REKLAMA

Tom Clancy's Jack Ryan to serial wielce niedoskonały. A zarazem wyjątkowo dobry

Tom Clancy's Jack Ryan na razie nie ma szans na zapisanie się w historii telewizji. Jest zbyt banalny, nie wnosi niczego nowego. Przypomina jednak czasy, w których scenarzyści seriali nie traktowali widzów jak idiotów.

tom clancy's jack ryan recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Nie znam fana militariów mojego pokolenia, który nie zaczytywałby się w powieściach Toma Clancy’ego. Autor ten ze zdumiewającą lekkością i swobodą łączył fajne historie i ciekawe postacie ze swoją głęboką wiedzą na temat funkcjonowania amerykańskiego wywiadu i marynarki wojennej. Jego najważniejsze dzieła łączy postać Jacka Ryana – młodego i zdolnego analityka pracującego dla CIA. To właśnie on był głównym bohaterem takich książek (i ich ekranizacji), jak Polowanie na Czerwony Październik, Stan zagrożenia czy Suma wszystkich strachów.

Powieści Clancy’ego ze złotego okresu twórczości to już absolutny klasyk. Mają dziś jednak głównie wartość historyczno-rozrywkową. Najlepsze historie pochodziły z czasów Zimnej Wojny i konfliktu NATO z Układem Warszawskim. Ktoś jednak zdecydował, że Ryan i jego drugoplanowi kompani są na tyle dobrze napisanymi postaciami, że warto ich przenieść do nowej rzeczywistości.

Efektem tego jest wysokobudżetowa produkcja Amazon Prime Original – Tom Clancy’s Jack Ryan. Serial wielce niedoskonały. A zarazem wyjątkowo dobry.

Nie widzę obecnie na rynku żadnej produkcji, która miałaby rozsądny budżet, ciekawą akcję, a zarazem traktowałaby swojego odbiorcę poważnie. Panuje moda na tworzenie przerysowanych, komiksowych historii, w których archetypem tajnego agenta nie jest nikt ze świata rzeczywistego. Ethan Hunt z Mission Impossible to taki James Bond na sterydach.

tom clancy's jack ryan recenzja class="wp-image-197473"

Tymczasem Tom Clancy’s Jack Ryan bardzo stara się być wiarygodnym. Nie rysuje fikcyjnej geopolitycznej sytuacji, nie tworzy superzłoczyńców rodem z kreskówek i nie przedstawia pracy służb wywiadowczych w sposób absurdalny dla każdego, kto choć trochę interesuje się tą tematyką. Drobne okazjonalne głupotki są wprowadzane tylko po to, by nieco ufilmowić akcję – z czym nie mam najmniejszego problemu.

Największą zaletą Tom Clancy’s Jack Ryan jest to, że wierzymy scenarzystom.

Pierwszy odcinek wprowadza nas w całą intrygę. Ryan – grany przez świetnego Johna Krasinskiego – pracuje w komórce antyterrorystecznej, w której monitoruje transakcje w poszukiwaniu źródeł finansowania arabskich bojowników. Jego przenikliwość i spostrzegawczość kieruje go na trop niejakiego Suleimana – tajemniczej postaci, którą Ryan podejrzewa o aspiracje i kompetencje do stania się drugim Osamą Bin Ladenem.

Ryanowi na początku nikt nie wierzy, jednak piętrzące się poszlaki w końcu przekonują Departament Stanu do działania. Ryan w tym całym zamieszaniu zostaje powołany do pracy w terenie. Trafia do Jemenu, gdzie ma zapobiec potencjalnego zamachowi. Rozpoczyna się przygoda, w której wspólnie z głównym bohaterem zwiedzimy pół świata, próbując pojmać wspomnianego Suleimana.

tom clancy's jack ryan recenzja class="wp-image-197476"

Intryga prowadząca cały serial jest dobrze zbudowana. Szybko jesteśmy w nią wciągnięci. Chcemy się dowiedzieć, co czai się za rogiem. Chcemy zrozumieć motywacje różnych postaci. Zwłaszcza, że rzeczywistość w serialu – tak jak w prawdziwym świecie – nie jest czarno-biała. Suleiman nie jest szalonym fundamentalistą, a zachodnia agentura to nie kryształowi rycerze na białych rumakach – choć sam Ryan jest postacią wręcz frustrująco prawą.

Niezłe seriale i filmy szpiegowskie można jeszcze gdzieś odnaleźć. Ale nie z taką oprawą.

Wspomniana wyżej warstwa merytoryczno-fabularna serialu nie jest doskonała. Zdarzają się wątki wprowadzone nieco zbyt powierzchownie, jakby ktoś miał pomysł na fajne rozwinięcie fabuły, ale przegrał walkę o ów pomysł na stole montażowym. Cieszy fakt, że serial nie stawia przede wszystkim na akcję – pokazuje pracę agentury od kuchni, starannie rysuje nam kolejne postacie, niespiesznie buduje całą intrygę, ale też przez to zdarzają się okazjonalne dłużyzny.

Jack Ryan ma jednak jeszcze jeden atut: hojnie przydzielony i dobrze wydany budżet. Filmowcy i producenci nie żałowali nie tylko na postprodukcję (Prime Video nadaje go w Dolby Atmos i HDR10+ lub Dolby Vision – obraz i dźwięk są absolutnie doskonałe), ale i na samą realizację. Scenografia, kostiumy, rekwizyty, mnogość lokalizacji, efekty pirotechniczne, sceny batalistyczne, pościgi… Tom Clancy’s Jack Ryan pod względem technicznym mógłby śmiało pojawić się w kinie na wielkim ekranie, gdzie robiłby bardzo duże wrażenie. A przecież to tylko serial.

Nie tylko więc warstwa merytoryczna uwiarygadnia całość, ale również ta audiowizualna. Co to daje w efekcie?

Tom Clancy’s Jack Ryan to godny polecenia thriller sensacyjny, który dodatkowo będzie ucztą dla ucha i oka.

REKLAMA

Po obejrzeniu pierwszego sezonu raczej nie będziecie wgnieceni w fotel. Serial ten nie stanie się głównym tematem rozmów na spotkaniach towarzyskich. Prawdopodobnie też już za kilkanaście tygodni już nie będziecie o nim pamiętać. To nie jest kolejna Gra o tron, Westworld czy House of Cards.

Tom Clancy’s Jack Ryan to tylko bardzo solidny, wiarygodny serial sensacyjny, zrealizowany z odpowiednim rozmachem, który wciąga na tyle, że ciężko doczekać się kolejnego odcinka. Fani literatury Clancy’ego będą zachwyceni. Pozostali powinni być bardzo zadowoleni. To kilka godzin porządnie zrealizowanej rozrywki. A fakt, że pochodzi z gatunku – wydawać by się mogło – właściwie wymarłego, tylko zwiększa jego atrakcyjność.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA