Tomasz Bagiński żartuje z newsów o „Wiedźminie”. Ale chyba wolałby, aby serial uniknął losu „1983”
„Wiedźmin” Netfliksa to bardzo prawdopodobnie najbardziej wyczekiwany w naszym kraju serial 2019 roku. Zainteresowanie fanów rodzi stałą potrzebę nowych informacji, a czasem też plotek i spekulacji. Pracujący przy serialu Tomasz Bagiński postanowił zażartować z mediów i skomentował ostatnie medialne doniesienia na temat serialu.
Prace nad „Wiedźminem” z każdym miesiącem coraz mocniej posuwają się do przodu. Netflix, podobnie jak inne największe platformy VOD i stacje telewizyjne, woli jednak większość szczegółów dotyczących produkcji trzymać w tajemnicy do momentu premiery. To oczywiście zrozumiałe. Jednocześnie zainteresowanie wokół tego typu dzieł jest ogromne i nikogo nie powinno dziwić, że fani chcą żyć ze swoimi ukochanymi bohaterami na co dzień.
Poprzedni tydzień przyniósł wiele nowych doniesień na temat serialu „The Witcher”, ale w ogromnej większości nieoficjalnych.
Jednym z niewielu pewnych źródeł informacji jest Tomasz Bagiński, który na swoim profilu na Facebooku publikuje od czasu do czasu krótkie wieści z planu. Ostatnio producent „Wiedźmina” zażartował z mediów, które w pogoni za każdą nową informacją o serialu, publikują teksty w oparciu o plotki i spekulacje. Dlatego wrzucił na Facebooka zdjęcie wozu do poruszania się po planie zdjęciowym z prześmiewczym dopiskiem:
Bagiński zaznaczył też, że na sensowne materiały będzie trzeba jeszcze trochę poczekać, dlatego nie ma potrzeby się obecnie za bardzo ekscytować. Słowa polskiego twórcy niosą w sobie odrobinę prawdy. Nie ma sensu ukrywać faktu, że „Wiedźmin” jest tematem uwielbianym przez media, w tym nasz portal. A nie każda informacja jest równie mocna i oparta na pewnych doniesieniach. Tomasz Bagiński ignoruje jednak pewien bardzo ważny aspekt - ludzie chcą czytać o „Wiedźminie”. A zadaniem mediów jest odpowiedzialne informowanie o sprawach ważnych dla społeczeństwa.
Zapowiedziany na przyszły rok serial Netfliksa łączy w sobie kilka cech, które nakręcają spiralę zainteresowania do poziomu porównywalnego jedynie z kilkoma najważniejszymi produkcjami na świecie. Zwłaszcza w Polsce, gdzie saga Andrzeja Sapkowskiego i gry CD Projekt RED mają status dzieł powszechnie uwielbianych i rozsławiających nasz kraj. Wystarczy wspomnieć prezydenta Bronisława Komorowskiego wręczającego kopię „Wiedźmina 2: Zabójców królów” Barackowi Obamie oraz niedawną okładkę Tygodnika Powszechnego. Popyt na informacje w tym wypadku znacznie zwiększa podaż.
„Wiedźmin” budzi fanowskie spekulacje porównywalne z „Grą o tron” lub „Westworld”.
Trudno jednak znaleźć wypowiedzi twórców obu produkcji HBO, którzy krytykowali swoich widzów za fabularne teorie spiskowe, a media za nowe informacje z planu lub analizy wypowiedzi aktorów. Wręcz przeciwnie! Często się ich do tego zachęca, a z pomysłów czerpie. Na Zachodzie doskonale wiedzą, że najlepszy marketing, to taki który napędzony jest oddolnie przez samych zainteresowanych.
Dziennikarze popkulturowi też są przecież jednocześnie widzami danej produkcji, a często jej wiernymi fanami. Jeżeli informują swoich odbiorców o plotkach i spekulacjach, to dlatego, że są podobnie jak wszyscy żywo zainteresowani losem produkcji. Tomasz Bagiński oczywiście może się z tego trochę żartować, ale chyba wolałby uniknąć losu innego „polskiego” serialu Netfliksa, czyli „1983”. O tej produkcji niewiele mówiło się przed premierą. Media również stroniły od tego tematu, a finalnie projekt serwisu okazał się wielką klapą. „Wiedźmin” na pewno nie chciałby powtórzyć tego losu.