REKLAMA

O co chodzi z tytułowymi Trzema Jokerami? Recenzujemy komiks o najsłynniejszym łotrze DC

„Batman: Three Jokers” to składający się z trzech przerośniętych zeszytów komiks, który miał nam wreszcie odpowiedzieć na pytanie, o co chodzi z tytułowymi Trzema Jokerami. Sprawdziliśmy, czy rozwiązanie wieloletniej zagadki okazało się satysfakcjonujące.

batman three jokers komiks recenzja dc black label trzech jokerow
REKLAMA
REKLAMA

Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o mediach, filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres rozrywka.blog.

Uwaga na delikatne spoilery z komisu „Batman: Three Jokers”.

Batman jest z nami już od ponad ośmiu dekad, a Joker przewija się przez komiksy wydawnictwa DC, a także bazujące na nich seriale, filmy i gry wideo niewiele krócej. Bez dwóch zdań spośród wszystkich łotrów, z którymi mierzył się przez te lata Mroczny Rycerz, to właśnie klauna, będącego księciem zbrodni i personifikacją chaosu, uznaje się za jego największego rywala.

Twórcą postaci Jokera byli Bill Finger, Bob Kane i Jerry Robinson, a złoczyńca debiutował w zeszycie Batman #1 wydanym 25 kwietnia 1940 r. W pierwszej wersji scenariusza miał co prawda zginąć, ale twórcy z DC postanowili go oszczędzić, co okazało się świetną decyzją. Od tego czasu Joker przebył długą drogę, a co jakiś czas zmieniał swoje oblicze — tak jak Bruce Wayne.

batman three jokers komiks recenzja dc black label trzech jokerow class="wp-image-457459"

Skąd się wziął mit Trzech Jokerów?

Ponieważ od lat 40. ubiegłego wieku komiksami o superbohaterach i ich przeciwnikach zajmowało się już kilka pokoleń artystów, w tym scenarzystów i rysowników, a samo uniwersum DC kilkukrotnie rebootowano, sposób w jaki przedstawiano poszczególne postaci ewoluował. Nie ominęło to Jokera, który w zależności od komiksowej ery wyglądał i zachowywał się nieco inaczej.

W przeszłości Joker był zarówno stąpającym twardo po ziemi gangsterem, jak i nafaszerowanym chemią potworem w ludzkiej skórze. W niektórych seriach potrafił działać racjonalnie, a w innych nijak nie dało się przewidzieć jego ruchów. Skąd te niespójności? Geoff Johns w 2016 r. zasiał w naszych głowach wątpliwość, czy Joker to zawsze była jedna i ta sama osoba…

Pierwszy raz wspomniano o Trójce Jokerów pod koniec ery „The New 52”.

Informacja o tym, że łotrów podających się za Jokera może być kilku, dotarła do Batmana po story-arcu opowiadającym o wojnie z Darkseidem w ramach serii „Justice League”. Poprzedzała ona crossover Rebirth, w ramach którego odświeżono całe uniwersum. Zaraz po nim nieco zakurzony Joker, który ostatnie lata pojawiał się niezwykle rzadko, stanął ponownie w samym centrum wydarzeń.

batman three jokers komiks recenzja dc black label trzech jokerow 6 class="wp-image-457471"

Z pewnością spory wpływ miał na to (skądinąd świetny) film o tej postaci, w którym wystąpił fenomenalny Joaquin Phoenix, ale sam motyw Trzech Jokerów w komiksowym uniwersum DC poszedł z kolei w odstawkę. Dopiero teraz powrócił i to jedynie za pośrednictwem limitowanej serii, a „Batman: Three Jokers” wydano w ramach imprintu DC Black Label dla tych dojrzalszych czytelników.

Oznacza to, że „Batman: Three Jokers” nie należy do głównego kanonu uniwersum DC.

To wbrew pozorom spory problem, bo tak jak lubię tego typu komiksy, zwłaszcza z uniwersum „White Knight”, tak świadomość, iż na kartach danego zeszytu nie obserwujemy dokładnie tych samych postaci, których losy śledzimy od lat, zabiera nieco ładunku emocjonalnego. Twórcy uznali jednak, że nie będą silić się na wtłoczenie swej opowieści w dość sztywne ramy.

Spod ręki Geoffa Johnsa i Jasona Faboka wyszedł taki duchowy quasi-spadkobierca kultowych już serii „Batman: The Killing Joke” i „Batman: A Death in the Family”, które pokazywały nam, w jaki sposób Joker skrzywdził podopiecznych Bruce’a Wayne’a. Dzięki temu, że artystów w zasadzie nic nie krępowało, mogli popuścić wodze fantazji i to bez oglądania się na konsekwencje.

batman three jokers komiks recenzja dc black label trzech jokerow class="wp-image-457465"

O co chodzi w „Batman: Three Jokers”?

Motyw przewodni jest w zasadzie prosty jak konstrukcja cepa, bo faktycznie mamy do czynienia z trzema inkarnacjami tego łotra. Główni bohaterowie, którymi są tu Batman, Batgirl (Barbara Gordon) oraz Red Hood (Jason Todd, dawny Robin) starają się odkryć, który z Jokerów jest tym prawdziwym i pojawia się nawet podejrzenie, że takiego nigdy nie było.

Kryminalista, Komik i Klaun bawią się z Bruce’em Wayne’em w kotka i myszkę, zasiewając w jego oraz w naszych głowach kolejne ziarna niepewności. W tym celu popełniają trzy zbrodnie w tym samym czasie, co zmusza Mrocznego Rycerza, Batgirl i Red Hooda do współpracy. Ci szybko wpadają na trop tych Jokerów, ale dobrze wiemy, że tylko dlatego, że ci im na to pozwolili…

batman three jokers komiks recenzja dc black label trzech jokerow class="wp-image-457462"

Dalszego ciągu tej historii nie zdradzę, ale cieszy mnie, że „Batman: Trzech Jokerów” udziela odpowiedzi na palące pytania.

Niestety zła wiadomość jest taka, że wiele z tychże odpowiedzi nie satysfakcjonuje czytelnika. Podczas lektury finałowego zeszytu z trzech składających się na tę limitowaną serię z każdą kolejną stroną coraz bardziej czułem się niczym dziecko, któremu iluzjonista wyjaśnia, w jaki sposób „przepiłował” swoją asystentkę na pół — wolałem jednak gonić króliczka.

Oczywiście można uznać to za bardzo przewrotny trolling ze strony twórców, którzy mogli chcieć nam przekazać, że Joker to nie jest człowiek, tylko fikcyjna postać i pewna idea, ale mimo wszystko liczyłem na ciut więcej. Prawdziwe trzęsienie ziemi dostaliśmy tutaj jedynie na początku, a potem były już tylko wstrząsy następcze, a końcówce towarzyszyła cisza.

Na gromki aplauz zasługują za to rysunki.

Jason Fabok wspiął się tutaj na wyżyny. Na kartach papieru udało mu się uchwycić demoniczną atmosferę, a każdy z jego trzech Jokerów, chociaż z założenia cała trójka miała być dla swojego nemesis i jego popleczników nierozróżnialna, miał swój sznyt. Którego z nich akurat oglądamy, zwykle zdradzała mimika, a konkretnie drobne szczegóły na uchwyconej w bezruchu twarzy.

batman three jokers komiks recenzja dc black label trzech jokerow class="wp-image-457468"

Obu artystom udało się też w wiarygodny sposób pokazać, jaką traumę w bohaterach zostawił Joker, gdy najpierw doprowadził Jasona na skraj śmierci, a później okaleczył Barbarę. Sporo czasu, zwłaszcza w finale, poświęcono jednak Bruce’owi i nic dziwnego, że Batman pojawił się w tytule, gdyż ponownie musiał zmierzyć się z tragedią w postaci śmierci rodziców.

REKLAMA

Niestety w tej stworzonej przez Geoffa Johnsa interpretacji historii Mrocznego Rycerza zabrakło ciut oryginalności. „Batman: Three Jokers” zgrabnie remiksuje mniej lub bardziej znane motywy, ale nie dodaje tak naprawdę zbyt wiele od siebie i czasem popada w banał. Po komiksie, na który czekaliśmy latami, spodziewałem się jednak ciut więcej, niż tylko świetnej kreski…

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA