Czasami najlepszy komentarz to brak komentarza (albo komentarz powściągliwy), co w jednym z wyemitowanych w "Faktach" materiałów wykazał dziennikarz TVN, pochylając się nad pracą mediów publicznych. Drastyczny spadek pozycji Polski w światowym rankingu wolności prasy został tam zilustrowany fragmentami żenujących, propagandowych materiałów TVP. Siadło - i przeraziło.
To nie tak, że TVN powinno być postrzegane jako szczyt dziennikarskiej rzetelności - w żadnym wypadku. Nie da się jednak ukryć, że w dziedzinie naginania faktów, lekceważenia istotnych informacji, przerzucania winy na opozycję i szeroko pojętej propagandy, TVP nie ma sobie równych. I to właśnie za sprawą prorządowych mediów Polska kolejny raz spadła w światowym rankingu wolności prasy. Rządzący przypomnieli, że jeśli coś w naszym kraju jest naprawdę wolne, to co najwyżej wiecznie spóźnione pociągi - i tak oto wylądowaliśmy właśnie na najniższym w historii 66. miejscu. Przypomnę, że jeszcze nie tak dawno znajdowaliśmy się na miejscu 18. Ta amplituda mówi sama za siebie.
TVN zrównuje z ziemią TVP. Czary u Jaworowicz
To właśnie ten skandaliczny wynik sprowokował dziennikarza TVN-u, Jakuba Sobieniowskiego, do przygotowania specjalnego materiału, który za pomocą serii konkretnych przykładów ilustruje kondycję publicznej telewizji. Jak powiedział prezenter: nie bez powodu widzą za granicą, że władza w Polsce uczyniła z państwowych mediów tubę propagandową. To prawda - prorządowość mediów publicznych osiagnęła niespotykany od dawien dawna wymiar.
Materiał trwa w sumie około pięć minut - został zapowiedziany jako "niewielka próbka przekazu rządowej telewizji w czasie inwazji na Ukrainę i tuż przed nią. Bez ingerencji w ten przekaz". Oczywiście, można powiedzieć, że całość prosi się o konkretną szyderę. Jasne, śmiech to znakomita broń, ale w niektórych przypadkach jest też sygnałem, że zamiast z czymś walczyć, zaczynamy się z tym godzić - i bagatelizujemy to.
Siła wspomnianego materiału polega na tym, że opiera się wyłącznie na niemodyfikowanych i niekomentowanych materiałach - zebrane do kupy i wyświetlane w formie kompilacji mogą bawić, ale powinny raczej jeżyć włos na głowie. Oto fragmenty rzetelnych z założenia programów informacyjnych i publicystycznych Telewizji Polskiej, które - zamiast na informacjach - skupiają się na szczuciu, propagandzie i antyopozycyjnej manipulacji. Wykorzystano do tego nawet wątek antyukraiński!
Spore wrażenie robi również fragment kuriozum, jakim stał się kultowy niegdyś program "Sprawa dla reportera" Elżbiety Jaworowicz. W roli ekspertki pojawiła się tam posłanka PiS - zgromadzeni goście zastanawiali się, czy, uwaga, Ukrainka, która wzięła ślub z Polakiem, uprawiała magię. Powtórzę: czy używała czarów. Padały hasła takie jak: "Zaklęcia różne, żeby być długo młodą"; "Zadała mi czary. Nie wypuszczała mnie z domu aż mi krzyży nie postawiła"; "Coś po ukraińsku mówiła, że nie dożyje końca roku". O wiązaniu Donalda Tuska z każdym niepowodzeniem czy tragedią - włącznie z masakrą w Buczy - pisać chyba nie muszę. Tusk, jako wcielenie zła ostatecznego, to temat obligatoryjny.
Kolejne perełki można wymieniać, ale możecie też sprawdzić je sami. Powtarzając słowa Sobieniowskiego: na tym polega wolność mediów - albo jej brak - na poziomie 66. miejsca na świecie.