12 godzin – Nicolas Cage znowu w akcji
„12 godzin” (w oryginale „Stolen”) to kolejny trzymający w napięciu film z Nicolasem Cagem, który nie ma w sobie jednak niczego oryginalnego.
Słynny aktor gra rolę mistrza złodziejskiego fachu, Willa Montgomery'ego, który pomimo tego zalicza wpadkę podczas ostatniego skoku, kiedy kradnie z banku 10 milionów dolarów. Policja nie znajduje przy nim pieniędzy, dlatego trafia tylko na osiem lat więzienia. Po odsiedzeniu kary spotyka się z córką, którą później porywa jego były wspólnik Vincent. Winni go bowiem za stratę pieniędzy i zmarnowane życie, dlatego chce odzyskać swoją działkę. Nie wie jednakże, że przed złapaniem Will spalił całą forsę. Brak pomocy ze strony policji zmusza bohatera do radzenia sobie samemu.
Ciekawie wypadają postacie Willa i Vincenta. Pierwszy jest zdeterminowany i charyzmatyczny, natomiast drugi okazuje się zgorzkniałym, a przez to nieprzewidywalnym psychopatą o trochę upiornej twarzy. Nie mamy do czynienia z wybitnymi i oryginalnymi kreacjami, aczkolwiek obie role są całkiem niezłe. Zresztą całość ze swoją mało pomysłową, ale dobrze zrealizowaną fabułą pozostaje kinem wartym obejrzenia, lecz niczym się niewybijającym. Dobrze, zwłaszcza na samym początku, zbudowano suspens i „12 godzin” (tyle czasu na zdobycie pieniędzy ma bohater) wypełniono przede wszystkim niemal ciągłą akcją. Dzięki temu produkcja, mimo niezbyt pomysłowego charakteru, nie daje powodu do nudy.
Kolejna filmowa propozycja z Nicolasem Cagem stanowi typowe i porządnie zrealizowane kino akcji. Nie zaskoczy ono nikogo ani fabułą, ani postaciami, jednak zapewni dobrą rozrywkę. Wynika to z tego, że dostajemy prawie nieprzerwaną, dobrze spiętą akcję i sporo suspensu. Nie brakuje tu efektownych pościgów, ucieczek, walki wręcz i wielu innych emocjonujących sytuacji, co tworzy razem zgrabną i widowiskową całość. „12 godzin” oferuje więc wciągającą, choć niczym nie zaskakującą zabawę.
