REKLAMA

Jak raper patrzy na świat? Rozmawiamy z Wojtkiem Sokołem

Raper, przedsiębiorca i fan fotografii. Rozmawiamy z Wojtkiem Sokołem o tym, jak powstają jego teksty i jak inspiruje się obrazem. 

wojtek sokol
REKLAMA
REKLAMA

Jeden z polskich artystów ostrzegał przed pytaniem „jak powstają jego teksty”. Ja jednak zaryzykuję: od czego zaczynasz proces twórczy, od obrazu, pomysłu, osoby, a może jeszcze od czegoś innego?

Bardzo różnie. Czasami to pomysł na opowieść, czasami zaczyna się od jednego dobrego zdania albo nawet wyrażenia. Nie ma reguły i nie umiem jak dobry rzemieślnik robić tego na zawołanie. Zdarza mi się, ale nigdy nie gwarantuję, że to wyjdzie. Czasami muszę na końcu odpuścić.

W twoich kawałkach jest bardzo dużo piekielnie żywych opisów, budowanych często na pojedynczych, dosadnych słowach, zdaniach. Bazujesz na wspomnieniach, zdjęciach czy sam tworzysz takie sytuacje?

Są to wspomnienia własne, zaobserwowane sytuacje, zasłyszane opowieści i wymyślone od zera rzeczy. Ale jak piszę to mam w głowie obraz. Jestem wzrokowcem, muszę widzieć to, o czym mówię, inaczej nie umiem. Myślę, że stąd pojawia się wrażenie widzenia obrazów również u słuchacza, bo jestem w stanie dość dokładnie opisać mu scenę.

Jak patrzy na świat Wojtek Sokół? Co wpływa na twoje spojrzenie, gdy piszesz na przykład o mieście nocą i dlaczego nie masz dla niego żadnej taryfy ulgowej?

Wyłapuję o wiele więcej brzydkich rzeczy w zasięgu wzroku niż ładnych, to te brudne przyciągają moją uwagę. Tak było od zawsze. Widzę dokładnie detale tego co mnie interesuje, natomiast potrafię kompletnie nie zauważać nic innego. Śmieję się czasami, że to pewien rodzaj twórczego zaćmienia, że dostrzegam najdrobniejsze szczegóły, nie zwracając kompletnie uwagi na przykład na otoczenie.

Ile Sokoła jest w klipach do twoich kawałków? Jest truizmem, że rap musi być szczery, a jak to jest z teledyskami, czy one oddają twój charakter?

Do kilku klipów napisałem scenariusze, kilka zmontowałem, kilka wyreżyserowałem, nie muszą być wiernym oddaniem mnie, ale mogą. Nie mam jakichś ram i wytycznych, robię różne rzeczy. Nie lubię się nudzić. Ale nie stoję na straży wiernego oddania własnego życia w klipach. Czasami bawię się formą.

Kiedy w swoich kawałkach szkicujesz jakieś sytuacje, korzystasz z różnych punktów widzenia, a kiedy oglądasz film, słuchasz muzyki, to jaką narrację wolisz? Obiektywną i zdystansowaną czy osobistą?

To są ciekawe pytania, bo one zakładają, że muszę dokonać wyboru, a ja jestem raczej człowiekiem, któremu miłość do wegańskiego jedzenia nie przeszkadza zjeść tatara. Mam kolekcję filmów na archaicznych dzisiaj już nośnikach DVD i Blu-Ray, to filmy od Pasoliniego, przez Kubricka po kreskówki. Nie wiem, czy chciałbym zamykać się w jakiejś konkretnej narracji. To samo dotyczy muzyki, moja playlista to prawdziwy przekrój gatunków.

REKLAMA

Jaki styl fotografii jest ci najbliższy?

Chciałoby się odpowiedzieć, że po prostu dobry. Uwielbiam kobiece piękno i fotografie ciała, ale nie tandetne, tylko takie, na których są absolutnie wyjątkowe, czasami totalnie pociągające, a czasami wręcz odpychające. Mam w domu sporo albumów, zaczynając od nieśmiertelnego Helmuta Newtona, przez Jana Saudka, Richarda Kerna, Eda Foxa po zupełnie inne rodzaje fotografii np. poznanego osobiście w Pradze Jovana Dezorta, który w komunistycznej Czechosłowacji zrobił masę wyjątkowych zdjęć dokumentujących ówczesne życie. Uwielbiam fotografię dokumentalną, umiejętność uchwycenia momentu, ale w taki sposób, że kadr staje się dziełem sztuki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA