REKLAMA

Emilia Clarke otarła się o śmierć po 1. sezonie „Gry o tron”. Aktorka przeszła poważną operację

Widzowie śledzą na ekranie popisy aktorów, zazwyczaj nie wiedząc, co dzieje się w ich prywatnym życiu. O niektórych tragediach dowiadujemy się po latach. Tak jest w przypadku Emilii Clarke z „Gry o tron”, która w trakcie prac nad 2. sezonem serialu dowiedziała się, że jej życiu zagraża niebezpieczeństwo.

emilia clarke gra o tron
REKLAMA
REKLAMA

Ostatni sezon „Gry o tron” trafi na antenę HBO już za miesiąc. Jedną z najważniejszych postaci w finałowym akcie tej historii będzie Daenerys Targaryen grana przez Emilię Clarke. Fani szybko zakochali się w bohaterce portretowanej przez brytyjską aktorkę. Nie mieli jednak pojęcia, że niewiele brakowało, by Clarke przedwcześnie pożegnała się z życiem. Wszystko z powodu tętniaków mózgu, o czym aktorka opowiedziała w tekście opublikowanym na łamach The New Yorkera.

Cała historia rozpoczęła w 2011 roku, niedługo po zamknięciu zdjęć do 1. sezonu produkcji HBO. Zamiast ekscytacji zbliżającą się sławą Clarke czuła głównie przerażanie. Dopiero zaczynała pracę w tym biznesie i nie radziła sobie jeszcze ze stawianymi przed nią wymaganiami. Żeby poradzić sobie ze stresem zatrudniła indywidualnego trenera. Pewnego dnia w trakcie zajęć okropnie rozbolała ją głowa, a po udaniu się z powrotem do szatni, dziewczyna zaczęła obficie wymiotować. Wezwano karetkę, a w szpitalu okazało się, że u Clarke wystąpił krwotok podpajęczynówkowy spowodowany pęknięciem tętniaka mózgu. Konieczna była błyskawiczna operacja:

Problemy z pamięcią minęły po tygodniu. Aktorka przez całe przygotowania do 2. sezonu żyła jednak ze świadomością konieczności usunięcia drugiego tętniaka.

emilia clarke gra o tron class="wp-image-266841"

Aktorka musiała radzić sobie z osłabieniem i ciągłym strachem podczas zdjęć. Twórcy serialu znali jej problemy ze zdrowiem, ale reszta świata nie miała o tym pojęcia. Clarke zamartwiała się swoim wyglądem i ciągle krążyło nad nią widmo śmierci, mimo że lekarze uspokajali ją, że drugi tętniak może pozostać w stanie uśpienia. Szybko okazało się jednak, że te zapewnienia nie zdadzą się na nic. Tętniak urósł dwukrotnie i potrzebna była kolejna operacja. Niestety, nie zakończyła się sukcesem. Nastąpiło obfite krwawienie, a aktorka po przebudzeniu czuła olbrzymi ból. Konieczna była kolejna procedura, tym razem przez otwarcie czaszki.

Na szczęście operacja usunięcia tętniaka zakończyła się sukcesem. Rekonwalescencja była jednak bardzo długa i bolesna. A strach przed utratą zdolności mowy, widzenia lub pamięci towarzyszył Clarke przez cały ten okres. Obecnie aktorka znajduje się w najwyższej formie, a większość tamtych wspomnieć wymazała z pamięci. Postanowiła jednak opowiedzieć światu o swoich problemach i pomóc osobom takim jak ona poprzez fundację SameYou, która wspiera osoby z urazami mózgu i po udarach.

REKLAMA

Historia Emilii Clarke doskonale pokazuje, że choroba może się przydarzyć każdemu, nawet osobom na samym szczycie, co nie zawsze – z uwagi na przekaz medialny – wydaje się takie oczywiste.

8. sezon „Gry o tron” zadebiutuje w telewizji HBO i serwisie HBO GO 15 kwietnia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA