REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Ubersoldier II

II Wojna Światowa to nie tylko raj dla historyków, ale także dla scenarzystów filmowych, pisarzy oraz twórców gier komputerowych. Ci ostatni bardzo często umożliwiali graczom wzięcie udziału w największych bitwach tego okresu, oczywiście tylko na ekranach naszych monitorów. Niektórzy z nich silili się na większą oryginalność i przedstawiali nam alternatywne historie, pokazując "co by było gdyby…". Tak właśnie postąpiło rosyjskie studio Burut, twórcy osadzonej w II Wojnie Światowej strzelanki Ubersoldier. Gra była nawet dobra, ale ostatecznie szybko zniknęła z pamięci graczy, choć teraz doczekała się kontynuacji. Czy "dwójka" podzieli los poprzednika?

11.03.2010
20:05
Rozrywka Blog
REKLAMA

W Ubersoldier II ponownie wcielamy się w rolę Karla Stolza. Jeżeli ktoś nie wie, kim był ów pan, postaram się przedstawić jego jakże ciekawą historię. W pierwszej części poznajemy go jako jednego z niemieckich oficerów, który w wyniku ataku Ruchu Oporu opuszcza świat doczesny. Jak to mówią "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Niemcy po kilku latach trudnych i skomplikowanych badań dysponują odpowiednim sprzętem, umożliwiającym przywrócenie do życia zmarłych i stworzenia z nich wyjątkowych żołnierzy, nie mających żadnych uczuć, gotowych tylko do zabijania. W umowie jest jeden mały kruczek - "nowo narodzony" wojak będzie słuchał tylko tego, kto jako pierwszy wyda mu rozkaz. Wedle planów Niemców tą osobą ma być wyjątkowo zły człowiek, Ernest Sheffer. Jednak plany faszystów znowu psuje Ruch Oporu, z piękną Marią na czele. Karol Stolz zamiast głosu szefa projektu słyszy słowa Marii, która werbuje go do Ruchu Oporu. Potem, jako jeden z partyzantów, Karl mści się na doktorze Schefferze i posyła go do piachu.

REKLAMA

W drugiej części Niemcy nie mają już takiej przewagi na froncie jak wcześniej, jednak nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, którym ma być oddział wspomnianych wcześniej Super Żołnierzy. Naszym celem jest oczywiście wytropienie bazy, która zajmuje się produkcją nadludzi. Po drodze zabijamy setki nazistów, niszcząc wszelkiego rodzaju wrogi sprzęt i na koniec przyczyniamy się do ostatecznej porażki Niemiaszków. Mówiąc krótko - standard. W Ubersoldier II nie ma nic, czego byśmy do tej pory nie widzieli, a mimo to gra potrafi przyciągnąć na kilka godzin, oferując całkiem przyjemną zabawę!

Mechanika rozgrywki jest prosta - wkraczamy do jakiegoś większego pomieszczenia, gdzie nagle zewsząd wyskakują przeciwnicy. Mamy chaos, strzały, wybuchy, emocje, a więc wszystko to, co potrzebne jest do dobrej zabawy. Gdy uporamy się już z całą bandą - idziemy dalej, po drodze eliminując kolejnych wrogów, aż wkroczymy na większą lokację, gdzie znowu mamy pełno przeciwników i znowu musimy ich pokonać. Nudne? Niekoniecznie! Kiedy pasek znużenia zaczyna powoli się wypełniać, rozpoczynamy kolejny poziom i kolejne walki. Owszem, gdyby wszystkie plansze były tak powolne i senne jak te z początku gry, można by odczuć monotonię, jednak wraz z upływem czasu dynamika i akcja gry, na całe szczęście, rośnie.

Nim dotrzemy do ostatecznego miejsca rozwiązania sporu, trzeba będzie trochę świata zwiedzić... Grę zaczynamy strasznie nudną i oklepaną misją, jednak, jak już wspominałem, dalej jest znacznie lepiej. Po przejażdżce na tyłach jeepa i ostrzeliwaniu wrogich jednostek (właśnie tak prezentuje się ta okropna misja), trafiamy do jednej z niemieckich baz, siedziby ruchu oporu, następnie króciutka jazda pociągiem (bardzo przyjemny poziom!), wizyta w Afryce i na koniec Tybet. Jak widać, zróżnicowanie lokacji jest dość spore, co oczywiście jest sporym plusem Ubersoldier II.

Karl Stolz jako niedoszły Super Żołnierz posiada kilka bardzo przydatnych cech, które ten specjalny oddział nabywa. Jedną z nich jest tarcza, która chroni bohatera przed kulami nieprzyjaciela. Teoretycznie rzecz przydatna, bo zawsze można ratować się ucieczką, kiedy pasek zdrowia już porządnie zmaleje, jednak w rzeczywistości rzadko jej używamy. Ot, taki bajer. Za to dużo bardziej przydatne są dwie inne umiejętności, które załączają się dopiero wtedy, kiedy wykonamy pewne czynności. Pierwszą z nich jest tryb "Ubersniper" i polega na zestrzeleniu czterech główek wciągu jednej minuty. Gdy już to zrobimy, ekran staje się lekko niebieskawy, czas zwalnia, a my możemy na spokojnie wyeliminować resztę uczestników zabawy. Warto też dodać, że wtedy nie jesteśmy podatni na ataki wrogów i nie musimy się martwić o swoje zdrowie. Podobnie dzieje się, kiedy zabijemy czterech Niemców pod rząd nożem. Obraz zmienia barwę na czerwoną, Karl staje się szybszy i jeszcze bardziej szaleńczy. Te dwie wymienione umiejętności to nie tylko miły dodatek, ale też istotny element gry, który znacznie ją uatrakcyjnia.

Kolejną ciekawostką jest ulepszanie naszego bohatera. Po zakończeniu misji dostajemy punkty, które zdobyliśmy, np. za headshoty, i możemy je dowolnie wykorzystać na poprawę zdrowia, celności, energii (potrzebnej do biegania), osłony oraz wydłużenia czasu trybu specjalnego (chodzi o wspomniany tryb Ubersniper i Berserk - czas korzystania jest ograniczony).

Przeciwnicy, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć, są bardzo inteligentni. Korzystają z osłon, wychylają się, w sytuacjach podbramkowych, kiedy skończy im się amunicja, porzucają broń i ruszają na nas z pięściami. Gorzej jest z naszymi towarzyszami, którzy wprawdzie nie przebywają z nami zbyt często, ale jeśli już, to zbytnio nam nie pomagają. Partyzanci są chyba zafascynowani ulicznymi sztukami walkami, bo gdy tylko przyjdzie okazja, zbierają się w pięciu i kopią Niemca, dopóty ten nie upadnie. A gdy będzie już leżał, odbiegają i zajmują się następnym. Broni używają tylko w walce na długi dystans. Honorowe chłopaki! Szkoda, że tak szybko umierają…

Ekwipunek naszego herosa stanowią bronie, które faktycznie wykorzystane były podczas walk w II Wojnie Światowej. Oprócz pistoletów, karabinów zwykłych oraz snajperskich, wyrzutni rakiet, miotacza ognia i kilku granatów, będziemy mogli skorzystać z ckm-ów (nie, nie z tego czasopisma!) oraz… wyrzutni przeciwlotniczej. Broni jest całkiem sporo, jednak nie ujrzymy tu jakiś nowych zabawek. Standard.

REKLAMA

Jeżeli chodzi o grafikę, Ubersoldier II nie zachwyca, ale też nie przeraża. Grafika jest całkiem ładna, modele postaci oraz lokacji wykonane zostały szczegółowo, jednak nie jest to Crysis. I może nawet dobrze, bo silnik jest dobrze zoptymalizowany i gra będzie mogła trafić do szerszego grona odbiorców, których i tak powinno być bardzo sporo. Pod względem audio również jest przyzwoicie. Wszystkie wybuchy i głosy przeciwników brzmią tak, jak powinny. W tle przygrywa nam całkiem przyjemna muzyka, która, wraz z wzrostem akcji, buduje napięcie.

Ubersoldier II to całkiem przyjemny tytuł. Wprawdzie nie jest to gra, która co chwila zaskakuje nas nowymi pomysłami, ale potrafi przykuć do monitora na kilka godzin, nawet tymi sprawdzonymi metodami. Zważywszy na fakt, że gra kosztuje zaledwie 20 zł nie pozostaje nic innego, jak lecieć do sklepu/kiosku i dokonać zakupu. Jeżeli masz ochotę pograć w nową strzelaninę, nie masz jakiś wygórowanych wymagań, tylko po prostu chcesz się dobrze pobawić za dość niską cenę, Ubersoldier II będzie jak znalazł.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA