Świetny film „Ewolucja zombie” w popkulturze. Nakręcony przez polskich twórców gier wideo!
Chyba jestem już za stary, żeby wiedzieć, co to timelapse. Nie przeszkadza mi to jednak w oglądaniu filmu stanu worzoego w Techlandzie, który pochłonąłem z wielką przyjemnością. Uwielbiam trwający od kilku(nastu?) lat atak żywych trupów na światową popkulturę. Serie gier, takie jak Resident Evil czy Left 4 Dead, filmy pokroju World War Z i 28 Tygodni Później czy seriale i komiksy, jak The Walking Dead od Kirkmana – wszystko to pożeram w ilościach hurtowych.
Dying Light – nowa gra Techlandu kolejnym odgrzanym kotletem smażalni „Pod Dead Island”?
Dying Light na pierwszy rzut oka wydaje się być dokładnie tym, co widzieliśmy grając w pierwsze i drugie Dead Island. Czy polska ekipa z Wrocławia po raz kolejny zaserwuje więcej tego samego? Na parę dni po oficjalnej zapowiedzi wskazujemy, dzięki czemu nie pomylicie nowej serii z dobrym, ale zjadającym własny ogon po zaledwie dwóch odsłonach Dead Island.
Jako ogromny fan survival-horroru staram się ogrywać każdą możliwą pozycję. Pierwsze Dead Island po prostu wchłonąłem, chociaż tytułowi było daleko do doskonałości. Czekając na Riptide zauważyłem, jak twórcy w każdym z wywiadów starali się tłumaczyć przed nadchodzącą premierą – Riptide to po prostu więcej tego samego i patrzcie na to, jak na więcej tego samego. Z tego punktu widzenia marudzenia fanów, że nowa odsłona to nie pełnoprawna, innowacyjna kontynuacja, wydają się nietrafione. Nie zmienia to faktu, że na odgrzewany kotlet również warto narzekać, jeżeli nie został podgrzany w prawidłowy sposób.
Dacie szansę odpokutować Call of Juarez? Gunslinger za pięć dych z bonusem
Call of Juarez to było coś. Zanim Rockstar podbił Dziki Zachód fenomenalnym Red Dead Redemption (gdzie jest wersja na PC?!), Polacy niepodzielnie panowali na amerykańskich stepach. Potem pojawiło się rodzime The Cartel i wszystko poszło w diabli.
Dead Island: Riptide to miejsce nieuzasadnionej przemocy!
Majówka za pasem, a jakie miejsce będzie lepsze, aby wypocząć i uwolnić się od ciężaru codziennych obowiązków, niż rajska, egzotyczna wyspa, właściwie kurort w wszelkimi atrakcjami? Acha, zapomniałem dodać, że ten przemiły zakątek ma jedną wadę – kilka setek żywych trupów łaknących świeżych mózgów.
Tematyka nieumarłych nie tylko systematycznie urzeka kinematografię, ale również przemysł branży elektronicznej. Czarowi chodzącego truchła nie oparli się również rodzimi developerzy, którzy dekapitację i hektolitry osocza zmiksowali z rajskim krajobrazem tropikalnej wyspy.