„Wielki Gatsby” to muzyczny kogel-mogel, słodki, ale czy smaczny?
„Wielki Gatsby” zawładnął umysłami Amerykanów bo to historia, którą wciąż się powtarza, historia miłosna i mezalians. Fitzgerald napisał powieść pięć lat przed czarnym czwartkiem, ale mimo że nie mógł przewidzieć krachu, zaakcentował jego symptomy. Odmalował też blichtr, bogactwo śmietanki intelektualnej i finansowej Nowego Jorku oraz rozbuchane, brzmiące gorącym, jeszcze świeżym jazzem lata 20. poszukiwanie „amerykańskiego snu” i uwolnienia się od ograniczeń, które obowiązywały w niedawnych jeszcze latach wojny.
Wielki Gatsby. Nie można przeżyć na nowo czasu, który się już raz przeżyło
Młodzi Amerykanie, powróciwszy z frontów I wojny światowej nie zastali rzeczywistości takiej, jakiej oczekiwali. USA przyłączyły się do konfliktu po stronie państw ententy dopiero w 1917, więc żołnierze długo w okopach nie zabawili. Jednak niespełna dwa lata w Europie znacząco wpłynęły na psychikę pokolenia, które same się określiło mianem „straconego”. J. Scott Fitzgerald był jednym z jego czołowych reprezentantów, a jego „Wielki Gatsby” wpisał się na stałe w kanon amerykańskiej literatury. Tylko, że to pokolenie już minęło, a sztandar coraz bardziej parcieje.