REKLAMA

"Ugotowany" to film, który zaostrza apetyt. Recenzja sPlay

Choć idąc do kina, mamy nadzieję, na wyjątkowe doznania i zobaczenie dzieła przełomowego, a przynajmniej takiego, które warto obejrzeć na wielkim ekranie, doceniamy też produkcje, które po prostu są przyjemne i które łatwo się chłonie. Jeśli miałabym do wyboru zobaczenie "Ugotowanego" w domowym zaciszu, pewnie właśnie taką opcję bym preferowała, ale w ogóle nie żałuję, że wybrałam się na ten film właśnie do kina.

„Ugotowany” to film, który zaostrza apetyt. Recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

Trzeba sobie od razu powiedzieć wprost, że "Ugotowany" nie jest produkcją ani wybitną, ani specjalnie wyjątkową. Nie znaczy to jednak, ze nie jest filmem dobrym i że takie obrazy nie są nam potrzebne. Bo jeśli szukacie niezobowiązującej pozycji na wieczór, chcecie trochę śmiechu i refleksji, to właśnie taki - nazwijmy to - "przeciętniak" jak "Ugotowany" sprawdzi się świetnie. Ten film ma właściwie wszystkie cechy, żeby spodobać się szerokiemu gronu widzów.

Kobiety najpewniej udadzą się na seans z prostego powodu, jakim jest Bradley Cooper, odtwórca głównej roli. Gros młodych osób na fali popularności programów kulinarnych również wybierze "Ugotowanego" spośród innych aktualnych kinowych propozycji.

Poza tym "Ugotowany" jest umiarkowanie zabawny, wzruszający i skłania do refleksji, chociaż tylko takiej, która raczej znika wraz z napisami końcowymi. Mamy też kilka atrakcyjnych dla masowego widza wątków - ten związany z pogonią za marzeniami, odkupieniem swoich win i oczywiście miłosny.

Głównym bohaterem "Ugotowanego" jest Adam Jones. Adam to młody mężczyzna, który ma za sobą bujną przeszłość. Nagle postanawia wrócić do świata żywych i ponownie zająć się tym, co kocha najbardziej. A Jones najbardziej kocha gotować i jest w tym diabelnie dobry. Na swoim koncie ma dwie gwiazdki Michelina, ale to dla niego za mało. Chce zdobyć trzecią. W tym celu odnawia kontakt ze starymi znajomymi, którym zalazł niejednokrotnie za skórę.

Jones musi odnaleźć się w nowym środowisku, które jednak pełne jest znanych twarzy.

ugotowany

Despotyczny furiat i alkoholik nie ma przed sobą łatwego zadania. Wokół niego jest mnóstwo wrogów, a wielu miało nadzieję, że Adam znalazł się jakiś czas temu kilka metrów pod ziemią. Dla głównego bohatera wraz z powrotem rozpoczyna się nowy rozdział w życiu i gra o przyszłość, a także o samego siebie.

REKLAMA

John Wells, reżyser filmu, i Steven Knight, autor scenariusza do "Ugotowanego", wiedzą jak zapewnić odbiorcom dobrą rozrywkę. Akcja jest dynamiczna, widz trzymany jest w niepewności, a piękne zdjęcia przede wszystkim jedzenia sprawiają, że człowiek robi się diabelnie głodny. "Ugotowany" zaostrza apetyt widza z każdą sceną, by w finale dać mu uczucie sytości. To film, po obejrzeniu którego czujemy się zadowoleni i usatysfakcjonowani, bo łatwo dać mu się ponieść.

Warto obejrzeć więc "Ugotowanego", choć niekoniecznie trzeba wybrać się do kina. To idealny film na leniwe popołudnie. Tylko nie oglądajcie go, będąc głodni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA