REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Życzenie śmierci to jawna reklama zwolenników posiadania broni palnej – recenzja

Nie mogło być chyba gorszego (a może lepszego?) momentu na premierę chyba najmniej potrzebnego remake'u ostatniej dekady, czyli filmu Życzenie śmierci, w którym to Bruce Willis wymierza sprawiedliwość z wykorzystaniem przemocy i pistoletów.

12.04.2018
17:41
zyczenie smierci recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Bruce Willis wciela się w Paula Kerseya, chirurga, którego żona zostaje zamordowana, a córka poturbowana przez nieznanych sprawców. Z początku próbuje on szukać pomocy na policyjnym komisariacie. Gdy okazuje się, że organa władzy są bezsilne i nieskuteczne, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i to w bolesnej dosłowności tego wyrażenia.

W kontekście narastających napięć społecznych w USA i reszcie świata, zamieszek na ulicach, zamachach, strzelaninach z licznymi ofiarami śmiertelnymi w szkołach, na ulicach czy podczas koncertów, film o mężczyźnie, który próbuje rozliczyć się z bandziorami używając takich samych środków jak wymienieni, wydaje się być co najmniej nie na miejscu. Z drugiej strony, być może Eli Roth, reżyser nowej wersji Życzenia śmierci liczy właśnie na to, że populistyczny przekaz filmu znajdzie poklask pośród zwolenników posiadania broni i kowbojskiej mentalności ultraprawicowej części Ameryki.

Eli Roth, podobnie jak twórca oryginalnego Życzenia śmierci z Charlesem Bronsonem, kompletnie nie rozumieją tej postaci ani morału płynącego z książki, na której oba filmy bazują.

W obu przypadkach bowiem główny bohater Życzenia śmierci walczy z przemocą na ulicach Chicago sposobem, który sam w sobie jest źródłem tego problemu. Twórcy obu filmów uważają, że posiadanie broni jest oczywistym i naturalnym prawem każdego człowieka, a przemoc jest jedyną skuteczną metodą walki ze złem tego świata.

zyczenie smierci film

Szkoda tylko, że frakcja zwolenników posiadania i korzystania z broni palnej tak opornie przyswaja sobie myśl, że to właśnie takie podejście rodzi samonapędzającą się spiralę przemocy. Nie powstrzymamy bowiem zamachów czy ataków terrorystycznych odwołując się do tej samej metodologii, czyli rozstrzeliwując i masakrując swoich przeciwników.

Jak widać Eli Roth, pomimo faktu, że od oryginalnej wersji filmu minęło ponad 40 lat, nadal do tego nie doszedł i popełnił wszystkie błędy poprzednika.

A gdyby tylko uważnie doczytał książkę na której bazuje film to wiedziałby, że ona nie gloryfikowała przemocy, tylko właśnie pokazywała bezsens filozofii zemsty i wymierzania sprawiedliwości przemocą, szczególnie za pomocą broni.

Tak z jednej, jak i z drugiej strony jest to słaby i cyniczny ruch. Tym bardziej, że nowe Życzenie śmierci jest dość topornym filmowym klocem, który ogląda się bez cienia przyjemności.

zyczenie smierci film 2

Bruce Willis niestety ma już za sobą etap gwiazdorzenia w filmach akcji. Jego Paul Kersey jest postacią odgrywaną na jednej i tej samej nucie przez cały film. Zarówno przed, jak i po zabójstwie jego żony, widz nie ma poczucia, że zaszła w nim jakakolwiek zmiana mentalna. Nie widać ani prawdziwej złości, ani frustracji, ani tym bardziej smutku. Jest jak beznamiętna skała, a doszukiwanie się śladu jakichkolwiek emocji na jego twarzy stanowi dla widza nie lada wyzwanie.

Próbuję też znaleźć jakikolwiek powód, dla którego Życzenie śmierci AD 2018 ma uzasadnienie swojego istnienia i jakoś nie potrafię tego dokonać.

Nowa wersja filmu, poza faktem, że rozgrywa się we współczesności, a nie w latach 70. XX wieku, praktycznie niczym specjalnym się nie różni od oryginału. Poza innym stylem filmowania, odmiennym montażem i innymi aktorami, nowe Życzenie śmierci to powtórka z rozrywki.

Nie żeby oryginał był specjalnie odkrywczy, bo motyw człowieka wymierzającego mordercom jego najbliższych sprawiedliwość mielony jest w literaturze, mitologii i popkulturze od dawien dawna. Ostatnio choćby w serialu Punisher, by nie szukać daleko.

Pomijam już fakt, że oryginalne Życzenie śmierci nie było ani dobrym, ani też nadzwyczaj popularnym filmem. Osiągnął jakąś tam sławę na kasetach wideo, a później głównie podczas rozlicznych powtórek w telewizji. Czemu więc twórcy porwali się na remake akurat tego filmu, którego młode pokolenie widzów raczej nie zna. Wystarczyło trochę tylko się wysilić i opowiedzieć podobną, ale choć trochę bardziej oryginalną opowieść, stanowi dla mnie tajemnicę.

Formalnie Życzenie śmierci również jakoś specjalnie nie zachwyca i w sumie nadaje się  bardziej do biblioteki filmów Netfliksa, niż do ponownego wprowadzenia na ekrany kin.

Eli Roth, twórca takiego "arcydzieła" jak Hostel, nie kwalifikuje się nawet na sprawnego rzemieślnika. Gość lubuje się niestety w niezbyt nawet rozmyślnym przedstawianiu scen przemocy na ekranie. Nie ma natomiast pojęcia o kompozycji kadrów, nie potrafi stworzyć zajmującej i ciekawej sceny akcji, nie potrafi też prowadzić aktorów. I jego Życzenie śmierci jest na to najlepszym dowodem.

REKLAMA

Jeśli jesteście fanami Willisa i nie przeszkadza wam, że tym razem ciężko znaleźć na jego twarzy ślady jakichkolwiek emocji, a także po drodze wam z filozofią posiadania i używania broni jako narzędzia zemsty bądź w obronie własnej, to możecie dać szansę filmowi Rotha.

Niby solidnego kina akcji nigdy za wiele, ale Życzenie śmierci zwyczajnie mnie wynudziło, no i znam całą masę produkcji o podobnej tematyce, tyle że lepiej zagranych i wyreżyserowanych. Moim zdaniem szkoda czasu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA