Jak zwykle przy takiej okazji, nie zabraknie malkontentów, którzy będą się upierać, że w rodzimym kinie nie dzieje się nic ciekawego. Jak zwykle - nie będą mieli racji. Rok 2016 obfitował w wiele dobrych, a czasem wręcz niemal wybitnych polskich filmów. Zapraszam do subiektywnego przeglądu najciekawszych produkcji tego roku.
Pitbull. Nowe porządki
Zaczynamy nieco kontrowersyjnie, bo "Nowe porządki" to film w najlepszym razie solidny. Nawet do pierwszego "Pitbulla" Patryka Vegi brakuje mu sporo. A jednak jest to całkiem przyjemne w odbiorze kino akcji, z plejadą ciekawych postaci, wieloma udanymi dialogami i wciągającą akcją. A to w zasadzie wszystko, czego wypada oczekiwać po tym gatunku. Jasne, może i montaż oraz scenariusz mogłyby być mniej chaotyczne, ale akurat w tym wypadku nie były to elementy, które by przeszkadzały w odbiorze. W przeciwieństwie do "Niebezpiecznych kobiet", czyli drugiego "Pitbulla" z tego roku - to dzieło z radością umieściłbym wśród najgorszych polskich filmów 2016 roku.
Planeta Singli
Komedia romantyczna była jeszcze niedawno sztandarowym gatunkiem polskich filmowców, a kolejne reprezentujące go filmy, choć obiektywnie były fatalne, święciły w kinach tryumfy. Nic dziwnego, że nie cieszy się dziś powszechnym uznaniem. "Planeta Singli" udowodniła jednak, że da się zrobić udaną komedię romantyczną, którą można obejrzeć bez poczucia wstydu i zażenowania. Nie jest to dzieło odkrywcze, ale za to stworzone ze smakiem i w dobrym stylu, nawiązujący do najlepszych amerykańskich filmów tego rodzaju, przy których przecież wszyscy się wzruszaliśmy, choć nie wszyscy się do tego przyznamy.
Na granicy
Umówmy się - to mógł być lepszy film. By nazwać go dziełem skończonym, idealnym, trzeba by poprawić sporo rzeczy. Jednocześnie jednak nie sposób odebrać mu jednego - to rasowy thriller, który, pomimo niedociągnięć, działa dokładnie tak, jak powinien. A więc bawi, trzyma w napięciu, budzi emocje. Cóż więc z tego, że przy okazji nie rzuca na kolana? Warto zobaczyć chociażby dla rewelacyjnych zdjęć i znakomitej roli Marcina Dorocińskiego, zupełnie innej od tego, do czego nas przyzwyczaił w innych swoich filmach.
Niewinne
Agata Kulesza nie ma szczęścia. Bo choć ponownie, po "Idzie", zagrała w świetnym filmie, w Polsce więcej dyskutowano nie o jej roli czy artyzmie widowiska, a o tym, czy przypadkiem nie szkaluje się w nim naszej narodowej godności. Zachęcam jednak do podniesienia przyłbicy, odpięcia husarskich skrzydeł i porzucenia uprzedzeń. Proponuję w zamian skupić się na przedstawionej w "Niewinnych" opowieści, którą odczytywać można na wiele sposobów, a każdy jest na swój sposób fascynujący i intelektualnie pobudzjący. Intrygująca estetyka, rewelacyjna gra aktorska, sporo emocji. Tak wygląda dobre kino.
Kamper
Gorzki, ambitny film, w którym - jak to w debiucie - nie wszystko udało się idealnie, ale w pełni zasługuje na miejsce na liście najlepszych polskich filmów 2016 roku. Bo jest szczery, uczciwy i bezpretensjonalny; porusza ważki temat w sposób niewydumany, nieprzesadnie nadęty; jest alegoryczny, ale jego treść nie zanika pod kolejnymi warstwami symboli.
Ostatnia rodzina
Gdybym miał zdecydować, który z tytułów z tego zestawienia zasługuje, by obwołać go najlepszym filmem tego roku, po dłuższej chwili wahania wskazałbym "Ostatnią rodzinę". Bo to dzieło rewelacyjnie nakręcone, mistrzowsko zagrane i siejące emocjonalne spustoszenie. Nie jestem w stanie wymyślić, co dałoby się w nim poprawić lub ulepszyć. Widowisko idealnie skrojone, przemyślane w każdym elemencie, jednocześnie będące i nie będące biografią Beksińskich - bo choć opowiada o losach tej rodziny, przedstawiona tu historia ma wymiar uniwersalny.
Wołyń
Najbardziej kontrowersyjny film tego roku. Jedni mówią - zbyt brutalny. Drudzy - niepotrzebny. Jeszcze inni - szkodliwy. W moim odczuciu, "Wołyń" w reżyserii Smarzowskiego to, owszem, kino mocne, dla niektórych z pewnością zbyt mocne, ale jednak zastosowane w nim środki wyrazu mają swoje uzasadnienie, nie są pustym festiwalem przemocy, mającym szokować odbiorcę. Dosadny język podkreśla anty-nacjonalistyczne przesłanie dzieła, unaoczniając, do czego prowadzić może szowinizm. Stąd też stoję na stanowisku, że "Wołyń" to bardzo ważny - choć trudny - film.
Jestem mordercą
Luźno oparta na faktycznych wydarzeniach historia Wampira z Zagłębia, staje się pretekstem do snucia wieloznacznej opowieści o ludziach, ich postawach i charakterach. Duszny klimat, trudne pytania, na które widz musi sobie odpowiedzieć i niezwykle emocjonujący przebieg widowiska, którego finał przecież wszyscy znają. To najmocniejsze punkty "Jestem mordercą". Filmu, który choć zapowiada się jak kino akcji, rozwija się w zaskakującym kierunku i przez to na długo zapada w pamięć.
Prosta historia o morderstwie
Przemoc to rzecz fascynująca. Z jednej strony brzydzimy się nią, z drugiej - fascynujemy. Skąd się w nas to bierze? Jak rodzi się w nas skłonność do przemocy i dlaczego jej ulegamy? Na pytania, w sposób bardzo intrygujący, poszukuje odpowiedzi film "Prosta historia o morderstwie" w reżyserii Arkadiusza Jakubika. I gdy już ją znajduje, refleksja, choć może nieprzesadnie oryginalna, wybrzmiewa z mocą i ogromną siłą rażenia.
Plac zabaw
Niepokojący, przejmujący, przerażający, nieoczywisty, dogłębnie studiujący rzeczywistość. Taki jest "Plac zabaw", jeden z najmocniejszych polskich filmów tego roku. Choć nie tak dosłowny jak chociażby "Wołyń", to równie wyrazisty i intensywny. W głowie pozostawia miazgę, w emocjach - ruinę. Głośne były - liczne! - przypadki opuszczania kin przed końcem seansu. Ale to nie wina filmu, że od niektórych rzeczy wolimy odwrócić wzrok.