REKLAMA

Biała cera, czyli ta normalna. Rzecz o rasistowskich kremach

Na Meghan Markle i księcia Harry’ego znów posypały się gromy. Gdy Archwell, fundacja książęcej pary, ogłosiła wieloletnią współpracę z firmą Procter & Gamble, rozpętała się afera kremową. W tle mamy oskarżenia o hipokryzję i pośrednie wspieranie rasizmu. 

Merle Oberon Wybielanie skóry
REKLAMA

Firma, w której Pampersy wypróżniają się miliony bobasów dziennie, a żyletkami Gillette zacinają się ich tatusiowie, ma bowiem w swoim portfolio służący do rozjaśniania skóry krem White Radiance. Biorąc pod uwagę historię tego typu preparatów, trudno się tak do końca dziwić miotającym na Markle gromy.

Ta jest bowiem równie paskudna, co długa. 

REKLAMA

Chcesz być piękna, musisz się truć

Wybielali się już starożytni. Kosmetyki do rozjaśniania twarzy znali Rzymianie i Grecy, którzy, by osiągnąć piękną jasną cerę, stosowali bielidła ze związkami ołowiu. W erze wiktoriańskiej Królowa Elżbieta I, żeby osiągnąć zachwycająco jasną karnację, sięgała po małe dawki arszeniku. W końcu ciemni i spaleni słońcem byli przede wszystkim ci, którzy musieli pracować w pocie czoła pod czujnym okiem Heliosa czy Sola. Śmiertelnie blada twarz była szybką informacją o statusie, ale nie tylko – z białym licom przypisywano także lepsze zdrowie (skóra kobiet jaśnieje podczas owulacji). Trudno nie dostrzec gorzkiej ironii w tym, że aby ten pozór osiągnąć, truto się arszenikiem czy ołowiem. 

Nie tylko Europejczycy latami oddawali się szaleństwu wybielania – truły się na biało także bogate Koreanki, Chinki i Japonki, których blade twarze przyciągały spojrzenia i budziły pożądanie. I choć te konkretne nieosiągalne i niebezpieczne standardy piękna powoli zaczęły znikać z Europy zastąpione z czasem przez złotą opaleniznę, sugerującą wakacje pełne palemek w drinkach i palm na terenie luksusowych hoteli, nie zniknęły zupełnie ani z naszego kontynentu, ani tym bardziej z naszego świata. 

Konotacja bielsza skóra = lepsza skóra jest sama w sobie etycznie podejrzana przez związki z klasową hierarchią i śmiertelne dla zdrowia konsekwencje. W jeszcze ciemniejszych barwach rysuje się w kontekście rasowym, szczególnie tam, gdzie wspomnienie imperializmu lub rasizmu są nadal żywe. W XIX wieku w Stanach Zjednoczonych czarnoskórzy niewolnicy o jaśniejszej karnacji (często potomkowie zgwałconych przez białych właścicieli kobiet) byli uważani za inteligentniejszych i piękniejszych.

Kobieta, która próbowała stać się biała

Choć Merle Oberon była pierwszą dwurasową aktorką nominowaną do Oscara w kategorii najlepsza rola kobieca, wiele osób nie zdawało sobie ówcześnie z tego spawy. Aktorka twierdziła bowiem, że jest biała. Oberon, urodzona w Bombaju w 1911 roku, za swoje miejsce pochodzenia podawała Australię, a opiekującą się nią babcię przedstawiała jako hinduską opiekunkę.

Większość życia Oberon musiała kłamać, żeby nie wydało się jej pochodzenie i używać nie tylko makijażu, który sprawiał, że jej cera wyglądała na jaśniejszą, ale i wybielaczy do skóry. Stosowana przez Oberon kuracja odbiła się na jej zdrowiu i karierze. Jej skóra stała się szalenie wrażliwa, z czasem pojawiła się na niej wysypka tak wyraźna, że niemożliwa do zamaskowania żadnym makijażem. Oberon musiała leczyć się przechodząc niezwykle bolesne zabiegi. Godziła się jednak na to, bo była przekonana, że jeśli jej prawdziwe korzenie wyjdą na jaw, skończy się jej kariera, jako pół-hinduska nie byłaby dość biała, by być gwiazdą w Hollywood

I choć od czasów Oberon nieco się w Hollywood zmieniło, a wielkie wytwórnie otwierają nieco szerzej drzwi aktorom o różnych kolorach skóry (muszą, jeśli nie chcą być pod ciągłym ostrzałem mediów), model im bielsza skóra, tym piękniejsza nie jest tylko ponurą pieśnią przeszłości. 

Tylko białe jest piękne

Wtóruje jej na Instagramie prezenterka telewizyjna Padma Lakshim – Słyszę te bzdury od dzieciństwa, mocno uderzyły w moją samoocenę

W 2020 roku Davuluri  założyła kampanię #SeeMyComplexion, która ma udowodnić, że nie wszystko piękne, co się świeci na biało. Atakuje też wybielacze do skóry, mówiąc, że promują rasistowską ideologię –  by być pięknym i odnosić sukcesy, trzeba mieć jasną skórę. Przekaz w promujących je reklamach jest jasny – ciemna skóra = gorsza skóra. I patrząc na to, jak reklamowane są te produkty, trudno nie mieć poczucia, że coś jest na rzeczy. White Radiance powstrzymuje tworzenie się melaniny w najgłębszych warstwach skóry, żeby uzyskać „gładszą, świeższą i bielszą karnację”.

W 1995 roku Ronald E. Hall, profesor psychologii z Uniwersytetu Michigan, ukuł termin Syndrom Wybielania (Bleaching Syndrome). Opisuje on proces, w którym grupa, chcąca się zasymilować w danym społeczeństwie, przyjmuje jego ideały, w tym ideały piękna i urody. I tak na przykład według badacza cześć Latynosów czy Afroamerykanów, mieszkających w Stanach, woli jaśniejszą karnację, bo taka jest preferowana przez grupę dominująca w społecznym horyzoncie. Syndrom, wbrew swojej nazwie, nie obejmuje tylko wartościowania koloru skóry, ale też koloru oczu, ich kształtu czy faktury włosów. 

Krem do karnacji normalnej

Ekonomiści przewidują, że w 2021 roku zyski z rynku wybielania skóry osiągną ponad 31 mld dol. To gigantyczny biznes i oczywiście Procter & Gamble nie jest jedyną firmą, w której portfolio można znaleźć tego typu specyfiki. Choć od starożytności bardzo zmienił się skład produktów, to nie znaczy, że nadal nie budzi on wątpliwości. W rozmowie z BuzzFeed Suzanne Friedler, dermatolożka, przyznała, że często dodaje się do tych specyfików składniki, które nie są uznawane za w pełni bezpieczne w Europie czy Stanach Zjednoczonych. Bo nawet jeśli firmy, wydawanymi na inkluzyjne kampanie dolarami i wspieranie ruchów typu Black Lives Matters, będą próbowały zamieść pod dywan przekaz stojący za tymi produktami, nadal pozostaje problem ich szkodliwości.

Przed rokiem po burzy medialnej wywołanej przez Buzzfeed inny gigant branży chemicznej – Johnson & Johnson – usunął ze swojej oferty, skierowany na rynek azjatycki i bliskowschodni, krem mający pomóc rozjaśnić karnację i odbudować skórze jej „naturalną moc wybielania”, a Unilever chce zrezygnować/zrezygnował z reklamowania swoich produktów hasłem z „jasne i piękne”. Jak bezmyślne bywają hasła reklamowe, widać zresztą nawet na polskim podwórku. Znana youtuberka Red Lipstic Monster zwróciła ostatnio uwagę na krem Nivea przeznaczony do jasnej  i „normalnej” karnacji. 

REKLAMA

Czy Meghan Markle ma obowiązek poznać cala linię produktów firmy, którą wspiera? Od takich standardów odeszliśmy chyba już dawno. Choć dziś poprzeczka zawieszona na wysokości, która roboczo nazywam „brak dużej PR-owej wtopy”, to wyrżnięcie w nią i tak bywa nielichym wyzwaniem. 

Sprawa jest tym gorętsza, że para głośno sprzeciwia się rasizmowi, o który oskarża nawet rodzinę królewską. Pewnie nikt by dwa razy nie spojrzał na profil Procter & Gamble, gdyby nie słynny wywiad małżonków u Oprah, oskarżania o rasizm i obojętność wobec problemów wszystkich, którzy nie są śnieżnobiałą rodziną królewską. Wyszło w najlepszym razie niezręcznie. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA