Nie tylko Gandalf i Magneto. Ian McKellen i jego najciekawsze role

Rola Gandalfa to ten, w sumie rzadki, przypadek filmowej magii, kiedy to aktorska kreacja wychodzi daleko poza ramy fabularne i staje się symbolem oraz nieodłącznym elementem, z którym dziś każdy kojarzy nie tylko filmy Petera Jacksona, ale i książki Tolkiena. Zawsze gdy ktoś choćby tylko wypowie imię Gandalf, to przed oczami i uszami mam obraz Iana McKellena oraz jego głos. Nadał on tej postaci nie tylko dający się lubić charakter, ale też obdarzył godnością i szacunkiem na miarę prawdziwego mędrca.

Kolejną kultową postacią, którą przyszło zagrać McKellenowi, był sam Sherlock Holmes. W filmie "Pan Holmes" zagrał legendarnego detektywa w zimie jego życia. Ma już 93 lata i stał się cieniem samego siebie z czasów świetności. Traci pamięć, jest bardziej niezdarny, po mistrzowskiej dedukcji nie został już praktycznie żaden ślad. McKellen z niezwykłą gracją i elegancją pokazał walkę mężczyzny z samym sobą i swoimi słabościami.

W tej wersji dzieła Shakespeare’a akcja rozgrywa się w latach 30. XX wieku. Ian McKellen wciela się w tytułowego Ryszarda, księcia Gloucester, który spiskuje w celu objęcia brytyjskiego tronu. Rola McKellena to kapitalne studium obsesji władzy i chorych ambicji. Jedna z absolutnie najlepszych w jego karierze, tyleż samo fascynująca, co niepokojąca.

Magneto to jedna z najciekawszych i najbardziej niejednoznacznych postaci w historii komiksów oraz ich filmowych adaptacji. I całe szczęście, że przypadła właśnie McKellenowi. Wydobył on z niej wszystkie niuanse Erika Lehnsherra, tragizm jego życia, dualizm, światopogląd oraz filozofię, która po części jest w stanie przemówić do widza i wzbudzić empatię.

W tej udanej adaptacji opowiadania Stephena Kinga, Ian McKellen znakomicie wcielił się w podstarzałego nazistę, który po wojnie uciekł do USA i stara się wieść spokojne życie na emeryturze. Jednak pojawienie się młodego chłopaka, który odkrywa jego sekret, sprawia, że odżywają w nim dawne wspomnienia i emocje.

W filmie "Bogowie i potwory" Ian McKellen kapitalnie wciela się w Jamesa Whale’a, reżysera legendarnego "Frankensteina". Przyglądamy mu się podczas ostatnich 15 lat jego życia, kiedy to wdaje się w romans ze swoim ogrodnikiem. McKellen wspaniale odegrał, na licznych nieoczywistych nutach, postać Whale’a i emocje jakimi darzy on swego młodego kompana.