Aktor Kirk Douglas nie żyje. Przypominamy najlepsze filmy z udziałem legendy Hollywood

Mający za sobą sześć dekad regularnego grania w filmach Douglas zmarł w swoim domu w wieku 103 lat. W trakcie swojej kariery amerykański aktor mógł się pochwalić 75 filmami ze swoim udziałem, współpracą z wielu słynnymi twórcami złotej ery Hollywood, trzema nominacjami do Oscara oraz statuetką za całokształt twórczości przyznaną w 1996 roku. O śmierci ojca we wzruszającym i osobistym poście na Instagramie poinformował jego syn, Michael.

Wielu widzów kojarzy Kirka Douglasa przede wszystkim z głównej roli w filmie „Spartakus” oraz wielu westernów i filmów wojennych, w których był chętnie obsadzany. Kariera urodzonego w 1916 roku artysty był jednak znacznie bardziej różnorodna i pełna zaskakujących, wykraczających poza schemat ról. Douglas był też znanym filantropem i wsławił się złamaniem czarnej listy w trakcie hollywoodzkiego polowania na czarownice, gdy zatrudnił oskarżanego o wsparcie komunizmu Daltona Trumbo do napisania „Spartakusa”. Chcąc uczcić dorobek jednego z najsłynniejszych aktorów poprzedniego wieku, przypominamy część z nich.

Przedstawienie kilkudziesięciu lat kariery na przykładzie zaledwie kilku filmów to niezwykle trudne zadanie. Ale nie ma najmniejszych wątpliwości, że na liście najsłynniejszych filmów Kirka Douglasa nie mogło zabraknąć „Spartakusa”. W trakcie nagrywania tej olbrzymiej produkcji urodzony w Nowym Jorku aktor miał już od dawna status wielkiej hollywoodzkiej gwiazdy (i trzy nominacje do Oscara za „Champion”, „Pięknego i złego” oraz „Pasję życia”), ale to właśnie rola rzymskiego gladiatora miała zapewnić mu na stałe status popkulturowej ikony. Douglas w „Spartakusie” pokazał całą gamę swoich umiejętności: wybuchową energię, charyzmę, ale też momenty wyciszenia i refleksji.

Wśród fanów kina nie brakuje opinii, że to właśnie pułkownik Dax ze „Ścieżek chwały” Stanleya Kubricka jest najwybitniejszą rolą w karierze Douglasa. I nie ma w tym absolutnie żadnego przypadku. Jeszcze przed rozpoczęciem aktorskiej kariery Douglas zapisał się do amerykańskiej armii i do 1944 roku brał udział w walkach II wojny światowej. Nie powinno więc zapewne dziwić, że wziął udział w jednym z najsłynniejszych antywojennych filmów w historii Hollywood. „Ścieżki chwały” opowiadają historię francuskiego oficera, który próbuje uratować trzech żołnierzy skazanych na śmierć za odmówienie wykonania samobójczej szarży na pozycje wroga.

Vincent van Gogh był przedmiotem zainteresowania światowej filmografii na długo przed takimi współczesnymi dziełami jak „Twój Vincent” czy „Van Gogh. U bram wieczności”. Kirk Douglas brawurowo wcielił się w holenderskiego malarza jeszcze w latach 50. Produkcja wsławiła się doskonałym odwzorowaniem wyglądu Von Gogha znanego z jego autoportretów, a sam aktor był chwalony za fizyczne uzewnętrznienie rozterek i demonów targających malarzem. „Pasja życia” miała mu przynieść ostatnią w życiu nominację do Oscara.

Kirk Douglas był przez wiele lat znany z portretowania poważnych żołnierzy, szalonych kowbojów i wewnętrznie udręczonych mężczyzn. W „20 000 milach podmorskiej żeglugi” pokazał się jednak widzom ze znacznie lżejszej, komediowej strony. Adaptacja powieści Julesa Verne'a z 1954 roku okazała się wielkim hitem w amerykańskim box office, a po latach jest wspominana jako jedna z najlepszych aktorskich produkcji Disneya. Niemała w tym zasługa granego przez Douglasa Neda Landa, który był idealną przeciwwagą dla ponurego i zdeterminowanego kapitana Nemo.

Wiele z najsłynniejszych i najczęściej wspominanych ról Douglasa powstało jeszcze w latach 50. XX wieku. Nie da się ukryć, że tamtym okresie jego kariera znajdowała się na szczycie. Nie oznacza to jednak, że w późniejszych latach nie można było znaleźć interesujących produkcji z Kirkiem w obsadzie. Jedną z ostatnich byłą komedia „Sknerus” z 1994 roku. Douglas wciela się tu trudnego w kontaktach milionera, o którego pieniądze zażarcie walczą wszyscy krewni. Mimo że na ekranie jest go stosunkowo niewiele, to i tak gra z taką pomysłowością, że natychmiast zapada w pamięć. Co w pewnym sensie można by przenieść również na całą karierę Kirka Douglasa.