REKLAMA

F1: Film to blockbuster od Apple'a, który obejrzysz w kinach. Recenzja

Nadchodzący blockbuster Apple’a z Bradem Pittem w roli głównej to prawdziwa gratka zarówno dla fanów Formuły 1, jak i po prostu dobrego kina w starym stylu. Obejrzeliśmy go w Steve Jobs Theater zaraz po konferencji WWDC 2025. Czy warto wybrać się do kina? „F1: Film” - recenzja.

OCENA :
8/10
f1 the movie recenzja
REKLAMA

Jak co roku na początku czerwca odwiedziłem Cupertino, gdzie Apple prezentuje nowe wersje swoich systemów operacyjnych do iPhone’ów, iPadów, Maków itd. Tym razem nie zabrało jednak niespodzianki od działu zajmującego się segmentem rozrywkowym, a konkretnie streamingiem Apple TV+. Firma zaprosiła wybranych gości na pokaz swojego nowego filmu przygotowanego we współpracy z wytwórnią Warner Bros., który już w tym miesiącu wjedzie na ekrany kin.

REKLAMA

„F1 The Movie” - recenzja

Nie jest to ani pierwszy, ani na pewno nie ostatni film o uczestnikach wyścigów samochodowych, w tym przypadku konkretnie Formuły 1. Nie jest to przy tym w żadnym razie dokument ani nawet historia oparta na faktach - w tym przypadku Apple postanowił wymieszać fikcję z rzeczywistością w dość równych proporcjach, aby opowiedzieć historię o pokonywani własnych słabości i mierzeniu się zarówno z codziennymi wyzwaniami, jak i z demonami przeszłości.

Reżyserem został Joseph Kosinski, a za scenariusz odpowiada Ehren Kruger, a obaj pracowali wcześniej przy m.in. „Top Gun: Maverick”; pomagał im zaś Lewis Hamilton. W głównej roli obsadzono Brada Pitta, który wcielił się w podstarzałego i zadufanego w sobie amerykańskiego kierowcę Sonny’ego Hayesa. Jego obiecującą karierę w latach 90. przerwał straszliwy wypadek i został ochrzczony „najlepszym, którym nigdy był” (coś jak „królowa, której nie było”, czyli Rhaenys Targaryen z „Rodu Smoka”).

Współcześnie życie upływa Sonny’emu na udziale w wyścigach niższej rangi, ale pewnego dnia odwiedza go dawny przyjaciel, Ruben (Javer Bardem). Proponuje mu coś, co brzmi na zbyt dobre, by było prawdziwe: powrót do pierwszej ligi. Okazuje się, że mężczyzna przewodzi fikcyjnej drużynie Formuły 1 o nazwie APXGP, której nie wiedzie się zbyt dobrze, ale obecność Hayesa mogłaby zadziałać na członków zespołu, z młodym obiecującym kierowcą na czele, motywująco.

Bradowi Pittowi na ekranie partneruje Damson Idris.

Aktor wciela się w drugiego z głównych bohaterów, czyli młodego Joshuę Pearce’a. Brytyjczyk zdążył już obrosnąć w celebryckie piórka, pomimo braku oszałamiających sukcesów na koncie. Tak jak można się spodziewać, współpraca obu mężczyzn z początku nie przebiega zbyt dobrze, a w toku filmu muszą się do siebie dotrzeć, bo „Formuła 1 to sport zespołowy”. Na ich drodze piętrzą się zaś kolejne przeciwności - nierzadko wynikające z popełnionych przez nich błędów.

View post on Instagram
 

Produkcja wyciąga też z trzeciego planu na drugi pozostałych członków zespołu odpowiedzialnych za projektowanie bolidów oraz dokonywanie modyfikacji i napraw. Większości z nich nie dano jednak zabłyszczeć, bo produkcja skupia się przede wszystkim na relacji dwója głównych bohaterów. Niemniej jednak naprawdę sporo na ich temat można sobie wykoncypować z kontekstu oraz krótkich ujęć pokazujących ich reakcje na kolejne wydarzenia. Podręcznikowe „nie mów, pokazuj”.

W filmie nie zabrakło przy tym klisz, które przywodzą na myśl klasykę kina z lat 90., ale to wcale nie jest przytyk. Mimo kilku dość przewidywalnych zwrotów akcji bawiłem się świetnie, doceniając zarówno dynamiczny montaż podczas scen na torze, jak i dynamiczne dialogi, zwłaszcza podczas kłótni pomiędzy bohaterami. Co przy tym istotne, nie jest kierowany wyłącznie do fanów Formuły 1, gdyż wyścigi są tu tłem, a w centrum uwagi są pełni przywar ludzie z krwi i kości.

„F1: Film” to solidne kino w starym stylu, ale ze współczesnym budżetem.

Na uwagę zasługuje również ścieżka dźwiękowa, za którą odpowiada legendarny Hans Zimmer, który pracował już przy filmie o wyścigach Formuły 1, czyli „Rush” z 2013 r. Dwójka raperów, czyli Don Toliver i Doja Cat nagrali z myślą o „F1: Film” piosenkę „Lose My Mind” i teledysk do niej, a w przygotowywaniu soundtracku brali udział również Rose, Dom Dolla, Nathan Nicholson, Myke Towers, Chris Stapleton i Tate McRae. Ich utwory są częścią OST wydanego jako „F1 the Album”.

W filmie, poza wspomnianymi już Bradem Pittem i Damsonem Idrisem, wystąpili również Kerry Condon, Tobias Menzies, Sarah Niles, Simone Ashley oraz… wszystkie dziesięć drużyn Formuły 1 z sezonu 2023, których członkowie grają samych siebie. Twórcy po wyklarowaniu się wizji na film potrzebowali znaleźć partnerów odpowiedzialnych za jego sfinansowanie. Zdecydowali się na współpracę z Apple’em oraz Warner Bros. dzięki czemu produkcja trafi nie tylko do VOD, ale też do kin.

Przed seansem odbył się krótki panel dyskusyjny, podczas którego scenarzysta Ehren Kruger opowiedział o kulisach trzech lat pracy nad tym obrazem. Okazuje się, że Apple pomógł filmowcom z zapleczem technologicznym, dzieląc się wiedzą zdobytą po latach pracy nad technologią rejestrowania obrazu w iPhone’ach, montując na bolidach zmodyfikowane aparaty z telefonów, a fikcyjny zespół APXGP ulokował się jako 11. między stanowiskami Red Bulla i Ferrari. Aktorzy z kolei naprawdę jeździli autami po torach, a nie na green screenie.

Apple dał tym samym filmowcom coś więcej nie pieniądze na realizację ich wizji.

Tim Cook, szef Apple’a, w trakcie WWDC 2025 wyjaśnił zaś, dlaczego właściwie producent telefonów i komputerów zdecydował się na wejście w branżę rozrywkową i finansowanie takich produkcji jak „F1 The Movie”. Stwierdził, że jego firma od lat robi narzędzia dla ludzie kreatywnych i tym samym zaznaczała swoją obecność w Hollywoodzie, zanim zaczęła robić swoje Apple TV i chce opowiadać, tak po prostu, dobre historie. Celem nie jest, by dzięki nim sprzedać więcej iPhone’ów.

REKLAMA

W ramach ciekawostki można zaś dodać, że podczas keynote konferencji WWDC 2025 jeden z szefów Apple’a, czyli Craig Federighi, jechał bolidem APXGP po dachu Apple Parku, a twórcy serwisu streamingowego Apple TV+ w ramach promocji udostępniło „haptyczny” zwiastun „F1”. Podczas oglądania go na iPhonie ten wibruje w rytm silników samochodów, co sprawia fenomenalne wrażenie. Znajdziecie go po wejściu z telefonu do aplikacji TV. 

Globalna premiera „F1: Film” została zaplanowana na 25 czerwca. Film trafi do kin na cztery dni przed austriackim Grand Prix. Data premiery w streamingu Apple TV+ nie jest jeszcze znana.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-12T09:18:57+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T20:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T15:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T14:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA