Finałowy sezon Ucha Prezesa wraca duchem do początku serii. Tylko żarty śmieszą coraz mniej
Ucho Prezesa to jak na polskie warunki istny serial-fenomen. Produkcja, która rozpoczęła swoje istnienia jako ciekawostka z YouTube'a, podbiła serca Polaków. Formuła Ucha Prezesa powoli się jednak wyczerpuje i bardzo czuć to w pierwszym odcinku nowego sezonu.
OCENA
Robert Górski i Mikołaj Cieślak dokonali na początku 2017 roku czegoś niezwykłego. Ucho Prezesa wypełniło poważną lukę pośród polskich seriali. W naszym kraju od bardzo dawna brakowało satyry politycznej z prawdziwego zdarzenia. Twórcy serialu wzięli sobie na cel elity rządzące (a później także opozycję i polityków zagranicznych) i osiągnęli dzięki temu ogromny sukces.
Ucho Prezesa nigdy nie było bardzo mocną satyrą, w której granice tabu zostają przekroczone, jak to często robi się na Zachodzie. Nie sposób odebrać jednak twórcom serialu, że w swoich żartach i docinkach byli zawsze obiektywni. Ich teksty nigdy nie powstawały na zlecenie którejś siły politycznej i jeżeli podobały się politykom (a takie głosy słychać było od samego początku nadawania Ucha Prezesa), to głównie z powodu dużej próżności rodzimych elit.
Każda formuła musi się siłą rzeczy kiedyś wyczerpać. Robert Górski sam przyznał niedawno, że jest serialem zmęczony i chciałby zacząć robić coś innego.
Podobne zmęczenie, tyle że serialowego Prezesa zauważamy w premierowym odcinku czwartego sezonu Ucha Prezesa. Polityk wraca do swojego gabinetu po przymusowej wizycie w szpitalu, gdzie trafił pod koniec poprzedniej odsłony produkcji Showmax Polska. Towarzyszą mu sekretarka pani Basia oraz Mariusz, minister obrony narodowej. W dalszej części odcinka pod drzwiami gabinetu pojawia się też dawno niewidziany gość.
Początek czwartego sezonu ogląda się niczym powrót do korzeni. Ucho Prezesa znów ma kameralny charakter. Reakcje widzów na bardziej rozbuchany formalnie trzeci sezon były różne, ale sam powrót do dawnego klimatu może nie wystarczyć.
W części fanów wzbudzi to zapewne poczucie pewnej nostalgii, lecz Ucho Prezesa nie jest w stanie uciec od nawarstwiających się problemów.
Ten sam żart, nawet najzabawniejszy, traci wiele ze swojej wartości przy kolejnym opowiedzeniu. Pierwszy odcinek nowego sezonu każe wątpić, czy duet Górski-Cieślak ma jeszcze dużo do powiedzenia na temat polskiej polityki. Drobne docinki, spiskowanie i upokarzanie własnych ludzi - wszystko to mogliśmy w serialu zobaczyć już wielokrotnie. Aktorzy wciąż doskonale parodiują wybrane cechy poszczególnych polityków, ale już nieszczególnie są w stanie rozbawić.
Wyrokowanie o wartości całego sezonu na podstawie jednego epizodu jest bardzo ryzykowne i nie wątpię, że Ucho Prezesa jeszcze w niejednym odcinku widzów rozśmieszy. Osobiście cieszę się jednak, że to będzie ostatni sezon produkcji. Po premierowym odcinku bardziej czekam na nowe projekty Roberta Górskiego niż następne epizody czwartej serii.