Nośny temat oraz Charles Xavier, czyli James McAvoy i Harry Potter, czyli Daniel Radcliffe w rolach głównych mogą nie wystarczyć, by "Victor Frankenstein" okazał się udanym filmem. Szczególnie źle wróży przyznana mu kategoria wiekowa.
Sam zwiastun nie budzi ekscytacji - szczerze mówiąc jest dość nudny. Radcliffe w roli Igora z tą komiczną fryzurą wygląda dość paradnie, a James McAvoy jako Wiktor Frankenstein prezentuje się nieźle, ale bardzo stereotypowo. Najgorsze wrażenie robi jednak kategoria PG-13, którą przydzielono filmowi. Oznacza to, że "Victor Frankenstein", opowieść o próbie zanegowania śmierci i stworzenia człowieka idealnego, stawiająca pytania o granice naukowych eksperymentów oraz istotę człowieczeństwa zostanie na siłę ugrzeczniona i ułagodzona, byleby trafić do możliwie najszerszego grona odbiorców.
I rozumiem, że można się przecież pobawić konwencją, stworzyć emocjonujące widowisko przygodowe zamiast klasycznego horroru. Rodzi to jednak pytanie, czy Igor, Wiktor Von Frankenstein i jego dzieło nie zostali już dostatecznie wyeksploatowani i przemieleni przez kulturę masową i czy nie należy w związku z tym dać im - przynajmniej na jakiś czas - święty spokój. "Victor Frankenstein" zapowiada się bowiem jako kolejne średnio udane dzieło, z literackim oryginałem nie mające praktycznie nic wspólnego.
"Victor Frankenstein" wejdzie do kin pod koniec listopada 2015 roku. Jego reżyserem jest Paul McGuigan, zaś za scenariusz odpowiada Max Landis.