojawili się oni: Holder i Linden, duet najlepszych śledczych małego ekranu ostatniego dziesięciolecia. Mam nadzieję, że AMC już czuje ból po pstryczku w nos. Otwierający 4 sezon odcinek pokazuje, że Netflix wie, co robi i robi to dobrze.

05.08.2014
18:39
The Killing powrócił w wielkim stylu - recenzja sPlay [s04e01]
REKLAMA

Możecie czytać, nie obawiając się spoilerów (tak, padają imiona, ale nic w sumie nie zdradzam, tylko zarysowuję fabułę, która toczyć się będzie w 4 sezonie - stay cool)

REKLAMA

Znacie to uczucie głodu i przerażenia, kiedy kończycie ukochaną książkę czy serial i rozstajecie się z bohaterami, którzy są dla was bliscy jak kumple z podwórka? Każdy kolejny tom, sezon są przedłużeniem tej znajomości. Wierzycie, że autor, reżyser, scenarzysta zapewnią wam rozrywkę i przyjaźń na kolejne godziny, dni i miesiące. A potem nagle koniec. Często po takim doświadczeniu trudno znaleźć mi nowe źródło zadowolenia i zanim przekonam się do czegoś nieznanego, zdarza mi się wracać do staroci, by znowu na moment poczuć się bezpiecznie. Takie właśnie uczucia i rozterki towarzyszyły mi po zakończeniu 3 sezonu "The Killing".

Cholernie się bałam, że już nigdy na małym ekranie nie znajdę czegoś równie dobrego, co wciągnie mnie bez reszty, zapewniając każdą gamę emocji. I rzeczywiście - nie znalazłam.

W międzyczasie oraz po zakończeniu trzech sezonów oglądałam nowe tytuły bądź kolejne sezony starych. I z przykrością stwierdzałam, że każdy kolejny sezon nie budzi we mnie takich emocji jak pierwszy. Z "The Killing" było inaczej - czułam mocnego kopa przez każdy odcinek do ostatnich minut.

Cieszyłam się jak dziecko, kiedy okazało się, że po rezygnacji stacji telewizyjnej AMC z "The Killing", "Netflix" bierze Holdera i Linden w swoje obroty. Na forach dyskusyjnych czytałam obawy wiernych widzów, którzy po obejrzeniu trailerów 4 sezonu, nie byli przekonani o tym, że ostatnia seria będzie równie dobra jak poprzednie (ci sami zresztą narzekali pewnie, że 3 sezon różnił się jakością od dwóch pierwszych; dla mnie był równie dobry).

Po obejrzeniu pierwszego odcinka 4 sezonu już wiem, że nie ma się o co martwić, bo jest dobrze. Znowu wpadłam jak śliwka w kompot. Śliwka z kołem ratunkowym. Czuję się bezpiecznie i dobrze, bo wracam na stare śmiecie. Chcę więcej.

Niestety, dostałam tylko sześć godzinnych (!) odcinków i więcej nie będzie. Ten sezon "The Killing" jest równocześnie ostatnim. Z jednej strony wspaniale, że te sześć odcinków mogę obejrzeć jeden po drugim, prawie dławiąc się nimi przez moją łapczywość. Z drugiej - wiem, że będę tęsknić. I nie wystarczy mi, że ktoś zrobi "Robocopa" z Joelem Kinnamanem w roli głównej. Stephen Holder, jego dowcip, sylwetka, całokształt są nie do zastąpienia. To on, mimo całego uroku i tajemniczości Sarah Linden, bawi i interesuje najbardziej (nie bez znaczenia jest także to, że jest cholernie przystojnym Szwedem, true).

the killing sezon 4

Odcinek wprowadzający do 4 sezonu koncentruje się na wydarzeniach, które zamknęły ostatnią serię. Sprawa Adriana, Skinnera i pierścionka z morskim okiem jest gorąca jak krew. Linden i Holder zostają postawieni przed trudnym wyzwaniem i tylko od nich i od ich szczęścia (albo pecha) zależy, jak potoczy się ich całe przyszłe życie i kariera zawodowa. Pierwszy odcinek jest także początkiem nowej sprawy.

Poznajemy dobrze sytuowaną rodzinę, która oprócz niezłych pieniędzy ma także kulki w głowie wystrzelone z bliskiej odległości. Jedyną osobą, która przeżyła i która podejrzana jest o zabicie swoich bliskich i nieudane samobójstwo, jest Kyle, nastoletni chłopak, wychowanek szkoły wojskowej. Po badaniu batalistycznym okazuje się jednak, że wina Kyle'a nie jest tak pewna, jak wydawało się na samym początku. Czy sprawa utknie w martwym punkcie? Dlaczego chłopak miałby zabijać swoją rodzinę? A jeśli nie on, to kto?

Jeśli chodzi o  życie osobiste naszych dwóch głównych bohaterów, to stoją oni po dwóch stronach barykady. U Linden nie dzieje się absolutnie nic, ponieważ Sarah mentalnie stoi w miejscu i nie potrafi poradzić sobie z przeszłymi wydarzeniami. Jedyne co robi, to cierpi i nie pozwala dopuścić do siebie nikogo. Natomiast życie - tylko tyle wam zdradzę - Holdera nabierze rozpędu. Czy wszystko pójdzie właściwym torem, dowiemy się w dalszych odcinkach.

the-killing-season-4-joan-allen
REKLAMA

Długa przerwa pomiędzy ostatnim odcinkiem 3 sezonu a pierwszym 4 serii nie sprawiła, że emocje opadły. Ja od pierwszych chwil dałam się wciągnąć w dawne sprawy i nowe morderstwo. Blisko godzinny odcinek oglądałam bez znudzenia, czekając w napięciu co dalej i na nowo oswajając się ze znanymi mi postaciami, za którymi tęskniłam. Liczę na to, że kolejne pięć odcinków zapewni mi serialową ekstazę i da mocno po pysku. Nie mogę się doczekać! Już niedługo wrażenia z całego ostatniego sezonu.

Stay tuned.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA