REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Wario Ware: Smooth Moves (Wii)

Rynek konsol to niewątpliwie dość różnorodne poletko, jeśli brać pod uwagę mnogość usług, jakie oferują nam konsole nowej generacji. Każda platforma dostaje szereg gier, charakterystycznych tylko dla danego systemu. Sony i Microsoft atakują pozycjami przewidzianymi dla masowego odbiorcy - Gears of War, Gran Turismo 5. Nintendo uderza w "nieco" odmienne klimaty, serwując dość specyficzną rozrywkę.

11.03.2010
15:32
Rozrywka Blog
REKLAMA

Nintendo Wii było, jest i zapewne będzie obiektem spekulacji - z jednej strony mówi się o innowacyjnym sterowaniu, z drugiej o zagrożeniu grami, które będą tylko i wyłącznie wykorzystywać sensory ruchu jako swój główny atut. Zapewne jest trochę racji w wypadku ostatniego stwierdzenia, choć zdecydowanie większość wydanych tytułów temu przeczy i pozwala spać spokojnie. Jednym z nich jest Wario Ware - pozycja znana i lubiana, która gościła już na poprzednich, przenośnych systemach hydraulika - to na GBA, to na Nintendo DS. Od razu trzeba zaznaczyć, że są to tytuły, które zaskoczą Cię (jak i prezentowana odsłona) pod wieloma względami. Albowiem na jedną grę składa się zastraszający mętlik mini, tycich, małych, krótkich wyszukanych gierek, które zmienią Twoją opinię co do "wirtualnej rozrywki".

REKLAMA

Już podczas majowych targów E3 w roku 2006, w spocie prezentującym możliwości Wii, dane było nam ujrzeć, m.in. Wii Sports, nową Zeldę czy właśnie Wario Ware. Podobnie jak pierwsza z wymienionych wyżej pozycji, największy nacisk położono tutaj na sterowanie. O ile jeszcze w Wii Sports wykorzystanie, jak i sposób "trzymania" wydawał się oczywisty, tak WW wymaga niemałego zaangażowania i pomysłowości ze strony gracza. Przy okazji warto zaznaczyć, że warto zamknąć czy zasłonić okna/żaluzje/rolety - cokolwiek, co naraża Cię na wścibski wzrok sąsiadów lub lokatorów, którzy przebywają w najbliższym otoczeniu. Bo chyba nikt nie chciałby zobaczyć, jak bezceremonialnie dłubiesz w nosie tudzież wyrywasz z niego włosy, pomagasz wkładać szczękę emerytce czy zrywasz listy gończe. Potem biegniesz w sztafecie, wyciągasz rękę... tfu! kontroler w kierunku spadającej niewiasty, kierujesz ruchem do toalety, zamiatasz, pompujesz piłkę aż ostatecznie pęknie, odganiasz robaki, bijesz muchy, próbujesz wyostrzyć obraz widoczny w obiektywie lub przechylasz szklankę pełną wody tak, żeby znalazła się w przełyku jegomościa, a nie na jego twarzy. I tak w kółko - a podobnie "zakręconych" akcji spodziewaj się więcej.

Podstawową zasadą, jaką rządzi się Wario Ware i bez której można pomarzyć o wygranej, brzmi: bądź szybki, przewiduj i nie daj się zaskoczyć. Jak samo słowo wskazuje - "mini" nie tylko ma swoje odniesienie do samej rozgrywki, ale także i do czasu, jaki został nam dany, aby wykonać dane zadanie. Bynajmniej nie jest to metoda "prób i błędów", w której w razie niepowodzenia możemy spróbować ponownie - tutaj akcja trwa nieprzerwanie i właśnie o to chodzi, by jak najszybciej pojąć, o co w tym wszystkim "biega", bowiem jedna mini-gierka nie trwa dłużej jak 5 sekund, po których pojawia się następna... tylko tyle - zaledwie jeden szybki ruch decyduje o powodzeniu. Bardzo pomocne okazują się tutaj komendy, widoczne zaraz na początku eventu - machaj! pompuj! pocieraj!

Wybór mini-gier to początkowo mapa, na której pojawiają się nowe miejsca (po wygranych konkurencjach). Fabuła jest tutaj szczątkowa - ot, krótkie filmiki wprowadzające (w początkowym, przykładowo, Wiimote jest potężnym artefaktem, który Wario wykrada...). Każde miejsce to pasmo nowych zadań, które należy wykonać, ażeby odblokować następne. Wraz z odkrywaniem kolejnych, trafiamy na nowe "pozycje", które musimy przyjąć wraz z trzymanym kontrolerem, a w zasadzie - trzymając go w miejscu, w którym powinien się znajdować. Oczywiście przed samymi zadaniami otrzymujemy swoistą lekcję "jak i z czym to się je" - wszystko to w akompaniamencie ospałego głosu lektora, tłumaczącego wszelkie zagadnienia. I tak pojawia się pozycja na kelnera (trzymając Wiilota na otwartej dłoni), słonia (przytykając sobie do nosa) czy irokeza (wiadomo co, wiadomo jak), itd.

Wszystkie te "odkrycia" dotyczą trybu single player, który, prawdę mówiąc, jest głównym trzonem tej pokręconej zabawy. Dopiero jego przejście (a więc zaliczenie wszystkich zadań) umożliwia jako taką zabawę na więcej osób. A nie jest to nic innego jak nerwowe przekładanie pilota z ręki do ręki (w międzyczasie, kiedy to przychodzi czas na następną mikro-gierkę). W sumie równie dobrze można to zastosować w trybie single (czyniąc to podobną metodą) jednak multi to rywalizacja pomiędzy dwojgiem graczy - punkty do zdobycia i kilka drobnych szczegółów. Nie zabrakło również "powrotu do korzeni" - trafiają się rarytasy w postaci gierek z udziałem Mario, Linka czy Samus z Metroid Prime i inne znane motywy, tematy i klimaty z produkcji Nintendo.

REKLAMA

Grafika to sprawa dość osobliwa - przeplata się zarówno dwuwymiarowa, jak i trójwymiarowa, wszystko to ubrane w zgrabną technikę cell-shadingu. Niejednokrotnie można dostać oczopląsu czy innego zamroczenia, ponieważ gra razi swoją kolorystyką. Tak jakby miało się do czynienia z przeplatanką filmów animowanych. Muzyka dobrze zgrywa się z akcją prezentowaną na ekranie; kiedy czas na wykonanie danego zadania zbliża się nieubłaganie do końca - wyraźnie przyśpiesza, powodując nerwowe reakcje u gracza starającego się wspomnianą konkurencję skończyć lub nawet wyczaić, o co w tym wszystkim chodzi. Podobnie jak w wypadku oprawy graficznej, mamy tu do czynienia z miłymi dla ucha kawałkami, które również utrzymane są w bajkowej konwencji.

Wario Ware: Smooth Moves to dosyć przyjemna i zaskakująca pozycja, aby nieco się rozerwać. Mini-gry, przygotowane przez twórców, niejednokrotnie doprowadzą Cię do niekontrolowanego śmiechu, bo w końcu o to tutaj chodzi - rozrywkę w najczystszej postaci. Jak dla mnie zadania bywały nieco zbyt krótkie, ale może wynikało to z poprzednich sesji w Wii Sports, gdzie nieustannie mogłem wyżywać się, nawalając kontrolerami i klepiąc wirtualnego oponenta (mowa tu o boksie oczywiście). Jednak ogólnie tytuł wypada bardzo dobrze - niezobowiązująca pozycja, doskonale nadająca się na wszelakie imprezy, jak i do samotnej eksploracji, (ponownie) niezależnie od wieku czy zainteresowań. Skocz! Kup! Spróbuj!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA