"Final Fantasy XV: Gwardia królewska" to bardziej kosztowny trailer niż pełnoprawny film. Recenzja sPlay
Seria gier "Final Fantasy" ma ewidentnego pecha do swoich filmowych wersji. Najnowsza to podręcznikowy przykład przerostu formy nad treścią.
!["Final Fantasy XV: Gwardia królewska" to najdroższy trailer w historii - recenzja](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2016%2F09%2FKingsglaive_Final_Fantasy_XV_recenzja-640x280.jpg&w=1200&q=75)
Zacznę może od sporego plusa tej produkcji.
"Kingsglaive. Final Fantasy XV" (bo taki tytuł nosi w oryginale) wygląda obłędnie!
Poziom animacji, jej szczegółowość, tekstury, gry światłem, dbałość o najmniejszy detal i przede wszystkim niemalże fotorealistyczny wygląd postaci (przez połowę filmu zapominałem o tym, że nie oglądam żywych aktorów tylko animację komputerową) – to wszystko naprawdę robi potężne wrażenie.
Szkoda tylko, że poza tym "Final Fantasy XV: Gwardia królewska" równie mocno rozczarowuje. Fabuła jest banalna i schematyczna, i jeszcze nie byłoby to takie złe, gdyby scenarzyści trochę lepiej ją rozpisali. A tak, nietrudno odnieść wrażenie, że warstwa fabularna została potraktowana przez twórców jako przykra konieczność. Akcja skacze od wątku do wątku, na szybko, bez ładu i składu, bez żadnego rozwinięcia i zakończenia. Dosłownie prześlizguje się po powierzchni, tak byleby była i by stworzyła platformę dla widowiskowych scen. Wiadomo, nie takie rzeczy widzieliśmy oglądając np. hollywoodzkie widowiska, ale twórcy "Kingsglaive" poszli jeszcze dalej w tym lekceważeniu. Naczelnym tego przykładem jest sam finał, w którym po ostatecznym pojedynku niemalże od razu witają nas napisy końcowe, bez żadnego domknięcia historii.
![kingsglaive_foto class="wp-image-74623"](/_next/image?url=http%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2016%2F09%2Fkingsglaive_foto.jpg&w=1200&q=75)
Tak, wiem, "Final Fantasy XV: Gwardia królewska" to swoista zapowiedź/prequel/prolog nadchodzącej gry "Final Fantasy XV".
Film ten należy traktować bardziej jako część kampanii reklamowej niż jako dzieło samo w sobie. Tylko w takim razie, nie rozumiem czemu twórcy nie oszczędzili sobie zachodu i nie stworzyli chociażby 30-minutowego (albo nawet jeszcze krótszego) shorta na YouTube'a, tylko porwali się aż na prawie dwugodzinny film, dostępny nie tylko w wersji cyfrowej (i wkrótce na dvd i Blu-ray), ale także pokazywany gdzieniegdzie na ekranach kin. Nie do końca trafiają do mnie tłumaczenia i argumenty, że to prequel gry, bo nie usprawiedliwia to faktu takich ewidentnych dziur fabularnych, pustych postaci i braku pomysłu na całość.
Sama piękna oprawa wizualna niestety nie wystarcza.
Jakby tego było mało, "Kingsglaive" jest po prostu nudne. Historia nie tylko jest traktowana po macoszemu, ale i zupełnie obojętna dla widza. Sceny akcji, choć efektowne/efekciarskie, są skomponowane bez większej finezji i również nużące. To naprawdę nie lada sztuka by, mając pod ręką najnowsze technologie, dostarczyć tak beznamiętne i bezduszne widowisko. Wygląda to trochę tak, jakby twórcy aż tak bardzo skupili się na doszlifowaniu warstwy wizualnej, że zapomnieli o całej reszcie. Wypada to o tyle słabo, że na tle "Kingsglaive", wydany około dekadę temu film "Final Fantasy: Advent Children" bije ów film pod względem fantastycznie sfilmowanych scen akcji i tempa na głowę.
A szkoda, bo potencjał był. Świat przedstawiony jest ciekawy, zbudowany na zasadzie połączenia elementów fantasy i science-fiction.
Rycerze, miecze i mityczne stwory mieszają się tu z samochodami rodem z XXI wieku (wyjątkowo chamska reklama Audi swoją drogą), metropoliami i statkami kosmicznymi. Nie jest to wprawdzie aż tak bujne i bogate jak w grach z serii "Final Fantasy", ale mimo wszystko swój urok ma.
![class="wp-image-74622"](/_next/image?url=http%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2016%2F09%2Fkingsglaive_audi.jpg&w=1200&q=75)
Obsada głosowa również prezentuje się dobrze. Głównemu bohaterowi, imieniem Nyx Ulric, głosu użyczył Aaron Paul, a towarzyszą mu m.in. znani z "Gry o tron" Sean Bean i Lena Headey (czyli serialowa Cersei). I wszystko to na nic. Cóż, pozostaje nam więc tylko czekać na premierę gry "Final Fantasy XV" z nadzieją, że przynajmniej ona tak nie rozczaruje. Choć mimo wszystko, szacun dla Square Enix za tak kompleksową akcję promocyjną związaną z premierą tej gry.
![kingsglaive_final_fantasy_xv_plakat class="wp-image-74621"](/_next/image?url=http%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2016%2F09%2FKingsglaive_Final_Fantasy_XV_plakat.jpg&w=1200&q=75)