REKLAMA

Na ciężkie czasy „Zemsta”? Teatr Telewizji już dzisiaj z premierą sztuki Aleksandra Fredry

Wiele stacji telewizyjnych przez pandemię koronawirusa musiało zmienić swoje plany i odwołać planowane premiery. Na szczęście nie wszystkie zaplanowane nowości spadły z ramówki. Dzisiejszego wieczoru zgodnie z planem będzie można obejrzeć nowy spektakl Teatru Telewizji. Jak wypadła „Zemsta” z Rafałem Zawieruchą i Michałem Czerneckim?

zemsta teatr telewizji 2020
REKLAMA
REKLAMA

Teatr Telewizji w ostatnich miesiącach działa niezwykle prężnie, oferując po drodze widzom zarówno adaptacje literackiej klasyki („Inny świat”, „Inkarno”), jak i biografie cenionych Polaków („Negocjator”). Dzisiejsza premiera zdecydowanie należy do tej pierwszej grupy. Bo przecież trudno sobie wyobrazić bardziej klasyczną propozycję teatralną niż „Zemsta” Aleksandra Fredry. Co z miejsca rodzi pytania, o zasadność powrotu do znanego dzieła i sens nowej adaptacji.

Za reżyserię tegorocznej wersji „Zemsty” odpowiedzialny jest Redbad Klynstra-Komarnicki, a główne role w obsadzie dzieła zagrali Michał Czernecki, Rafał Zawierucha, Grzegorz Mielczarek, Alicja Karluk, Ewa Konstancja Bułhak i Marcin Stępniak. Według przedpremierowych zapowiedzi produkcja Teatru Telewizji miała opowiadać o poszukiwaniu zgody między zwaśnionymi stronami i odchodzić od czysto naturalistycznej adaptacji. Czy faktycznie tak jest?

Nowa „Zemsta” naprawdę wiernie przenosi utwór Aleksandra Fredry na mały ekran. Więcej eksperymentów jest w formie niż treści.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam wcale pewności, że jakakolwiek mocno przerobiona wersja „Zemsty” miałaby szanse na sukces i wciąż przypominałaby opowieść znaną doskonale Polakom z kart sztuki i popularnej adaptacji Andrzeja Wajdy. To przecież komedia oparta na absolutnie klasycznych podziałach, przez co jej fabuła wydaje się prosta, ale mistrzowsko napisana. Każda nieodpowiedzialna zmiana groziłaby zniszczeniem humoru postaci wymyślonych przez Fredrę.

Nie oznacza to jednak, że powrotu do znanej opowieści nie warto by jakoś wytłumaczyć. I nie mogę powiedzieć, żeby reżyserowi Klynstrze-Komarnickiemu się to udało. Nie licząc kilku ścinek, skróconych dialogów, współczesnych wstawek muzycznych i nastawioną na meta-humor sceną z kucharzem (granym przez Stefano Terazzino) nie sposób tu mówić o większych odstępstwach od oryginału. Obie strony są wciąż tak samo winne konfliktowi, obie są bardziej śmieszne niż groźne, a romans Klary i Wacława nadal wydaje się płaski i nieinteresujący. Nic nowego, mocium panie.

„Zemsta” na szczęście ma jedną bardzo mocną stronę, która przyciągnie widzów na dłużej. Rafał Zawierucha i inni aktorzy dali prawdziwy popis.

zemsta teatr telewizji 2020 class="wp-image-388887"
Foto: Michał Czernecki w spektaklu „Zemsta”/TVP

Dla wspomnianego aktora musiał to być zresztą projekt niezwykle ciekawy, bo ponownie silnie powiązany z Romanem Polańskim. Zawierucha grał go już w epizodach u Tarantino w „Pewnego razu... w Hollywood”, a teraz mierzył się z postacią Papkina, którego polski reżyser portretował u Wajdy. I trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że robi to z dużą wprawą. Jego Papkin jest energiczny, wyrazisty, mniej efemeryczny, bardziej knujący. To rola spinająca cały spektakl i Rafał Zawierucha bez dwóch zdań udźwignął ten ciężar.

REKLAMA

W roli Cześnika po raz kolejny więcej niż solidny jest Michał Czernecki („Motyw”, „Ślepnąc od świateł”), a pozostała część obsady również radzi sobie wyjątkowo dobrze. „Zemsta” dzięki ich wkładowi ogląda się zaskakująco dobrze i świeżo, choć przecież na ekranie nie dzieje się nic przesadnie odkrywczego. Natomiast nie zmienia to bynajmniej faktu, że adaptacja w reżyserii Redbada Klynstry-Komarnickiego jest skierowana przede wszystkim do osób, które lubią Fredrę w każdej postaci. Jeżeli „Zemsta” nie przypadła komuś do gustu nawet w wersji pisanej, to raczej nie ma tu czego szukać.

Nowy Teatr Telewizji do obejrzenia już dzisiaj. Premiera o godzinie 21:00 na TVP 1.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA