REKLAMA

Lepiej przy nim nie jedzcie. Tak brutalnego odcinka "Pierścieni Władzy" jeszcze nie było

W 6. odcinku serial "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" ruszył z kopyta. Przypuszczam, że dla przywykłych już do atmosfery produkcji widzów, "Udûn" będzie jak terapia szokowa, przytłaczająca nadmiarem akcji i śmierci. Przy całej swojej dotychczasowej pastelowej baśniowości, produkcja Amazona nagle stała się najbrutalniejszą z ekranizacji Tolkiena. Uwaga: spoilery!

władca pierścieni pierścienie władzy odcinek 6 brutalny przemoc
REKLAMA

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

Wszyscy ci, którzy ze zniecierpliwieniem czekali, aż tempo w "Pierścieniach Władzy" nieco przyśpieszy, powinni czuć się usatysfakcjonowani 6. odcinkiem serialu. Choć w tym wypadku "nieco" jest sporym niedopowiedzeniem - po wszystkich tych nieśpiesznych, poświęconych widokom i rozmowom epizodach, przyszedł czas na jazdę bez trzymanki. Dzieje się dużo i szybko, a co więcej - bardziej niż dotychczas krwawo i brutalnie. Ba, tego stopnia brutalności nie widzieliśmy nawet w trylogii "Władcy Pierścieni" Petera Jacksona.

Pewnie, mówimy o przemocy zamkniętej w ramy TV-14 (trylogia to klasyczne PG-13), a jednak to, co widzimy na ekranie, potrafi zrobić wrażenie - zwłaszcza w kontraście do poprzednich epizodów, w których akcji było jak na lekarstwo, o brutalności nie wspominając (nie licząc może "wybryku" Halbranda w Numenorze).

REKLAMA

Pierścienie Władzy, odc. 6: koniec wesołego spacerku przez Śródziemie

W 6. epizodzie widzimy m.in.: orków bezlitośnie mordujących kobiety i mężczyzn; przypalanie rany ciężko rannej Bronwyn, która straciła dużo krwi; spadające z dużej wysokości fragmenty skał, które dosłownie miażdżą południowców. A jest tego więcej. Nie staram się tu zarzucić twórcom żadnego epatowania przemocą; w podobnych kategoriach wiekowych w historii kina upchnięto już znacznie bardziej intensywne sekwencje, a jednak lejąca się pulsującym strumieniem krew rannej kobiety czy nieśpieszne przebijanie mężczyzny mieczem na wylot to widoki, których u Petera Jacksona raczej nie uświadczymy.

Pierścienie Władzy, odcinek 6

Amazon - w pewnym sensie - dorzucił swoje pięć groszy do dyskusji na temat przemocy i brutalności w kinie i telewizji. Rozciąga się ona na dwie skrajności. Jedna strona przekonuje, że kategoria "R" to wartość sama w sobie (bo wtedy twórcy nie muszą się hamować, bo przemoc wiązana jest często z dojrzałością całego obrazu, etc.). Druga rozwodzi się nad nadmiarem brutalności w kinie i telewizji oraz jej szkodliwemu wpływowi na widzów. W obu przypadkach pewne argumenty są stuprocentowo zgodne z rzeczywistością, rzecz w tym, że w całej tej dyskusji zbyt często zapomina się o roli, jaką ekranowa przemoc pełni.

Jasne, niektórzy twórcy czynią z niej esencję swojego dzieła, a to temat na inną dyskusję. W zdecydowanej większości przypadków stanowi ona jednak przede wszystkim środek - element wyrazu, czasem wręcz niezbędny opowiadanej historii. Jeśli więc nie mówimy o festiwalu flaków jako spektaklu ku uciesze gawiedzi, najlepiej zadać sobie pytanie - czy ta historia potrzebuje przemocy, a jeśli tak, to gdzie powinny leżeć jej granice?

W przypadku "Pierścieni Władzy" odpowiedź jest, wbrew pozorom, dość oczywista. Trudno powiedzieć, by J.R.R. Tolkien lubował się w komponowaniu kwiecistych opisów aktów przemocy; wykreowane przez niego siły Ciemności były, rzecz jasna, bezwzględne i mordercze, ale ich złowrogość miała znacznie szerszy kontekst. Z drugiej strony nie sposób opowiedzieć historii ze Śródziemia zupełnie z przemocy rezygnując.

Zmierzam do tego, że nie powinniśmy żądać nic więcej w tej materii - brutalność na poziomie "Wiedźmina" byłaby ostatecznym odstępstwem od ducha oryginału, który zbyt wiele wagi przywiązywał do celebrowania piękna, by pochylać się zbyt długo nad krwawym okrucieństwem.

Jak wspomniałem wcześniej, przemoc pełni przecież w kinie swoją rolę - służy choćby celom moralnym. Twórcy "Pierścieni Władzy" zdecydowali się na krok w stylu japońskich mistrzów kina, u których okrucieństwo nie jest widowiskiem samym w sobie, a należy do przesłania, wywodu; służy zobrazowaniu kontrastu, skali zagrożenia i trwogi zagrożonych. Ci sami mistrzowie kina nie kumulowali brutalności, a czynili z niej coś rzadkiego, wyjątkowego - przez to bardziej przejmującego i intensywnego. Myślę, że wraz z szóstym odcinkiem "Pierścieni Władzy" twórcy udowodnili, że mieli całkiem niezły pomysł na osiągnięcie złotego środka. To dzięki temu zabiegowi "Udûn" robi takie wrażenie.

REKLAMA

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA