Serial „Co robimy w ukryciu” opowiada o wampirach najlepiej jak się da – na śmiesznie. Produkcja już w HBO GO

Zaczęło się od filmu pełnometrażowego. W 2014 roku premierę miała nowozelandzka produkcja „Co robimy w ukryciu” w reżyserii Taiki Waititiego i Jemaine'a Clementa. Ale jeden film to za mało. Historia współczesnych wampirów zasługiwała na więcej uwagi. I tak w 2019 roku pojawił się 1. sezon serialu o tym samym tytule.

Wypełniony antykami dom na Staten Island jest azylem dla trójki wiekowych wampirów. Żyją w swojej bańce z dala od innych wampirzych skupisk. Na czele gromady stoi urodzony w Iranie Nandor. Towarzyszą mu Laszlo oraz jego żona, Nadja. W ich domu pomieszkują także ludzie – Colin Robinson, nazywany wampirem energetycznym, oraz Guillermo de la Cruz, który liczy na to, że kiedyś zostanie zamieniony w wampira. Guilermo jest łącznikiem pomiędzy wampirami, a dokumentującymi. Czasem próbuje wyjaśniać ich motywacje, ale tak naprawdę dokładnie ich nie rozumie. Sam cały czas liczy na nieśmiertelność, jednak Nandor co rusz bezlitośnie gasi jego entuzjazm.

Ich zabawne akcenty są rozbrajające. Arystokratyczne zwyczaje absurdalne. Niektóre gagi ciągną się przez wiele odcinków, jak np. historia Gregora, wielkiej miłości Nadji, który objawia jej się przez kolejne wieki w różnych inkarnacjach. Zabawniej robi się, gdy w spokojne, w miarę możliwości bezkrwawe i nie ingerujące w sąsiedzki ład życie wampirów wkracza Baron Afanas ze Starego Świata, przypominając im o ich zadaniu – przejęciu władzy nad Ameryką.

Każda z nich ma swoje specyficzne przywary i dziwactwa, co jest tylko kolejnym zapalnikiem do komicznych sytuacji. Dlaczego ta trójka wampirów-indywidualistów trafiła po wiekach tułaczki do domu na Staten Island? Nie wiadomo do końca. Po latach spokoju czeka ich konfrontacja z wyższymi siłami. Nagle okazuje się, że wampiry też czasem się boją.