REKLAMA

Mówią na mnie: jesieniara. A ja piję Pumpkin Spice Latte i mam gdzieś tę szyderę

Jesieniary powracają! W ubiegłym tygodniu nadeszła kalendarzowa i astronomiczna jesień, liście zaczynają się mienić złotem i brązem, a to oznacza jedno: zaczął się sezon na jesieniary!

Jesieniara - co to znaczy?
REKLAMA
REKLAMA

Moje kochane jesieniary, w końcu możemy bez wyrzutów zaszyć się w naszych domach, pod kocem i z kubkiem gorącej czekolady. W najlepsze trwa jesień!

Ostatnio, kiedy wyszłam z domu do Starbucksa, bo literalnie cały mój organizm domagał się Pumpkin Spice Latte, od momentu gdy tylko zobaczyłam pierwszego spadającego za oknem liścia, spotkałam starą znajomą. Wiecie, kiedyś się lubiłyśmy, potem ona powiedziała mi coś głupiego, ja nie odpisałam na jakiegoś SMS-a albo na odwrót, i nagle obie znalazłyśmy się kilka lat później w zupełnie nowych rzeczywistościach, które niestety nie miały punktów stycznych. Poza tym ostatnim przypadkowym spotkaniem, kiedy wychodziłam ze Starbucksa (#starbucks #coffeetime #pumpkinspicelatte #autumn2019), a mój świat nagle otulała delikatna bita śmietana, która – jak powtarzałam sobie to w myślach – wcale nie tuczy, a poza tym przecież i tak nie widać tych paru dodatkowych kilogramów pod uroczymi, nieco rozciągniętymi swetrami z Zary.

Ostatnio na jednym, tym z takimi śmiesznymi pomponami przy rękawach, mój kot, urządził sobie legowisko.

jesieniara o co chodzi class="wp-image-329048"

Pokazałam nawet to zdjęcie mojej znajomej, ale tylko wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się, poznałam od razu, nieszczerze, nieco przewracając oczami. Pewnie dlatego przestałyśmy się odzywać, pomyślałam, czując się nieco urażona, bo przecież mój kot jest totalnie słodki, o czym dobrze wie cała moja rodzina i wszystkie bliskie memu sercu przyjaciółki. A nawet przypadkowi ludzie, których czasem zaczepiam na ulicy.

Moja znajoma, chociaż być może powinnam mówić już o niej per „była znajoma”, widocznie miała kiepski gust. Zresztą to chyba oczywiste, skoro przestała się ze mną zadawać. W każdym razie na odchodne powiedziała coś w tym guście, że miło byłoby się znowu zobaczyć, spędzić razem trochę czasu. Jak to zwykle mam w zwyczaju, powiedziałam: Jasne, zgadamy się! Co oczywiście należy czytać jako: Totalnie nie mam na to czasu i ochoty, ale przecież ci tego nie powiem.

Rozstałyśmy się, wysyłając buziaki w powietrze – trzeba teraz naprawdę uważać, w końcu już zaczął się sezon na przeziębienia – i ruszyłam w głąb galerii handlowej. Skoro już wyszłam z domu, to – jak pomyślałam wcześniej – uzupełnię zapasy. Wiecie, kupię coś do jedzenia, żeby w końcu nigdzie nie wychodzić w weekend, tylko posiedzieć w domu pod kocem z dobrą książką, w dłoni trzymając kubek gorącej herbaty (#autumn_ilove #cozy #polishgirl).

jesieniara jesień class="wp-image-329051"

Jesieniara spojrzała na swoją listę zakupów.

Jesieniara starter pack:

  • nowy kubek (najlepiej w sweterku albo z podgrzewaczem),
  • podgrzewacze (100 sztuk),
  • świeczki zapachowe (gorąca czekolada z marshmallowsami, zimowisko w Aspen, krem z dyni z nutą pomarańczową, papierowa książka),
  • dynia,
  • gorąca czekolada,
  • paczka Marshmallow,
  • mleko sojowe,
  • pomarańcze,
  • laski cynamonu,
  • goździki,
  • jakaś powieść idealna na długie jesienne wieczory,
  • slanket albo milusi koc,
  • ciepłe papućki,
  • ekologiczny płyn do kąpieli o zapachu wanilii,
  • nowy sweter (zajrzeć do second handu albo Zary!),
  • czekolada,
  • grzane wino + przyprawy (!),
  • popcorn,
  • kalosze,
  • lody (2 litry),
  • czipsy.

Uporałam się z tym wszystkim całkiem szybko (znowu trzeba będzie w przyszłym miesiącu spłacić kartę kredytową) i poszłam do domu, po drodze zbierając darmowe kolorowe liście i kasztany.

Kiedy tylko dotarłam do siebie, przygotowałam gorącą kąpiel. Zapaliłam świeczki, zrobiłam pianę, nalałam grzanego wina z korzennymi przyprawami i wskoczyłam do wanny (#bath #relax #kosmetykinaturalne). Poleżałam tak piętnaście minut i trochę się znudziłam, więc wyszłam, przebrałam się w polarowy kombinezon, założyłam slanket (było mi trochę za gorąco, zwłaszcza po kąpieli i winie, ale w końcu jest już jesień, co robić!) i włączyłam mój ukochany serial na Netfliksie, wprost idealny na tę porę roku, czyli „Kochane kłopoty”. Nie zapomniałam oczywiście o przekąskach i kubku gorącej czekolady (dobra, może ściągnę z siebie chociaż ten koc) do seansu (#cookies #hotchocolate #love_sweets).

jesieniara class="wp-image-329060"

Pomyślałam, że Lorelai Gilmore strasznie przypomina mi tę znajomą, co ją dzisiaj spotkałam, i nic dziwnego, bo bywa irytująca. Obejrzałam chyba z pół pierwszego sezonu, a na dobranoc, jako że jak na złość nie chciał padać deszcz i melancholijnie stukać o szyby, włączyłam muzykę relaksacyjną z delikatną mżawką. Wciąż nie mogąc zasnąć, zaczęłam przeglądać Instagrama.

Nagle patrzę, a tu pisze do mnie ta znajoma, co ją rano spotkałam, chyba nie zrozumiała, że nie mam ochoty się z nią widywać. Odczytuję wiadomość: Cześć! Właśnie zobaczyłam Twoje nowe zdjęcie na Instagramie i pomyślałam, że to znak, więc zagadam ;). Chyba niespecjalnie to jest normalne, myślę sobie, ale nie piszę jej tego. Więc jej odpowiadam, że no tak, hehe, jak jej dzień minął, ona, że dobrze i mnie pyta, czy się w góry dzisiaj wybierałam, w jakieś Alpy, albo coś. Ja jej na to, że no skądże znowu, jakie Alpy, tutaj, u nas, w domu jestem u siebie, pod kocem, z książką obok (szybko wyciągam jakąś i kładę na nocnym stoliku), z herbatą, gorącą, z goździkami i pomarańczą. Ona: Że co, że jak to? Że pod kocem? I że może mam jeszcze rozpalony ten kominek, co był na zdjęciu?

jesieniara trend class="wp-image-329096"

Ja, że oczywiście, no przecież jesień jest! Jestem szczerze zdziwiona.

Ona mi na to, że jaka jesień, że przecież jest ciągle 20 stopni w ciągu dnia, a w weekend, ten, co to ja chciałam w domu siedzieć i deszczu słuchać bębniącego o szyby, to ma być słonecznie i nawet 22 stopnie mają być. Jaka jesień? – pyta znowu i dałabym sobie rękę obciąć, widząc, jak do mnie pisze, że się trzęsie ze śmiechu. Próbuję coś tłumaczyć, że no przepraszam, październik jest, liście spadają z drzew i że chyba widziała, co dzisiaj piłam – w Starbucksie już od dłuższego czasu można kupić Pumpkin Spice Latte, co chyba dobitnie świadczy o tym, że jest jesień, koniec lata, nie trzeba wychodzić z domu.

REKLAMA

Coś mnie jednak tknęło, bo sobie myślę, że lepiej sprawdzić i włączam aplikację pogodową. A tam, jak byk stoi, czarno na białym, że w weekend, ten, przypominam, co to ja chciałam siedzieć w domu i słuchać smutnej muzyki, jedząc mdłe potrawy z dyni, mają być 22 stopnie. Czyli znowu trzeba się będzie cieszyć i wychodzić z domu? A więc to jest ta zmowa przeciwko jesieniarom!

Oryginalnie tekst został opublikowany w październiku 2019 roku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA