Łona w sejmie i okrzyki "Jestem Matką Boską" na komisji. Nowe Ucho Prezesa jest wyjątkowo absurdalne
W nowym odcinku Ucha Prezesa z mównicy sejmowej cytowane są utwory rapera Łony.
Ale to nic! Odtwórca roli posła Michała Szczerby wczuwa się w swoją „rolę życia”. Wypowiada patetyczne punchline’y i rozrzuca papiery w taki sposób, że omal nie zabił biednej posłanki-protokolantki. Najzabawniejsze w tym nieudanym dramacie jest jednak to, gdy odtwórczyni roli Marszałek Kidawy-Błońskiej dyscyplinuje posła Szczerbę niczym uczniaka, psując mu jeszcze bardziej to nieudolne przedstawienie.
Potem akcja odcinka przenosi się na komisję sejmową, gdzie jakaś kobieta z widowni krzyczy, iż ksiądz jej powiedział, że jest Matką Boską. Potem widownia wyrywa posłom mikrofon i intonuje „Boże, coś Polskę...”.
To oczywiście żart, Ucho Prezesa nie jest aż tak absurdalne
Wszystkie opisane powyżej zdarzenia naprawdę miały miejsce.
Tym niemniej nowy odcinek Ucha Prezesa, już drugi tydzień z rzędu, też chętnie uderza w absurdalne klimaty i to z ogromnym pożytkiem dla dość rozczarowującego drugiego sezonu.
Nowy odcinek Ucha Prezesa całkowicie kradnie Mikołaj Cieślak w roli ministra Mariusza Błaszczaka, który po raz pierwszy w życiu obejrzał Potop.
Sztuka „kradzieży” takiego odcinka jest tym większa, że występ gościnny w roli ministra Konstantego Radziwiłła (skoro o Potopie mowa...) zanotował Artur Barciś - wybitny polski aktor. Podobnie jak Cezary Żak, dostał jednak stosunkowo mało charakterystyczną rolę. W rezultacie, ze starej ekipy Miodowych Lat, wciąż niedościgniona pozostaje Agnieszka Pilaszewska, która wciela się genialnie w Beatę Szydło.
Cieszę się, że Ucho Prezesa wróciło na właściwe tory. Oba ostatnie odcinki, w których prezes Kaczyński mierzy się z Prezydentem (fantastycznie zagrany Krzysztof Łapiński!) to nie tylko perełki w tym sezonie, ale w całym serialu. W rezultacie znów nie mogę się doczekać kolejnego czwartku!