REKLAMA

Czy „Wiedźmin" od Netfliksa skorzysta z opowiadań, czy skupi się na powieściach?

Na chwilę zrobiło się cicho o serialu „The Witcher" od Netfliksa, ale wiemy, że niedawno zakończył się kolejny etap prac. To dobra okazja, żeby zastanowić się nad tym, jak może wyglądać produkcja na podstawie prozy Sapkowskiego.

the witcher netflix
REKLAMA
REKLAMA

Kiedy czytam komentarze w sieci dotyczące twórczości Sapkowskiego, głosy zwykle są podzielone. Nie chodzi już nawet o różnice w światach, które budował autor Narrenturmu, ale o te wszystkie dzieła, które opisują wiedźmińskie uniwersum. Ludzie spierają się o to, czy lepszą i ambitniejszą lekturą są dość zamknięte i nieźle spointowane opowiadania czy też pełne rozmachu powieści.

Dzisiaj, gdy wiemy już tak wiele o „Wiedźminie" od Netfliksa, zasadne pozostaje pytanie, na których książkach skupi się fabuła serialu.

Nie chodzi tu już o kwestie sympatii czy antypatii względem zwartych i dość baśniowych opowieści czy z drugiej strony przepastnych i bardzo złożonych historii. Kluczowe pytanie brzmi, jak zostanie poprowadzona ta fabuła, skoro w książkach jest ona rozciągnięta na wiele lat. I jeszcze więcej wątków. Widać to chociażby po postaci Ciri. Początkowo Geralt jest na uczcie, gdzie jej matka przyznaje, że jest przy nadziei. By kilka opowiadań dalej spotkać kilkuletniego podlotka w Brokilonie. A potem, już w „Krwi elfów" widzimy dorastającą, młodą kobietę.

I’m missing Budapest, so LA decided to give me a taste of it... pic.twitter.com/pwTPDY7oBl

— Lauren S. Hissrich (@LHissrich) 12 stycznia 2019

Jaki kierunek obierze serial „The Witcher"?

W jednej z informacji prasowych, które wysyłał Netflix, można było przeczytać taki opis serialu:

Oparty na bestsellerowej serii powieści serial Wiedźmin to opowieść o przeznaczeniu i rodzinie. Geralt z Rivii, samotny łowca potworów, stara się odnaleźć swoje miejsce w świecie, w którym ludzie często okazują się gorsi niż najstraszniejsze monstra. Na swojej drodze spotyka potężną czarodziejkę i skrywającą niebezpieczny sekret młodą księżniczkę. Teraz we trójkę muszą odnaleźć się pośród czyhających na nich na Kontynencie niebezpieczeństw.

Brzmi to dość... nudno, przewidywalnie i podejrzewam, że większość fanów zazgrzytała zębami na myśl o tym, jak płaskie jest streszczenie historii w tym ujęciu. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że wszelkie wnioski wyciągnięte z tego opisu mogą być chybione. Mam jednak poczucie, że Netflix może obrać dwie drogi.

Droga pierwsza.

Serial „Wiedźmin” będzie wierny powieściowemu rozmachowi. Twórcy wezmą na warsztat zawiłe kwestie polityczne. Pokażą nam, jak wiatr politycznych zmian targa bohaterami. Jak neutralny zabójca potworów „sika pod wiatr”. Jak Nilfgaard wykorzystuje bandy nieludzi do działań na terenie wroga. Czyli wszystko to, co niby jest w tle, ale pokazuje kompleksowość świata i nadaje mu ostrych rysów, czasem nawet bardzo współczesnych.

Droga druga.

Będzie to opowieść awanturnicza, która skupi się na głównych bohaterach. W najlepszym razie będzie to obok Yennefer, Geralta i Ciri jeszcze Jaskier, może jeden z wiedźminów z Kaer Morhen, może ktoś jeszcze. Ale zasadniczo w centralnym punkcie będą losy tej „rodziny”, o której pisze Netflix, a którą tworzy czarodziejka, wiedźmin i księżniczka. Oczywiście domyślam się, że osią stanie się najpierw zjednoczenie, później dramatyczne rozstanie (zapewne na wyspie Thanedd) i próba odzyskania córki przez Geralta. Dla serialu w stylu awanturniczym będzie to punkt najatrakcyjniejszy. Ma bowiem świetnych bohaterów i prostą fabułę do poprowadzenia. W zasadzie już od 3. tomu sagi zaczyna się akcja trochę jak z klasycznej opowieści fantasy – formuje się drużyna, która musi pokonać złego czarodzieja.

the witcher

Co wybierze Netflix?

Spójrzmy na to, co wiemy o produkcji. Wspominałem już, że w zapowiedziach pojawia się temat rodziny. Nawet pierwszy opis, który pojawił się, gdy „The Witcher” otrzymał swoją zakładkę w serwisie, o tym mówił - chociaż wiem, że zapewne była to robocza zajawka.

Niekonwencjonalna rodzina łączy siły, aby walczyć o prawdę w niebezpiecznym świecie. W oparciu o popularną na całym świecie sagę fantasy.

Obok tego otrzymaliśmy listę bohaterów, których zobaczymy w serialu. Pojawiają się m. in. Stregobor z opowiadania „Mniejsze zło”, Istredd z opowiadania „Okruch lodu”, Torque, czyli silvan, który również występuje w opowiadaniach. A także cała galeria innych postaci, które spotykamy zarówno na początku, jaki i w trakcie tej opowieści. Jeśli wierzyć spekulacjom, to możemy założyć, że w serialu będziemy także świadkami uczty w Cintrze, podczas której Geralt widział się z królową Calanthe, Jeżem i Pavettą. To mogłoby sugerować, że fabuła serialowego „Wiedźmina” przebiegnie chronologicznie i pokaże nam historię dość wiernie i od początku.

Są jednak postacie, które zdają się burzyć tę teorię.

Na liście aktorów, którzy zagrają w serialu, znalazł się naprawdę fenomenalny Eamon Farren - jeśli nie wiecie, kto to jest, to koniecznie obejrzyjcie „Twin Peaks” z 2017 roku. Ma się on wcielić w Cahira, który polował na Cirillę już od czasu wojny Niflgaardu z Cintrą. Jak pamiętamy, ta zakończyła się unicestwieniem królestwa. To czysta spekulacja, ale skoro Cahir pojawi się w serialu, to możliwe, że fabuła zacznie się znacznie później, niż może się wydawać. Podobnie zdaje się sugerować obecność Fringilli Vigo, którą poznajemy w powieściach dopiero gdzieś w okolicy „Chrztu Ognia”, a więc 3. części sagi.

cameo Lauren S. Hissrich

Jak skonstruowany będzie „Wiedźmin” od Netfliksa?

Jeśli miałbym obstawiać na podstawie dostępnych i dość skromnych informacji, to założyłbym, że fabuła zacznie się już w okolicach upadku Cintry, czyli w pobliżu ostatnich chronologicznie opowiadań. Będzie też zahaczał o sny Ciri, w których przypominała sobie upadek ojczyzny, co działo się już w 1. tomie sagi. A może nawet później! Gdy Geralt i Yennefer zaczynają się opiekować Cirillą. Dostaniemy natomiast sporo retrospekcji, które opowiedzą nam o przygodach Geralta, Jaskra i czarodziejki. Wprowadzą nas do świata i dorzucą do tego postacie, które będą wracać w późniejszych sezonach i przygodach.

REKLAMA

Zakładam również, że skoro – jeszcze – w obsadzie nie pojawiły się królewskie imiona (oczywiście wyjątkiem jest Calanthe), to bardzo prawdopodobne jest, iż Netflix zdecyduje się na opcję awanturniczą. Rezygnując z rozmachu politycznego znanego z Gry o tron, skupiając się raczej na pojedynczych bohaterach i ich przygodach. Z jednej strony trochę szkoda, a z drugiej, cóż, może dzięki temu historia będzie spójniejsza i uniknie błędów „1983”. Przekonamy się, miejmy nadzieję, że jeszcze w tym roku, jak pierwotnie planowano.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA