REKLAMA

Politycy wykorzystują Hot16Challenge. Duda rapował, Kosiniak-Kamysz nawet nie próbuje i od razu nominuje Jarosława Kaczyńskiego

Podczas pandemii łatwo zapomnieć o toczącej się kampanii prezydenckiej. Niestety, szczytna idea Hot16Challenge stała się w ostatnich dniach poletkiem politycznej rywalizacji. Głównymi aktorami dramatu: Andrzej Duda, Władysław Kosiniak-Kamysz i Jarosław Kaczyński.

władysław kosiniak-kamysz hot16challenge
REKLAMA
REKLAMA

Kampania wyborcza ma to do siebie, że żadna szczytna idea nie ma prawa pozostać całkowicie czystą, gdy dorwą się do niej walczący o głosy politycy. Nic w tym przesadnie odkrywczego, dlatego większość obywateli czuje się od dawna skutecznie zaimpregnowana na jakiekolwiek wzniosłe hasła dyktowane przez kandydatów w tym okresie. Obecna kampania prezydencka jest jednak pod wieloma względami wyjątkowa. Pandemia koronawirusa sprawiła bowiem, że wszyscy jej uczestnicy (poza urzędującym prezydentem) mają ograniczone możliwości docierania ze swoim przekazem do wyborców. Trudno wyjść z jakąś autorską wizją, gdy jeden temat tak wyraźnie dominuje nad pozostałymi.

Z tego powodu akcja Hot16Challenge2 wydawała się idealnym narzędziem do wybicia z medialnego szumu. Jej cel jest szczytny i aktualny, a zasięg wśród potencjalnych wyborców godny pozazdroszczenia. Można się pokazać jako osoba nadążająca za współczesnymi trendami, młodzieżowa, zainteresowana losami medyków, a przy tym aktywnie korzystająca z kultury. Rap to przecież ulubiony gatunek muzyczny setek tysięcy Polaków, a jego siła przebicia wciąż jest olbrzymia. Należy jednak otwarcie powiedzieć sobie, że jeśli wepchniemy tego typu akcję w objęcia walki politycznej, to nikt nie wychodzi z tego bez szwanku.

Andrzej Duda swoim poniedziałkowym rapem rozpoczął efekt kuli śniegowej, który zamienił Hot16Challenge2 w manifest polityczny.

Jaka była jakość wersów prezydenta, każdy słyszał i nie ma wielkiego sensu się nad tym dalej pochylać. Oczywistym jest, że akcja pokroju #Hot16Challenge nie ma na celu znalezienia nowych gwiazd polskiego hip-hopu. Konieczność wysłuchiwania słabych utworów jest z góry przewidzianym kosztem, znacznie przewyższanym jednak przez korzyści wynikające z jak największej popularności całej akcji.

Znacznie istotniejszym problemem jest inna sprawa. Wystąpienie tak ważnej, ale też kontrowersyjnej i budzącej skrajne emocje postaci jak prezydent RP sprawiło, że #Hot16Challenge2 stało się w równym stopniu dyskusją o koronawirusie, co o Andrzeju Dudzie i obecnej władzy. Polityka pojawiała się w nowej edycji wyzwania już wcześniej, bo rap jest obecnie najmocniej zorientowanym politycznie gatunkiem muzycznym. Ale przed filmem głowy państwa jedynie jako jeden z wielu pomniejszych elementów.

Artyści poczuli się wykorzystywani i mocno odpowiedzieli Andrzejowi Dudzie. Każdy kolejny rap stawał się ripostą na „ostry cień mgły”.

Środowisko artystyczne w Polsce w ostatnim czasie czuje się niezwykle mocno lekceważone. Branża rozrywkowa bardzo ucierpiała z powodu kwarantanny, a mimo to mogła liczyć na niewiele zrozumienia ze strony rządu. Wiele osób odniosło wrażenie, że kultura znajduje się na szarym końcu planu znoszenia ograniczeń. I o ile negatywny stosunek Ministerstwa Zdrowia do wielkich festiwali i zatłoczonych sal kinowych można jeszcze zrozumieć, o tyle ostre podejście wobec bibliotek czy księgarni budziło zdziwienie.

Nie licząc takich przypadków jak Patryk Vega i Konrad Niewolski, nikt poważny nie próbował wchodzić w kompetencje ministra Szumowskiego. Środowisko dostosowało się do zakazów. Z moich rozmów z takimi aktorami jak Maciej Stuhr i Cezary Łukaszewicz wynika jednak wyraźnie, że artyści zostali „wystawieni do odstrzału” (wywiady znajdziecie TUTAJ i TUTAJ). A przynajmniej takie mają poczucie.

Dlatego uderzenie w Andrzeja Dudę było tak niezwykle mocne. Twórcy bardzo głośno wyrazili swoje niezadowolenie, a temat nałożonych na branżę ograniczeń stał się nadrzędnym. Warto zauważyć, że ten gniew zdołał nawet do pewnego stopnia znieść poglądy polityczne poszczególnych osób. Rząd i prezydenta krytykowały osoby chętnie pojawiające się na wydarzeniach TVP i takie, dla których to największa zbrodnia.

A przecież wzmożona polityczność #Hot16Challenge2 objawia się w jeszcze jeden sposób. Przykład Andrzeja Dudy zachęca następnych kandydatów.

Dzisiaj popołudniu media obiegła informacja, że Władysław Kosiniak-Kamysz również podjął wyzwanie, a w dodatku nominował Jarosława Kaczyńskiego. I to faktycznie prawda, choć tylko z pewnego punktu widzenia. Lider PSL-u nie spróbował jednak swoich sił i nie przygotował własnego 16-wersowego utworu. Zamiast tego wykorzystał chwytliwy trend, żeby opowiedzieć przez moment o swojej inicjatywie ustawodawczej. A prezesa PiS-u nominował... do przyjęcia tych projektów.

REKLAMA

Bez względu na to, jak ocenimy tego typu działanie, mamy tu do czynienia z całkowitą polityczną instrumentalizacją oddolnej akcji społecznej. Część osób zapewne uzna, że to celny cios w niepoważny występ prezydenta. Inni być może wytkną, że tego typu pomysł jest z góry skazany na porażkę, więc nie stawia wcale kandydata w pozytywnym świetle. Prawdopodobnie pojawią się też głosy o całkowitym upadku polskiej polityki, która bawi się w Hot16Challenge, gdy wokół szaleje kryzys.

W rzeczywistości za nagraniami obu kandydatów kryje się ta sama, stara jak świat polityczna idea. Wybić się w mediach, zrobić wrażenie na wyborcach i uderzyć w politycznego przeciwnika. Andrzejowi Dudzie i Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi nie chodziło wcale o wpłacenie pieniędzy na służbę zdrowia, ale o pokazanie, że się to robi. I wywołanie tym konkretnych emocji. Być może politycy mają prawo wykorzystywać wszystko, co im się spodoba we własnych kampaniach wyborczych. Osobiście wydaje mi się jednak, że im szybciej przerwiemy tego typu wykorzystywanie Hot16Challenge, tym lepiej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA