REKLAMA

Wśród nadchodzących gier na nową platformę Sony przewijają się tytuły takie jak Killzone 2, Lair i nieco odległy Metal Gear Solid 4. I klasyfikują się raczej pod kategorię "pierwsza klasa", jeśli brać pod uwagę kunszt wykonania, jak i liczbę oczekujących na dzień premiery. Natomiast tytułowy Warhawk nieco odstaje od powyższej grupy, choć niegdyś był równie popularny i rozchwytywany...

Rozrywka Blog
REKLAMA

Zeszłoroczne targi E3 wraz z towarzyszącymi pokazami najnowszych gier powodowały niekontrolowany ślinotok wśród zgromadzonych gapiów i branżowych mediów. Każdy z trzech gigantów wyłożył karty na stół, nie brakowało asów, jak i tytułów, które budziły sporo wątpliwości. Futurystyczne walki, nowoczesny statek powietrzny i realia daleko odbiegające ku przyszłości - oto Warhawk. Warto również zaznaczyć, że ów gierka jest remakiem tytułu z lat wcześniejszych, który swe triumfy święcił na pierwszym stacjonarnym dziecku Sony. Co oczywiste, wspomniane prezentacje na największych branżowych targach nie przeszły bez echa. Nieustanna walka, szata graficzna, no i wykorzystanie możliwości Sixaxisa. Wkrótce sprawa nieco się skomplikowała - podawano w wątpliwość wydanie gry w pudełkowej wersji na rzecz rozprowadzania "drogą sieciową" przez PS Store. Dziś już jednak wiadomo, że tytuł dostępny będzie w obu wersjach - tradycyjnej wraz z headsetem oraz za pobraniem z Sieci.

REKLAMA

Cóż, o ile na początku mogło się wydawać, że Warhawk zaszczyci nas w miarę przemyślaną i ciekawą fabułą, tak teraz nie ma już żadnych wątpliwości co do tej kwestii. Warhawk będzie grą, która będzie nas zachwycać tylko i wyłącznie w trybie online. Chociaż słowa "tylko i wyłącznie" są dość umowne, bowiem nie zabraknie potyczek botami czy kompanem na split-screenie. Jednak owe tryby to tylko przygrywka do właściwych potyczek z realnymi oponentami w sieci. A na ich brak raczej nie powinniśmy narzekać, gdyż jedna mapa gotowa jest pomieścić 32 osoby bez jakichkolwiek komplikacji.

Wedle zapowiedzi, gra ma do zaoferowania cztery tryby - tradycji stało się zadość, a więc: Capture the Flag, Deathmatch, Team Deathmatch oraz Zones, który jest tutaj nowością. Zasady, jakie obowiązują w trzech pierwszych, są raczej powszechnie znane, dlatego też zaoszczędzę słów komentarza. Z kolei Zones to nic innego, jak przejęcie kontroli nad danym obszarem i odpowiednia obrona, a co za tym idzie - miejsce respawnu jednostek. To nagradzane jest stosownymi punktami, które mogą przesądzić o naszym zwycięstwie lub porażce. Punkty nabijamy również w sposób klasyczny, konkretnie przez wyeliminowanie wrogów.

Początek rozgrywki to przede wszystkim "ustalenie parametrów" naszej postaci, a co najważniejsze - modyfikacja tytułowej powietrznej maszyny, w której to przyjdzie nam toczyć boje. Oczywiście nie zabraknie innych pojazdów umożliwiających likwidację wrogich jednostek. Czołgi i wozy opancerzone to w zasadzie chleb powszedni - to, co czyni tutaj niemałą nowość, to fakt, że niemal każda broń może nam należycie posłużyć. Prócz dziewięciu rodzajów broni (które taszczymy ze sobą, plus granaty i miny) dodatkowo możemy korzystać z porozmieszczanych tu i ówdzie dział i wyrzutni rakiet. Mówiąc już o dostępnym uzbrojeniu, warto napomknąć, że efekty jego użycia wyglądają realistycznie. Nie ma mowy o akcji pojedynczego piechura na uzbrojony po zęby Warhawk bez należytej broni czy to wspomnianych wyrzutniach.

W kwestii sterowania znaczącą rolę odgrywa wymieniony już wyżej - Sixaxis. W pełni wykorzystano możliwości sensorów ruchu, co ma widoczny efekt na ekranie rozgrywki. Nie jest to beztroskie wywijanie padem, gdyż zastosowanie podczas walki znajduje tutaj każdy przycisk, co utrudnia (przynajmniej początkowo) właściwą rozgrywkę. A widmo podniebnych piruetów prawdziwie nakręca - uniki, gwałtowne pikowanie w dół - co jak co, ale na brak akcji nie można narzekać. Sterowanie zdecydowanie traci na znaczeniu (i rajcowności), gdy już znajdziemy się na ziemi, chociaż nikogo to nie dziwi, skoro sam tytuł mówi o preferowanym trybie rozgrywki.

REKLAMA

Co można wywnioskować z trailerów i prezentacji, szata graficzna prezentuje się nadzwyczaj okazale - wszak moce przerobowe PS3 pozwalają na takie "przedsięwzięcia". Cieszące oko szczegóły, efektowne wybuchy, malownicze krajobrazy i kłębiaste chmury - to tylko skrawek rozległego terenu. Choć nie jest to jakiś przełom na miarę Gears of War, to i tak Warhawk to jedna z wyższych półek, biorąc pod uwagę szatę graficzną. W tle przygrywa podniosła muzyka, niejako pozwalająca na "wczucie się" w wojenny wir walki, ale także wypełnia spokojniejsze momenty, gdy dźwięk karabinów i wybuchów ustaje gdzieś kilka tysięcy metrów poniżej.

Co by nie mówić - Warhawk zawojuje, zarówno pośród osób szukających szybkiej rozrywki, jak i nałogowych graczy, z akompaniamentem headsetu. Wizja masowej rozwałki do 32 osób na jednej planszy przyciągnie wielu zapaleńców. Jeśli szukasz kolejnego źródła uzależnienia, posiadasz PS3 na stanie wraz z porządnym internetowym łączem - masz na co czekać, zwłaszcza, że prawdopodobnie nie będziesz musiał wychodzić z domu...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA