Oto lista obowiązkowych modyfikacji, dzięki którym Wasz Skyrim przeżyje drugą młodość. Są to zarówno mody usprawniające rozgrywkę, jak i te, które wprowadzają na mroźny kontynent Nordów zupełnie nową zawartość.

Spokojnie, spokojnie, nie jestem sadystą. Przynajmniej nie aż takim, żeby instalować tę modyfikację tylko po to, aby zabijać biedne, bezbronne dzieci bez powodu. Skyrim stwarza kapitalne możliwości, aby grać złodziejem. Biada jednak kieszonkowcom i skrytobójcom, kiedy na nielegalnym procederze przyłapie nas dziecko. Te, podnoszące w wiosce bądź mieście raban, sprowadza na nas kolejnych strażników, którzy najchętniej skróciliby nas o głowę, choć więzienie również jest opcją. Ze względu na polityczną poprawność, młodego delikwenta nie możemy więc uciszyć, w przeciwieństwie do jego rodziców.

Wyżej wymieniona modyfikacja ma w nosie „bakterię Karola Marksa”, jak nazwałby to Mariusz Max Kolonko i nieletni w Skyrim stają się tak samo śmiertelni, jak wszyscy inni. Twórcom modyfikacji należą się brawa za pozostawienie nietykalnych tych szkrabów, z którymi związane są misje do wykonania.

Kowalstwo w Skyrim to wspaniała sprawa. Możliwość tworzenia oraz ulepszania broni i zbroi to ważny element rozgrywki, pozwalający nam na stanie się naprawdę potężnym wojem z mroźnej północy. Niestety, zdolność do produkcji tych cenniejszych i bardziej efektownych dzieł okupiona jest tysiącami żelaznych sztyletów, które produkujemy, aby zwiększyć poziom kowalstwa oraz setkami niewinnych zwierząt, które obdzieramy ze skóry.

Za sprawą Ars Metalliki doskonalimy się w kowalstwie nie tylko tworząc same zbroje i miecze, ale również półprodukty do pracy nad nimi. Od teraz umiejętności kowala rozwijają się podczas odlewania sztabek metali, garbowania skóry czy górnictwa, wydobywając cenny kruszec. No i właśnie tak powinno być od początku. Ciekawą możliwością jest również rozpuszczanie posiadanych zbroi i broni, aby zdobyć materiał, z którego zostały wyprodukowane.

Przedzieracie się przez niebezpieczne katakumby. Posyłacie w zaświaty kolejnych pradawnych nordów, będąc coraz bliżej wielkiej skrzyni ze skarbem. Ze zręcznością chowacie się w cieniu, prując strzałami w kierunku nieświadomych niczego wrogów. Jesteście na tyle skupieni, że widzicie płytę aktywującą pułapkę, na podłodze przed wami. Jednym susem przeskakujecie zagrożenie, dumni z siebie. Mimo tego ogromna, najeżona kolcami ruchoma ściana uderza Was prosto w twarz, bezczelnie i boleśnie, aż sterowana postać musi uklęknąć i odczekać chwilę, łapiąc oddech. Ale dlaczego?!

Ano dlatego, że chociaż udało się przeskoczyć płytę aktywującą pułapkę, na pewno nie zrobi tego żaden z Waszych towarzyszy. Ci, niezależnie od ilości wgranych oficjalnych aktualizacji, nie należą do zbyt bystrych i już chyba nigdy tacy nie będą. Na całe szczęście modyfikacja FTS sprawia, że towarzysze broni nie aktywują żadnych pułapek, niezależnie od ich formy. Tak proste, a tak potrzebne. Naprawdę warta polecenia modyfikacja.

Dla niektórych ta modyfikacja to oszustwo i coś w rodzaju kodów. Dla innych prawdziwe zbawienie. Zdecydowanie należę do tej drugiej grupy. Skyrim ma to do siebie, że zawsze mamy zbyt mało miejsca w ekwipunku. Zdolność naszego bohatera do obciążenia zrabowanymi i zdobytymi na wyprawach artefaktami zawsze jest niewystarczająca, zmuszając do częstych powrotów do miast, gdzie sprzedajemy zdobyty towar.

Dopiero wtedy zaczyna się prawdziwy koszmar. Sprzedawcy nie są przygotowani na tak dobry łup i ich marne oszczędności rzadko kiedy pozwalają na to, aby sprzedać im wszystko, co zbędne i wartościowe. Dzięki Rich Merchants sprzedawcy posiadają przy sobie 10000 sztuk złota, natomiast gracz nie musi już inwestować w retorykę, aby podnieść zasobność mieszków handlarzy, co zawsze wydawało mi się bzdurą.

Latająca forteca może nie pasuje do uniwersum The Elder Scrolls, ale po prostu spójrzcie na to wielkie, unoszące się w powietrzu bydle. Jest śliczne. Piękny przykład zdolności amatorskich modderów. Latająca forteca stanowi siedzibę dla głównego bohatera i w końcu jest to siedziba wystarczająca.

Posiada kuźnię, laboratorium alchemiczne i to, co tygryski lubią najbardziej – zadowalającą ilość manekinów oraz regałów na książki. Gracz w końcu posiada odpowiednią ilość miejsca na to, aby prezentować swoje zbroje i bronie, te najpotężniejsze i najbardziej efektowne wizualnie. Latająca forteca to wręcz wzorowe centrum wypadowe. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze tylko lokaja zdolnego do zakupu zdobytych przedmiotów, ale co za dużo, to nie zdrowo.

Wiecie, czego zawsze brakowało mi w Skyrim? Płaszczy! Te idealnie wpasowywałyby się w mroźny klimat północnej części kontynentu i dzięki Cloaks of Skyrim w końcu jest to możliwe. Zwłaszcza, że modyfikacja została wykonana bardziej niż poprawnie i powiewające na naszych plecach kawałki materiału wyglądają przepięknie, jak gdyby były w Skyrim od samego początku.

Co więcej, poza prostymi płaszczami w różnych kolorach, istnieje również skromna ilość płaszczy znacznie bardziej elitarnych, do zdobycia na wyjątkowo potężnych wrogach. Te to dopiero prawdziwa uczta dla naszych oczu. Powiewający na wietrze materiał jest odpowiednią pamiątką po ubitym wrogu i oczywiście na nas wygląda znacznie lepiej, niż na truchle oponenta. Warto dodać, że po instalacji modyfikacji płaszcz nosi nie tylko nasz bohater, ale również część z postaci niezależnych, co buduje odpowiedni klimat. Płaszcze możemy ponadto tworzyć w kuźni, co powinno ucieszyć wszystkich miłośników „odpicowywania” prowadzonej przez siebie postaci. Zgadza się, mam na myśli mnie samego.