Ostatni proces. Serial „3%” wrócił na Netfliksa z finałowym sezonem. Oceniamy
Netflix wyemitował już osiem ostatnich odcinków brazylijskiego serialu „3%”, które składają się na 4. i zarazem finałowy sezon. Finał opowieści o dystopii, w której mieszkańcy Lądu chcą dostać się na Wyspę poprzez tajemniczy Proces, zapowiada się naprawdę nieźle.
W ofercie serwisu Netflix znalazło się już wiele nieanglojęzycznych produkcji, a jedną z pierwszych, która przebiła się do świadomości widzów na rynku międzynarodowym, było „3%”. Pedro Aguilera dał nam niezwykłą opowieść o ludziach walczących z systemem, a jego serial niezwykle mnie wciągnął.
O co chodzi w „3%”?
Brazylijczycy snują wizję świata przyszłości, w którym nastąpił jakiś kataklizm, a przy życiu pozostały tylko dwie niewielkie grupy ludzi. Jedna z nich żyje na Lądzie, gdzie ruiny kolorowego niegdyś miasta przypominają zakurzone slumsy, a drugą jest tytułowa elita, która pławi się w luksusach na Wyspie.
Motywem przewodnim w „3%” jest tzw. Proces. Co roku kolejna grupa mieszkańców wyspy, która kończy 20 lat, poddawana jest w jego ramach licznym próbom. Za każdym razem trzech na setkę z biorących udział przybyszów z Lądu otrzymuje możliwość rozpoczęcia życia na Wyspie, za to płaci się okropną cenę.
W poprzednich sezonach byliśmy świadkami kilku Procesów, a także obserwowaliśmy brudną polityczną grę zza kulis. W dodatku wszędzie tam, gdzie wyrósł totalitaryzm, rośnie ruchu oporu. Nie inaczej jest i tutaj — już w pierwszym sezonie poznajemy terrorystów z Celu, którzy chcą zniszczyć Proces oraz Wyspę.
To dzięki nim w świecie „3%” zmieniła się równowaga sił.
Na naszych oczach bohaterowie o bardzo rozbieżnych celach połączyli siły we wspólnej sprawie, wymogli na opresyjnej władzy pewne ustępstwa. Dzięki temu stworzyli Muszlę, czyli samowystarczalne Sanktuarium na pustyni, do którego przyjmują wszystkich chętnych pod jednym warunkiem — ci muszą wyrzec się procesu…
Osiem epizodów „3%” trafiło dzisiaj rano na Netfliksa, a ja jestem po seansie pierwszych dwóch. Miałem nadzieję na to, że Netflix nieco zmieni formułę, ale dostajemy jeszcze więcej tego samego — do tego główni bohaterowi jak na razie zachowują się w zasadzie tak samo, jak zawsze i jako kolektyw dążą do rewolucji.
Finałowy sezon „3%” rozpoczyna się zaraz tym, jak Muszla odparła atak wysłanników Wyspy. Nietrwały pokój stanął na ostrzu noża, gdyż bohaterowie uwięzili agresorów, ale rozpoczynają trudne pertraktacje z pozostałymi członkami elity, ale to tylko gra, tak naprawdę chcą przeprowadzić zamach terrorystyczny.
Andre, który przewodzi mieszkańcom Wyspy, też ma swój tajny plan.
Owładnięty manią władzy brat Michelle, czyli samozwańczej przywódczyni buntowników, postanowił przyspieszyć kolejny, 108. już Proces, by wymóc na przedstawicielach Muszli współpracę i ustępstwa. Do tego zaoferował amnestię wszystkim osobom, które by dołączyć do buntowników, pozbyły się chipa identyfikującego.
Przyznam, że niezbyt podoba mi się pomysł oglądania Procesu po raz czwarty, bo kolejnych wyzwań nie wymyśla genialny przywódca Wyspy, a ogarnięty rządzą władzy młody szaleniec, ale na szczęście zapowiada się na to, że będzie on tłem, a nie motywem przewodnim. Główni bohaterowie nie będą w nim brać udziału.
Najbardziej cieszy mnie jednak to, że kompletnie nie mam pojęcia, jak to się wszystko skończy.
Przy okazji 2. i 3. sezonu bardzo szybko odkryłem, do czego to wszystko zmierza, co nieco zabrało radości z seansu. Teraz, w serii finałowej, wszystkie karty są na stole, a ja nie jestem w stanie ocenić, kto zginie, a kto przeżyje. Nie wiem też, jaki kształt będzie miał świat przedstawiony w „3%”.
Czy bohaterom uda się stworzyć nowe społeczeństwo bez podziałów, w którym wszyscy będą prosperować? A może bohaterowie zrozumieją na koniec, że tylko utrzymanie status quo jest w stanie zapewnić gatunkowi ludzkiemu przetrwanie i zdradzą swoje ideały? To odświeżające, że oba warianty są równie prawdopodobne.
Nie mam natomiast wątpliwości, że podczas seansu „3%” będę się świetnie bawił.
W ciągu kilku ostatnich lat udało mi się zżyć z tymi bohaterami, w których wcielili się fenomenalni brazylijscy aktorzy, a świat przedstawiony za sprawą scenografii i kostiumów łączących bardzo naturalnie brud z blichtrem nie wymaga aż tak dużo zawieszenia niewiary, jak wynikałoby z jego opisu.
Z pewnością będę także śledził dalsze poczynania twórców „3%” oraz biorących udział w tym widowisku aktorów i mam nadzieję, że jeszcze sporo razy ich na Netfliksie zobaczę. W swoje dość archetypowe postaci tchnęli naprawdę wiele życia, dostarczając mi wiele godzin kapitalnej rozrywki.
