Zwiastun „Bridge of Spies” Spielberga przypomina, że na ten film konieczne trzeba iść do kina
Druga połowa 2015 roku obfituje w naprawdę ciekawie zapowiadające się filmy. Po opadnięciu kurzu wznieconego przez letnie blockbustery, nastał czas znacznie ciekawszych tytułów. Jednym z nich bez wątpienia jest „Bridge of Spies” w reżyserii Stevena Spielberga.
Zdaje się, że mamy przejściową modę na powrót w realia Zimnej Wojny. Kilka tygodni temu w kinach debiutowało szpiegowskie „Kryptonim U.N.C.L.E.”. Na sklepowych półkach w całej Polsce bryluje gra „Metal Gear Solid V: The Phantom Pain”. Teraz trafił do sieci zwiastun promujący „Bridge of Spies” Spielberga, który pojawi się w pierwszych kinach już w październiku 2015 roku.
Poniższy materiał promocyjny pokazuje, że na „Bridge of Spies” naprawdę warto będzie wybrać się do kina.
Scenariusz filmu został napisany przez braci Coen i Matta Charmana. Za reżyserię odpowiada Steven Spielberg. Od strony technicznej film stoi więc na najwyższym możliwym poziomie. Co więcej, za muzykę do „Bridge of Spies” miał odpowiadać sam John Williams. Niestety, ten z powodów zdrowotnych nie mógł dokończyć pracy dla Spielberga. Olbrzymia szkoda. Duet dżentelmenów dokonał cuda przy „Parku Jurajskim” i jestem przekonany, że tym razem mogło być podobnie.
Co jeszcze lepsze, „Bridge of Spies” opowie prawdziwą historię. W jej centrum znajdzie się prawnik James B. Donovan. Ten na skutek zrządzenia losu ląduje w samym centrum politycznego konfliktu między oboma potężnymi, światowymi mocarstwami. Nie dość, że Donovan jest amerykańskim obrońcą sowieckiego szpiega, to jeszcze prawnik z Bronksu ma prowadzić negocjacje w sprawie wymiany więźniów między ZSRR oraz USA. Wszystko to z Inwazją w Zatoce Świń w tle.
Gdyby taka odpowiedzialność spadła na moje barki, pewnie od razu złamałbym się w pół. Na całe szczęście grana przez Toma Hanksa postać przeszła do historii, co będziemy mogli zobaczyć w polskich kinach już 27 listopada 2015 roku. Nie mogę się doczekać.