REKLAMA

Opowieść o zabawkach, których nie mieliśmy. The Toys That Made Us 2 - recenzja

W założeniu serial The Toys That Made Us to nostalgiczna podróż po zabawkach z naszego dzieciństwa. Sęk w tym, że większość z nich do naszego kraju nigdy nie trafiła. To właśnie dzięki temu jest on jeszcze lepszy.

the toys that made us 2 sezon recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Młodsi Czytelnicy zapewne nie do końca będą wiedzieli o czym piszę, ale dostać zabawkę zachodnią i markową w czasach mojego dzieciństwa graniczyło z cudem. Trzeba było mieć zaradnych rodziców i dobrze zaopatrzony sklep Pewex gdzieś w okolicy. Miałem dwóch ludzików i jeden pojazd z linii G.I. Joe i każdy z moich kolegów chciał się nimi ze mną bawić. Bo byłem jedyną im znajomą osobą, która takimi rzeczami dysponowała.

To były głupie czasy, choć oczywiście jako dziecko nie zdawałem sobie z tego sprawy. Zachodnie kreskówki można było oglądać głównie przez pirackie kasety VHS w osiedlowych wypożyczalniach. Gry wideo to przegrywane domowym sumptem kasety magnetofonowe. A zabawki? Jak ktoś miał Lego, to był gość. Certyfikowane figurki z Gwiezdnych wojen czy Star Treka to była jednak totalna abstrakcja. Nawet nie wiedzieliśmy, że istnieją.

The Toys That Made Us to serial dokumentalny o tych kultowych zabawkach. Jego drugi sezon nie zmienia formuły względem pierwszego: jest w swojej formie identyczny, tyle że oczywiście omawia serię zabawek pominiętych w tym pierwszym. Robi to przy tym ciekawie, choć powierzchownie. Gdybym był zachodnim widzem, pewnie bym się na tę powierzchowność gniewał. Tyle że… ja i tak się z tego serialu dowiedziałem masę fajnych rzeczy.

The Toys That Made Us (sezon 2) to nostalgiczna wycieczka dla fanów z Zachodu. Dla polskiego widza to cenna edukacja.

Pierwszy sezon opowiadał o zabawkach z linii Gwiezdnych wojen, Barbie, He-Mana i G.I. Joe. Drugi zajmuje się równie istotnymi markami, a więc Star Trekiem, Transformerami, Lego i Hello Kitty. Jego twórcy nie sięgają szczególnie głęboko za kulisy ich powstawania i produkcji. Nie sypią z rękawa ciekawostkami, które przykułyby uwagę największych nerdów. Pasjonaci raczej nie będą tego oglądać z zapartym tchem, dowiadując się rzeczy, których nawet oni nie znali. Tym lepiej dla nas, postkomunistycznych Polaków.

the toys that made us 2 sezon recenzja class="wp-image-167746"

To przegląd najciekawszych i najważniejszych produktów w branży. To również historie ich producentów, a także ich wielkich rynkowych sukcesów i kompromitujących porażek. Nie jest to jednak nudny wykład historyczny, a fajnie nakręcony materiał, który z lekkością prowadzi widza przez kolejne ciekawe produkty i historie. Nie trzeba być entuzjastą, by się to dobrze oglądało. Wręcz lepiej nim nie być, bo wtedy dowiecie się – tak jak ja się dowiedziałem – czegoś nowego.

Zakładam, że twórcy tego serialu chcieli wywołać w nas nostalgię i tym przyciągnąć widza przed ekran telewizora.

REKLAMA

I chyba tym chcieli maskować relatywnie niską wnikliwość tego dokumentu. My, Polacy, tej nostalgii nie mamy szans poczuć (no chyba, że ktoś miał dość zamożnych i wpływowych rodziców). Ale też nie mamy wiedzy, którą ma większość naszych odpowiedników z Zachodu. Dla nich historie w The Toys That Made Us są zapewne oczywiste. Dla nas zupełnie nowe i fascynujące.

Drugi sezon The Toys That Made Us ogląda się zaskakująco dobrze. Oczywiście powinieneś mieć w sobie choć trochę nerda, by czerpać z oglądania tego serialu większą przyjemność. Jeżeli jednak nadal nie wyrosłeś z Transformerów czy modeli statku Enterprise, obejrzyj kiedyś The Toys That Made Us, w tym jego drugi sezon. A gwarantuję, że rzadko uśmiech będzie schodził ci z twarzy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA