REKLAMA

Sekielski walczy o koszulki „Tylko nie mów nikomu”. A powinien przeprosić i wycofać się z fatalnego pomysłu

Bracia Sekielscy zrobili jeden z najważniejszych filmów dokumentalnych ostatniej dekady. „Tylko nie mów nikomu” okazało się dziełem nie tylko mocnym, ale też niezwykle mądrym i wyważonym. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o sprzedawaniu koszulek z logo produkcji i tłumaczeniach twórców, dlaczego zdecydowali się to w ogóle zrobić.

tomasz sekielski koszulki
REKLAMA
REKLAMA

W połowie maja Polacy tłumnie włączyli YouTube'a i obejrzeli poruszający dokument Tomasza Sekielskiego pt. „Tylko nie mów nikomu”. Film został zrobiony z ogromną wprawą i w pełni pokazał cierpienie ofiar pedofilii, które przez długie lata były ignorowane, a nawet atakowane przez przedstawicieli Kościoła. Zainteresowanie produkcją przekroczyło nawet oczekiwania twórców dzieła, które zostało udostępnione za darmo w internecie.

Na ten moment liczba wyświetleń „Tylko nie mów nikomu” wynosi ponad 21,8 mln. Podobny wynik jest świadectwem dobrze wykonanej pracy braci Sekielskich i uznania przez Polaków nie tylko powagi sytuacji, ale też jakości dokumentu. Nawet postawa hierarchów zmieniła się pod wpływem sukcesu filmu, choć dopiero kolejne miesiące i lata pokażą, czy nie mamy do czynienia jedynie z grą na użytek opinii publicznej.

Dlatego bardzo niezrozumiałe i przerażające jest, że braciom Sekielskim udało się tak szybko roztrwonić społeczne zaufanie przez aferę z koszulkami.

Dwa dni temu w ofercie sklepu internetowego jednego z polskich wydawnictw pojawiły się oficjalne koszulki w kolorze czarnym i z logo filmu. Pomysł, jak wszystko co związane z „Tylko nie mów nikomu”, przedstawiono jako projekt niekomercyjny. Produkt dostępny dla kobiet i mężczyzn został wyceniony na 35 zł. Na braci Sekielskich wylała się fala negatywnych komentarzy osób, które – zresztą całkiem słusznie – uznały sprzedawanie koszulek związanych z tak bolesnym i trudnym tematem za grubą przesadę.

Tomasz Sekielski tłumaczył się w rozmowie z portalem naTemat, że koszulkę oryginalnie otrzymał jako prezent od brata. Zdjęcie wrzucone na Instagrama oznaczył jako #nienasprzedaż, ale ludzie pytali, czy i gdzie mogą kupić coś podobnego. Dlatego pomysł rozpowszechnienia koszulek z logo „Tylko nie mów nikomu” był odpowiedzią na zapotrzebowanie ze strony widzów.

W internecie znajdą się ludzie chcący koszulek z bardzo wieloma kontrowersyjnymi hasłami. Nie oznacza to jednak, że każdy pomysł jest w dobrym guście.

I właśnie jako coś nieetycznego i niegustownego sprawę ubrań oceniła większość osób, które widziały film Sekielskich. Twórcy dokumentu tłumaczą się, że od początku nie chcieli zarabiać na „Tylko nie mów nikomu” i sprzedaż T-shirtów też nie ma tego na celu. Wydaje się jednak, że nie do końca zrozumieli społeczne nastroje. Wiele osób uznało pomysł udostępnienia licencji na pokazywanie filmu za słuszny, bo umożliwiający jak najszerszą dystrybucję zawartej w nim treści.

Wbrew pozorom nikt nie oskarżyłby jednak braci Sekielskich o zdradę ideałów i zaprzedanie duszy metaforycznemu diabłu, gdyby wzięli za to jakieś pieniądze. Osoby wspierające produkcję od początku rozumiały, że temat czynów pedofilskich w Kościele katolickim należy nagłośnić i pokazać traumę ofiar. Nie miało dla nich wielkiego znaczenia, czy autorzy dzieła zarobią na nim wielkie pieniądze czy nie. Tomasz Sekielski przyznał w rozmowie z Rozrywka.Blog, że na początku prac nad filmem dał obietnicę darmowego dostępu. I postanowił się jej trzymać do końca, za co należą mu się słowa uznania. Ale gdyby część pieniędzy zarobionych na sprzedaży licencji poszłaby na planowaną kolejną część, to nikt by go za to nie atakował.

Sprzedaż koszulek to zupełnie inna sprawa, bo bez względu na cenę kojarzy się z komercjalizacją. A całej sprawie nie pomaga nastawienie twórców godne syndromu oblężonej twierdzy.

Zamiast przeprosić za ewidentnie nieudany pomysł Marek Sekielski postanowił w oficjalnym komunikacie zaatakować osoby krytykujące cały pomysł. W pełni rozumiem, że autorzy dokumentu mogli się poczuć urażeni epitetami kierowanymi w ich stronę, zwłaszcza jeśli pojawiły się oskarżenia o próby dorobienia się na ludzkiej krzywdzie i złodziejstwo. Ze swojej strony rozegrali jednak całą sprawę w najgorszy możliwy sposób.

REKLAMA

Atakowanie swoich własnych fanów i włączanie ich do grona kościelnych hipokrytów, którzy powinni spojrzeć w lustro i zdać sobie sprawę, ile zła uczyni, jest czymś niegodnym.

Niestety, jak zwykle pojawił się podział „my-oni” i dziwnym trafem, to właśnie zwolennicy sprzedawania koszulek stali się prawdziwymi obrońcami sprawy. Nieprawdą jest, że pomysł zrobienia T-shirtów z logiem filmu krytykują tylko duchowni. Nie uważam też, by grzechy Kościoła automatycznie sprawiały, że żaden ksiądz nie może skomentować takiego tematu. Takie nastawienie nie ma sensu, ciągłe antagonizowanie ludzi nie pomaga sprawie. Po raz kolejny okazało się jednak, że publiczne przyznani się do błędu było zbyt trudne. Zamiast tego lepiej iść w zaparte i oskarżać widzów własnego filmu o hipokryzję. Nawet jeśli uważają „Tylko nie mów nikomu” za niezwykle ważny i udany film.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA