Świat nie kończy się na Dzikim Zachodzie - recenzja 3. odcinka nowego sezonu Westworld
W dwóch pierwszych odcinkach nowego sezonu Westworld nie było zbyt wiele akcji. Dostaliśmy przede wszystkim podbudowę fabuły i nieco wyjaśnień tego, co obejrzeliśmy w finale 1. odsłony. Najnowszy epizod, zatytułowany Virtu e Fortuna, pcha do przodu niemal wszystkie wątki, dodając przy tym kilka nowych.
OCENA
Uwaga! W tym tekście omawiana jest fabuła 3. odcinka 2. sezonu Westworld. Jeśli jeszcze nie widzieliście najnowszego epizodu serialu, nie czytajcie dalej, by uniknąć spoilerów.
O ile poprzedni odcinek produkcji HBO uraczył nas flashbackami i wzmacnianiem fundamentów fabuły, tak w tym tygodniu akcja znacząco się rozwinęła. I nie chodzi tylko o efektowne sceny walki, ale przede wszystkim o główne wątki. Choć na ekranie nie pojawił się William, to praktycznie wszystkie pozostałe główne postaci doczekały się świetnych momentów. No i wreszcie dostaliśmy to, na co czekaliśmy – nowe parki.
Ale wszystko po kolei.
Najnowszy odcinek zaczyna się od wizyty w parku imitującym Indie w czasach brytyjskiego kolonializmu. Poznajemy nowe postacie – tajemniczą kobietę i mężczyznę, który przyjechał tam polować na tygrysy bengalskie. Po uroczym sprawdzaniu, kto jest hostem, a kto nie, dwójka - w asyście mieszkańców parku - wyrusza do dżungli. Tu szybko okazuje się, że bunt androidów nie zdarzył się wyłącznie w Westworld.
Natomiast pod koniec odcinka Maeve i jej towarzysze zapuszczają się na północ parku. Jak mówi Sizemore, znajdowali się wówczas blisko wątku Klondike, co świadczy o tym, że Westworld zawierał inscenizacje historycznych miejsc i zdarzeń. Jednak bohaterowie zamiast żyły złota trafili na wrogo nastawionego samuraja. Dodając do tego sceny z niedawnej zapowiedzi pozostałych odcinków można się spodziewać, że w następnym epizodzie zobaczymy wreszcie ShogunWorld. Wygląda także na to, że poszczególne miejsca są oddzielone tylko naturalnymi przeszkodami.
Nowe parki to nie wszystko.
Dolores dotarła do Fortu Zgasłej Nadziei, gdzie pozyskała sobie sojuszników w postaci pokaźnego oddziału Confederados. Razem mieli stawić czoła najemnikom Delos i faktycznie, po niezwykle idiotycznie zaplanowanej przez ludzi bitwie androidy odniosły zwycięstwo. To jednak wymagało ofiar ze strony hostów; Dolores pokazała twarz Wyatta, poświęcając kilkudziesięciu Confederados, by chronić swoich towarzyszy i zabić jak najwięcej przeciwników. Mimo to Charlotte udało się odbić Abernathy’ego, co zapewne okaże się kluczowe dla rozwoju fabuły.
Równie ważnym fragmentem jest scena niedoszłej egzekucji Craddocka. Teddy zdawał się wreszcie zrozumieć, że jest tylko wykonawcą poleceń Dolores. To może być nie tylko początek przemiany tego bohatera, ale również początek jego końca. Jego ukochana widziała całe zajście, a wyraz rozczarowania i smutku na jej twarzy świadczy o tym, że nie zaufa już Floodowi. Co więcej, nie zdziwiłbym się, gdyby w razie czego zdecydowała się poświęcić także jego.
A teraz garść teorii.
Tajemnicza kobieta z indyjskiego parku w następnych odcinkach z pewnością odegra większą rolę. W pewnym momencie Grace, bo tak ma na imię ta postać, wyciąga dziennik, w którym widać mapę. Zaznaczone są na niej dwa nachodzące na siebie sześciokąty, które bardzo przypominają symbol sekretnego laboratorium, które Bernard i Charlotte odwiedzili w pierwszym odcinku tego sezonu. Czyżby w IndiaWorld znajdowała się podobna placówka? Jeśli tak, to skąd Grace o niej wie?
Według mnie nie tylko nie jest ona zwykłym gościem parku, ale pracownikiem Delos. I to nie byle jakim. Wydaje się, że Grace pragnie poznać tajemnice koncernu i stworzonego przez nich świata. Przypomina to inną postać z Westworld – Williama, a co śmielsi internauci twierdzą, że tak naprawdę kobieta to Emily, jego córka.
To bardzo ciekawa teoria, zważywszy na to, że według Człowieka w Czerni nie ma między nimi dobrych stosunków. Emily miała obwinić ojca o śmierć matki. Ten praktycznie zamieszkał w Westworld, by poznać jego największą tajemnicę. Teraz jego domniemana córka może okazać się większą przeciwniczką niż wrogie hosty.
Pod sam koniec odcinka Grace udaje się dostać do Westworld.
Na wybrzeżu parku została znaleziona przez członków plemienia Ghost Nation. Z nimi wiąże się druga bardzo ciekawa hipoteza, według której Indianie są nastawieni na ratowanie zagrożonych gości. W poprzednim sezonie wspominano o tym, że to starsze modele hostów, które można programować według dawnych, ręcznych metod. To może oznaczać, że nie funkcjonują one w ten sposób, co reszta androidów.
Za tą teorią przemawia fakt, że w najnowszym odcinku chcieli odbić Sizemore’a z rąk Hectora i Maeve. Jej komendy na nich nie działały, a gdy odmówili wydania człowieka, plemię rzuciło się za nimi w pogoń. Nie wydają się także wrogo nastawieni do znalezionej na plaży Grace. Co więcej, w premierowym odcinku 2. sezonu widzieliśmy, że kilku członków Ghost Nation zostało zastrzelonych przez Dolores. Warto zadać sobie pytanie, dlaczego miałaby ona strzelać do innych hostów, zamiast starać się przekonać ich do walki po swojej stronie?
Trudno zakładać, że odpowiedzi na wszystkie pytania poznamy już za tydzień. Nie będę zdziwiony, gdy część z nich będzie nam towarzyszyć nawet do 3. sezonu Westworld.