REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

UEFA Champions League 2006-07

32 drużyny podzielone na 8 grup. W każdej grupie po 4 zespoły, a każdy zespół musi dwukrotnie zmierzyć się z każdym przeciwnikiem z grupy. Dwie najlepsze ekipy każdej grupy przechodzą do kolejnego etapu, rozgrywanego systemem pucharowym. Dwa kluby, które wygrają trzy swoje kolejne dwumecze spotkają się w finale. Zwycięzca otrzyma tytuł najlepszej drużyny klubowej w Europie. Droga do triumfu w tak prestiżowym turnieju jakim jest piłkarska Liga Mistrzów, jest długa i trudna. Tu wygrywa najlepszy. Czy masz dość woli walki, by pretendować do tego miana?

11.03.2010
14:16
Rozrywka Blog
REKLAMA

Europejska Liga Mistrzów w tym sezonie wchodzi właśnie w decydującą fazę. Znamy już ćwierćfinałowe pary, zapowiada się wiele emocjonujących spotkań, a może i niespodzianek. Fani w Polsce jak zwykle muszą polegać na swoich ulubionych drużynach spoza kraju, ponieważ polskie zespoły szczęścia (i umiejętności) do Ligi Mistrzów nie mają. Zresztą do tego już zdołaliśmy się chyba przyzwyczaić - sporo wody upłynęło w Wiśle, odkąd ostatni raz któryś polski klub czy też kadra zdobyła coś na arenie międzynarodowej. Sukcesy święcić, grając polskimi piłkarzami, mogli jedynie gracze, dzięki sportowym grom ze studia EA Sports. Studio to, prócz wydawanej co rok edycji FIFY, przyzwyczaiło już nas do gier robionych na specjalną okazję - takich jak UEFA Euro czy też FIFA World Cup. Od czasu, gdy EA Sports zdobyło licencje na stworzenie gry opartej o rozgrywki Ligi Mistrzów (przedtem należące do Eidosu), ich plan wydawniczy nieco się wzbogacił.

REKLAMA

Różnie to z takimi grami - wypromowanymi dzięki oficjalnej licencji - bywało. Z paroma chlubnymi wyjątkami, zazwyczaj były to produkcje, którym sukces zapewnić miał sam tytuł. Z wielką przykrością stwierdzam, że tak właśnie jest z UEFA Champions League 2006-2007. Grając w tę grę, można odnieść wrażenie, że autorzy jedynie zmodyfikowali FIFĘ 07 - zmienili ścieżkę dźwiękową, tryby gry, menusy i tytuł, po czym wypuścili "nową" grę na rynek, a fanfary obwieściły światu jej nadejście. Fanatycy kupią i będą się zachwycać, niektórzy gracze kupią i zaczną narzekać, a sceptycy nie kupią i zaoszczędzą pieniądze. Ale tak to już ze sportówkami EA Sports jest i nie ma co się dziwić.

Gra zrobiłaby na mnie rewelacyjne wrażenie, jeżeli byłaby niedrogim rozszerzeniem do FIFY 07. Jednak, gdy jest to osobny produkt, na dodatek kosztujący u nas blisko 140zł, wydaje mi się, że otrzymujemy o wiele za mało. Mamy tu do wyboru zaledwie 3 tryby gry (nie licząc trybu multiplayer oraz Practice, czyli treningu) - UEFA CL Tournament, Ultimate Challenge oraz The Treble. Pierwszy to oczywiście tytułowe rozgrywki Ligi Mistrzów. Wybieramy swój klub z wielu dostępnych lig i walczymy o najwyższe trofeum, przechodząc przez etapy opisane we wstępie. Dzięki nam najlepszą drużyną Europy może zostać polski klub, ponieważ tak jak i w FIFIE, tak i tutaj dostępna jest cała Orange Ekstraklasa. Na dodatek nie ma potrzeby grania w kwalifikacjach, w których to rokrocznie nasze zespoły się wykładają - po prostu zastępujemy którąś ekipę wybranym przez nas klubem. Ultimate Challenge to znany już z poprzednich tytułów EA Sports tryb wyzwań. Mamy tu do wyboru bardzo dużo prawdziwych spotkań, które przeszły do historii jako widowiskowe czy też wypełnione dramaturgią - wybieramy któryś mecz oraz wcielamy się w wybrany przez twórców zespół w wybranym przez twórców momencie. Mamy też określone zadania (np. wygrać, doprowadzić do dogrywki, odrobić straty etc.), które będą potrzebne do zaliczenia tego wyzwania. I tak możemy poprowadzić Liverpool do zwycięstwa z Milanem, gdy zegar informuje o tym, że właśnie rozpoczyna się druga połowa, a Milan prowadzi 3:0. Nie mogło również zabraknąć możliwości pokierowania Manchesterem United od 89 minuty, podczas gdy Bayern prowadzi 1:0 i powoli zaczyna świętować zwycięstwo w finale.

Ostatnim trybem, chyba najbardziej rozbudowanym jest The Treble. Mamy tu do czynienia z czymś w rodzaju odpowiednika trybu kariery, znanego z FIFY, choć tu naszym celem jest zdobycie potrójnej korony, czyli mistrzostwo kraju, zwycięstwo w pucharze kraju oraz triumf w Lidze Mistrzów. Wybieramy jeden zespół z pięciu najmocniejszych europejskich lig i prowadzimy go przez jeden sezon, według wskazówek prezesa. Wskazówek tych nie należy bagatelizować - przed każdym meczem otrzymujemy zadanie dotyczące nadchodzącego spotkania, np. prośbę, by któryś z juniorów zagrał przynajmniej 75 minut, rozkaz zagrania ustawieniem 4-4-2, czy też - w przypadku spotkań, w których obejmujemy kontrolę nad zespołem już podczas trwania meczu - zdobycia przynajmniej dwóch bramek. Podobnie sprawa ma się w przypadku okienka transferowego - to prezes nam mówi czy musimy sprzedać obrońcę, czy napastnika i decyduje czy potrzebny nam nowy zawodnik, czy nie bardzo. Ogólnie The Treble to bardzo fajny pomysł, a satysfakcja ze zdobycia potrójnej korony, po trudach całego sezonu, jest bardzo duża. Ciekawostką jeszcze jest fakt, iż na samym początku rozgrywki w The Treble, autorzy przygotowali dla nas szybki skrót ostatniego finału Ligi Mistrzów na silniku graficznym gry.

O gameplayu nie ma co się rozpisywać, ponieważ zasadniczo nie różni się od tego z FIFY 07. Znów dużo bramek pada z dobitek, znów można znaleźć złoty środek na strzelenie gola, który będzie skutkował prawie w każdym przypadku. Dla mnie, jako fana Pro Evolution Soccera, rozgrywka jest za wolna, schematyczna i ogólnie rzecz biorąc niezbyt pociągająca. Od gry, która pozwala zagrać w piłkę nożną oczekuję dynamizmu oraz emocji, nawet kosztem realizmu. UEFA CL 2006-07 przy którymkolwiek PES-ie przypomina nudne, wymęczone zwycięstwo 1:0, podczas gdy dzieło Konami to niezwykle emocjonujący mecz, zakończony wynikiem 4:3 dla drużyny, której kibicowaliśmy.

REKLAMA

Gdy głębiej się zastanowiłem, doszedłem do wniosku, że prócz The Treble i klimatu Ligi Mistrzów, to tu nie zmieniło się praktycznie nic w porównaniu do FIFY 07. Oprawa graficzna sprawia wrażenie identycznej, zupełnie nie porywającej notabene. Jedyne co ładnie wygląda to stadiony, choć tekstury muraw już są beznadziejne, tak jak w FIFIE. Motion capture zawodników i animacje nie zmieniły się również w porównaniu do FIFY 07. Dobrze, że przynajmniej ścieżka dźwiękowa - z oficjalnym hymnem Ligi Mistrzów na czele - jest nowa.

UEFA Champions League 2006-07 to kolejna produkcja EA Sports, która praktycznie nie wnosi nic nowego, a i tak zapewne odniesie sukces. Cóż, dla mnie nie wystarczą licencje i chwytliwy tytuł. Wirtualnej Lidze Mistrzów przyznaję marną szóstkę i osobiście polecam ją tylko zagorzałym fanom FIFY.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA