REKLAMA

W obronie Joela Schumachera...

... i jego techno-Batmana z tymi sterczącymi sutkami.

W obronie Joela Schumachera...
REKLAMA

Wśród fanów DC Comics, Joel Shumacher jest nazwiskiem, które powoduje dreszcz na plecach. Jego dzieła, Batman Forever (1995) i Batman & Robin (1997) oskarżane są o poniżenie i zatopienie dość obiecującej marki, wcześniej stworzonej przez Tima Burtona dzięki dwóm megahitom – Batman (1989) i Powrót Batmana (1991). Filmy Burtona to jakby kompletnie inny byt, ale chyba każdy zgodzi się, że (pomimo pewnych wad) dziś wciąż trzymają dość wysoki poziom. Pierwszy Batman z dużym sukcesem zaadoptował mroczną, groteskową atmosferę komiksów z lat trzydziestych. I wbrew popularnej opinii, to nie Burton wprowadził atmosferę niemieckiego ekspresjonizmu do Gotham City – po prostu tak się złożyło, że estetyka wówczas młodego reżysera była inspirowana podobnymi dziełami, które inspirowały twórców Batmana, sześćdziesiąt lat wcześniej.

REKLAMA

To powiedziawszy, Batman Returns odrobinę zatracił grunt w rzeczywistości. Scenariusz był oparty niemal wyłącznie na grotesce, nie dbając o większy obraz serii. Pierwszy film bardzo sprytnie balansował pomiędzy czystą fikcją a czymś względnie wiarygodnym dla widza. Zwiększona brutalność i zdecydowanie mroczniejszy ton sequela również nie pomagały. Dlatego zmieniono reżysera – Batman, z punktu widzenia studia, stał się zbyt udziwniony by dalej móc na nim z powodzeniem sprzedawać zabawki i gadżety. Warner Bros. marzył się idealny, popcornowy film dla dzieci.

Joel Shumacher, w przeciwieństwie do wszystkich innych reżyserów Batmana, był wielkim fanem komiksu już na długo zanim zasiadł na stołku reżysera. Pierwotnie planował coś zupełnie innego – Pełnoprawną filmową adaptację Roku Pierwszego Franka Millera. Próba stworzenia dosłownej adaptacji powieści graficznej, a nie – tak jak to zazwyczaj się robi w przypadku postaci wydawanych cyklicznie – oparcia filmu na podstawie luźnej mitologii byłoby na pewno ciekawszym projektem niż to, czym w końcu się zajął. Niestety, Shumacher uległ wszystkim naciskom studia i stworzył dwa najbardziej nienawidzone filmy wśród adaptacji komiksów. A jednak w tych pojedynczych momentach kiedy akurat nikt nie próbuje nam sprzedać jakiejś zabawki, przebija się prawdziwa miłość i troska o to jak postać zostanie przedstawiona.

Nie zrozumcie mnie źle: Nie sądzę, żeby którykolwiek z tych dwóch filmów był dobry, szczególnie jako adaptacja jednej z najpopularniejszych postaci komiksowych w historii. Aktorstwo w obu tych filmach jest okropne, dialogi wołają o pomstę do nieba i każdy kolejny przeciwnik próbuje udawać Jokera Jacka Nicholsona, po prostu w innym kostiumie. Problem w tym, że te filmy są czasem kompletnie zupełnie bezmyślnie nienawidzone, często z zupełnie niewłaściwych powodów.

Mrok jest jednym z podstawowych aspektów postaci – jasne. Ale z drugiej z strony - samo rozumienie owego „mroku” może być różne... i jeśli mam być szczery, nie zawsze ta postać była prezentowana w ten sposób. Komiksy znają całą bazę opowieści, w których Batman walczy z ośmiornicą, kosmitami, kaktusami czy innymi. I nie mówię tylko i wyłącznie o latach pięćdziesiątych – dziś również często jest tak przedstawiany. Zabawny, kiczowaty superbohater to tak samo wartościowa interpretacja postaci jak Złowieszczy detektyw-Ninja filmów Christophera Nolana. I w żadnym razie nie mówię o kompletnie dziecięcym Batmanie (choć gdyby i takiego nie było, pewnie dziś nie miałby tylu fanów). To nie sam brak „mroku” jest rażący, a wszystko czym był zastąpiony.

bats2

Oceniając każde dzieło, trzeba je również brać w kontekst – nie tylko w ramach serii do której należą, ale i  czasów, w których powstawały. Batman & Robin został wydany na trzy lata przed X-Men, pięć lat przed pierwszym kinowym Spider-Manem ( a nawet one są bardzo rzadko przedstawiane jako najlepsze z gatunku). Standardy wówczas nie były jeszcze tak wysokie. W tym samym roku wydany został słabiutki Steel, a rok wcześniej absurdalny The Phantom. Już na długie lata po Batman & Robin dostaliśmy The Spirit, Catwoman, Daredevil i Ghost Ridera. Jak to się więc stało, że akurat ten film jest tak nienawidzony? Bo doskonale rozumiem, że jest okropny. Tylko co właściwie czyni go tak legendarnie złym? Bo widzicie, wśród wielu fanów komiksu, Schumacher jest nienawidzony nawet bardziej niż Mroczne Widmo wśród miłośników SW. Czy fakt, że nowy reżyser dorzucił do kostiumu Nietoperza sutki jest tak nieznośny, że ludzie wciąż muszą o tym debatować, tyle lat po fakcie?

Cóż, moim zdaniem - jedynym prawdziwym powodem jest zmiana tonu. Zamiast gotyckiej atmosfery lat trzydziestych, dostaliśmy nawalone neonami miasto techno. Tym razem nikt już nie zabija, nikt nikomu nie odgryza nosa, a przeciwnicy są tak kreskówkowi, jak to tylko możliwe. Ale, jeśli wyjść poza tę zmianę dekoracji, wiele problemów tego filmu pochodzi już z czasów Tima Burtona – przerost formy nad treścią, fetyszyzm (w przypadku TB – Catwoman, u Schumacher'a – Batman i Robin), irracjonalne zachowanie policji, i tak dalej. Jedyna, podstawowa różnica jest taka, że o ile Tim umiał ustawić wizualnie atrakcyjny plan, i kreował go tak, by każdy kadr był pocztówką... Schumacherowi brakowało tej umiejętności.

bats3

Te dwa filmy są przykładem na to, jak czasem coś doszczętnie złego potrafi znacznie mniej irytować, jak niszczenie wcześniejszego, niezłego konceptu. Batman & Robin i Batman Forever nie są przecież niczym innym jak... gorzej zrobionymi filmami Burtona. Ale mają także kilka unikalnych -pozytywnych cech, o których mało kto dzisiaj mówi: W przeciągu trwania „...Forever”, Bruce uczy się żyć jako Batman, dorasta. Podczas jednej sceny wyznaje wprost, że nie czuje już potrzeby bycia Człowiekiem Nietoperzem. Jest nim, bo zwyczajnie chce, widzi w tym sposób na uczynienie odrobiny dobra. Taki element rozwoju postaci nie był obecny w żadnym z obydwu filmów Tima Burtona ani Christophera Nolana (choć, ten drugi miał zupełnie co innego do powiedzenia). Po drugie, jest to też pierwszy raz, kiedy filmowy Batman nie zabija. I gość, który przebiera się za nietoperza nocą i mści śmierć swoich rodziców... raczej nie powinien zabijać. W momencie, kiedy Bruce jest mordercą, powinien być takim samym celem dla Policji jak Joker czy jakikolwiek inny przestępca. Bat-sygnał mógłby być co najwyżej przynętą.

I mamy wreszcie „najgorszy” z nich wszystkich, Batman & Robin. Cóż moi drodzy – to komedia. Jest też w pełni intencjonalna, od początku planowano wrócić do tanich dowcipów i radosnego kiczu z czasów Adama Westa. I jest... zabawny. Nie zawsze w ten sposób, co autorzy planowali – najczęściej film śmieszy właśnie dlatego, że żarty są tak beznadziejne. Ale wciąż, wykonuje swoje zadanie. Oczywiście, gdybyśmy wzięli inną serię i ostatni film był niezapowiedzianą komedią, prawdopodobnie wywołałoby to taki sam rezonans wśród widzów. Ale takie rzeczy nie są niespotykane w magicznym świecie adaptacji komiksowych. Superman zrobił dokładnie to samo. Superman III wprowadza do kanonu postać graną przez komika - Richard Pryor'a. I szczerze mówiąc, ten film zasługuje na... dużo więcej krytyki niż Batman & Robin. Sups nie jest nawet śmieszny przez to, że jest zły – jest po prostu zły.

Te filmy są jedynym powodem, dla którego Batman dziś jest dziś niechętnie widziany w swojej lżejszej formie. I wiecie co? Myślę, że po filmach Christophera Nolana, które potrafiły przedstawić to Uniwersum tak intensywnie i dramatycznie - może nie byłby to głupi pomysł, żeby spróbować ponownie. Jasne, nie wypaliło tamtym razem, ale przecież to nie znaczy, że  to niewykonalne. Gdyby było to zrobione dobrze – Byłbym zachwycony, mogąc zobaczyć eksperymentalną adaptację Batmana w stylu ostatnich kilku filmów Marvela. Na przykład, jestem przekonany o tym, że twórcy nadchodzącego rebootu Człowieka-Nietoperza mogliby sporo nauczyć się od Iron-Man 3 o tym, jak można by było dobrze wprowadzić Robina do filmu...

REKLAMA
kid

Wszystkie  filmy z Batmanem możesz zobaczyć po polsku na ipla.tv, wliczając w to Batman i Powrót Batmana Tima Burtona, Batman Forever i Batman & Robin Joela Schumachera. Jeśli wolisz bardziej urealnione podejście do sprawy - Znajdziesz tam też Batman - Początek, Mroczny Rycerz i Mroczny Rycerz Powstaje.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA