REKLAMA

Ten youtuber wykazał geniusz kompozytora muzyki do Łotra 1

Budowanie space-opery bez wątku „operowego”? Takie rzeczy tylko w Lucasfilm. Ścieżka dźwiękowa została przez twórców Łotra 1 potraktowana wręcz olewczo. Choć z tym z pewnością nie zgodzi się jej twórca.

Ścieżka dźwiękowa w filmie Łotr 1
REKLAMA
REKLAMA

Muzyka w Łotrze 1… cóż, była. Cały film dźwiękowo i muzycznie był bardzo solidny. To jednak za mało dla filmów, które określane są jako space opera. Nawet Mroczne widmo, najmniej lubiana przez fanów część sagi, pozostawiała nas z wrytym w głowę niesamowitym motywem Duel of Fates od Johna Williamsa.

Tymczasem z Łotra 1 wychodziliśmy zafascynowani fabułą, zdjęciami, postaciami, ale na pewno nie muzyką. Znamy też przyczynę takiego obrotu wydarzeń. Kompozytor muzyki z Łotra 1, Michael Giacchino, rzekomo dostał raptem cztery tygodnie na napisanie muzyki do filmu. Nie trzeba mieć wykształcenia muzycznego czy filmowego by wiedzieć, że to absurdalnie mało czasu.

Łotr 1 – muzyka z filmu to jednak „cudeńko”. Wystarczy się tylko wsłuchać!

No dobrze, zacznijmy najpierw od oczywistego. Skoro muzyka podczas filmu nie zapadała w pamięć, to znaczy, że nie zawierała cech do tego potrzebnych. Żadną analizą, żadnym rozbijaniem na części pierwsze nie ma sensu nas co do tego przekonywać.

Warto jednak wysłuchać najnowszego materiału od youtubera posługującego się pseudonimem Sideways. Michael Giacchino dokonał prawie że niemożliwego. Nie tylko stworzył spójną i co najmniej poprawną ścieżkę muzyczną w tak krótkim czasie, to na dodatek zdążył w niej kilka razy ukłonić się legendarnemu Johnowi Willamsowi, czyli twórcy muzyki do wszystkich pozostałych Gwiezdnych wojen. Posłuchajcie sami:

REKLAMA

Na zabawie motywami z poprzednich filmów nie poprzestał. Równie fascynujący jest pomysł wykorzystania motywu Dies irae – fragmentu żałobnego mszału wykorzystywanego przez kościół rzymskokatolicki – do motywów wiodących filmu. Łotr 1 ma bardzo pesymistyczny wydźwięk, więc skojarzenie znakomicie dobrane.

Łotr 1 okazał się znacznie lepszym filmem niż się spodziewano. I choć bez wątpienia ma swoje wady, to właśnie ten film pozwolił mi uwierzyć, że Gwiezdne wojny nie zbłądziły, trafiając pod opiekę Disneya. A na nazwisko pana Giacchino z pewnością będę po tym materiale częściej zwracał uwagę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA