Gerard Depardieu stanął przed sądem. To może być koniec aktora

W poniedziałek, 24 marca, Gerard Depardieu pojawił się przed sądem w Paryżu w związku z procesem o napaść seksualną. Przed budynkiem zebrało się około 50 kobiet z transparentami, wspierając dwie powódki, których spraw dotyczy proces.

Dekoratorka planu i asystentka reżysera - nazwane podczas procesu Amelie i Sarah - oskarżyły Gerarda Depardieu o napaść seksualną na planie filmu "Les volets verts" w reżyserii Jeana Beckera w 2021 r. W produkcji na podstawie powieści Georges'a Simenona z 1950 r. o tym samym tytule Depardieu wciela się w cenionego aktora pogrążonego w osobistym kryzysie. Depardieu nie przyznaje się do winy.

Informacje na ten temat pojawiły się pod koniec kwietnia minionego roku. 53-letnia Amelie oskarżyła Depardieu o molestowanie seksualne na planie filmu "Les Volets Verts" - zeznała, że aktor miał dotykać jej miejsc intymnych i wypowiadać się w stosunku do niej w sposób wulgarny. Jest to jedno z co najmniej 20 publicznych oskarżeń o niewłaściwe zachowanie seksualne Depardieu.

Tymczasem wciąż toczy się sprawa związana z rzekomymi gwałtami na aktorce Charlotte Arnould z 2018 r., która miała wówczas 22 lata. Śledztwo rozpoczęło się w 2020 r. i nie zostało zamknięte aż do teraz. Wciąż nie wiadomo, czy zakończy się procesem.

Aktor konsekwentnie zaprzecza wszelkim zarzutom o gwałt i napaść. W październiku 2023 r. w gazecie "Le Figaro" pojawił się list otwarty, w którym Depardieu zasugerował, że jego czyny zostały błędnie zinterpretowane, co podzieliło francuski świat kina. Nie są to pierwsze zarzuty w kierunku mężczyzny - rok temu gwiazdor został oskarżony o niewłaściwe zachowanie przez 13 kobiet z branży filmowej.

Zdjęcie główne: kadr z wywiadu z Gerardem Depardieu na kanale Contra Mundum.