REKLAMA

Wejście smoka dziś w TV – czemu znów warto je obejrzeć?

Ponadczasowe filmy z kultowymi aktorami zawsze będą wzbudzały podziw i nigdy się nie znudzą. Jest tak przykładowo z „Buntownikiem bez powodu”, gdzie zobaczymy Jamesa Deana, i „Wejściem smoka”, w którym kopniaki rozdaje nieśmiertelny Bruce Lee.

Wejście smoka dziś w TV – czemu znów warto je obejrzeć?
REKLAMA
REKLAMA

Okazję do przypomnienia sobie „Wejścia smoka” stanowi jego dzisiejsza emisja o 22.40 w TCM. Swoją drogą, Warner Brothers uważało, że „Enter the Dragon” to zbyt egzotyczny tytuł dla międzynarodowego odbiorcy i zamiast niego proponowało między innymi „Han's Island”. To, co pokazał w filmie Lee, nie zostało przebite przez żaden kolejny film kopany, nawet „Pijanego mistrza”. Z nowszych produkcji bardzo spodobał mi się „Raid”, ale większość dzisiejszego kina z tego gatunku jest słaba i zawiera efekty komputerowe, dlatego chętnie wracam do najbardziej znanego dzieła mistrza kung fu z 1973 roku.

„Wejście smoka” to nie tylko efektowne pojedynki, ale także charyzmatyczne postacie. Lee towarzyszyli na planie John Saxon (Roper) i czarnoskóry Jim Kelly, który zagrał bezkompromisowego Williamsa. Obaj stworzyli oryginalne role, jakie okazały się najważniejszymi w ich całej karierze aktorskiej, a jeden i drugi nadal grają w filmach. Z kolei sam Lee wykreował kultowego bohatera. Do tego stopnia, że takie teksty, jak „przeciwnik nie istnieje” lub „deska nie oddaje ciosów” od lat siedzą w mojej głowie niczym stwierdzenie „siadaj, jedynka” zapamiętane z lekcji matematyki.

REKLAMA

Ciekawe kreacje uzupełniły widowiskowe starcia, które stanowią niesamowity pokaz walki wręcz. Mamy tu porcję kilku legendarnych scen: pojedynek w jaskini, gdzie Lee rozkłada na łopatki 50 przeciwników, walkę z lekceważącym zasady Oharrą czy najbardziej znane, wypełnione suspensem finałowe starcie z Hanem w sali z lustrami. Kondycja fizyczna i efektowne ciosy w wykonaniu słynnego wojownika, jak i pozostałych postaci uczyniły produkcję przepięknym kinem do dzisiaj wywołującym opad szczęki.

Takie dzieła jak „Wejście smoka” wychowują pokolenia. Nie sposób więc do nich nie wracać i powinno się je pokazywać dzieciakom znającym jedynie kiepskie kino kopane. Jest to jedyna propozycja filmowa, gdzie oglądamy tyle wyjątkowych walk, a zarazem dostajemy unikatową atmosferę i pełne charyzmy kreacje, łącznie z czarnym charakterem Hanem. Zawsze świetnie się bawię przy najsłynniejszej produkcji Lee i na pewno dam jej dziś po raz kolejny szansę. Do czego i Was serdecznie zachęcam.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA