Dwa razy musiałem obejrzeć, żeby pokochać. The Social Network - dziś w Polsacie!

Czy historia założenia Facebooka była ciekawa? Nie bardzo. Niejeden osiedlowy spożywczak rodził się w tle większych perypetii. Świadomość tego faktu czyni The Social Network jeszcze lepszym.

Ot, kilku nerdów z Harvardu ukradło pomysł na serwis innym, pomysł jeden z tysięcy jakie pojawiają się każdego dnia. Pomysł chwycił, bardziej przypadkiem niż z racji jego wielkiego geniuszu, ale jak to z przypadkami w biznesie bywa - wystarczyło w zupełności. Tyle o Facebooku.

Aaron Sorkin i mój ulubiony reżyser, David Fincher, stworzyli jednak prawdziwą intrygę. Kryminał intelektualny, dialogową ucztę. Przez dwie godziny bohaterowie głównie rozmawiają, chodzi o szybkie myśli, wymiany uwag, schematów, czasami tylko komunikację spojrzeniami. Ten film to uczta dla bystrego widza, który nadąża i wyłapie wszystkie smaczki. Jeśli nie podobało się Wam za pierwszym razem - dajcie sobie jeszcze szansę. Nawet ja musiałem obejrzeć dwa razy, żeby wyłapać wszystkie smaczki. Nawet ja!

Trochę się boję, że ostateczny efekt może zepsuć polski lektor. Jestem tego niestety nawet pewien. Świetna gra aktorska (swoją drogą aktora grającego bliźniaków zdublowano koputerowo, może nie wiedzieliście, ja długi czas myślałem, że tych aktorów jest po prostu dwóch), Mark jest odpychający i aspołeczny, tak jak miał być, a Justin Timberlake gra cwaniaczka/mistrza internetu jakich wielu nawet na polski uli... twitterach.

Film jest świetny, to absolutnie jedno z najlepszych doznań w świecie kinematografii, na przestrzeni ostatnich kilku lat. To nie "Król", ani nie "Łabędź" powinni dostać Oscara, ale też nie winię komisji czy gustów widzów. The Social Network to produkcja dla inteligentnych, nawet jeśli czasem mają opóźniony zapłon.

Dziś, Polsat, 20.35.